Obserwując nasz rodzimy rynek gier, można zauważyć, że panuje powszechna tendencja do dzielenia go na okres "przed Wiedźminem" (to były jakieś polskie gry przed Wiedźminem?) i okres "po Wiedźminie" (Polska Winkelriedem gier wideo) . Nie wiem, czy to słuszne czy nie, ale na pewno w tym pierwszym okresie znalazło się miejsca dla kilku prawdziwych perełek, a jedna z nich to gra przygodowa Jack Orlando. Rok 1933. Amerykanie świętuję zniesienie prohibicji, a tytułowy bohater, detektyw Jack Orlando, przez niefortunne zrządzenie losu zostaje głównym podejrzanym w śledztwie dotyczącym morderstwa. Ma jedynie 48 godzin, by udowodnić swą niewinność i złapać prawdziwego zabójcę. Niby gołym okiem widać, że pomysł raczej nieoryginalny, przedstawiony dosłownie wszędzie i na wszystkie możliwe sposoby, a jednak wydana przez TopWare Interactive w 1998 roku przygodówka ma w sobie ten klimat, który z miejsca sprawia, iż dany tytuł staje się kultowy. Jack Orlando jest podręcznikowym przykładem produkcji noir, co doskonale słychać w ścieżce dźwiękowej gry, skomponowanej przez nikogo innego, jak Harolda Faltermeyera (Top Gun, Gliniarz z Beverly Hills). Hipnotyzujący saksofon w połączeniu z brudnymi ulicami spowitego nocą miasta naprawdę pozwala wczuć się w historię Jacka Orlando (mam nadzieję, że nie tylko ja po przejściu gry pragnąłem zostać prywatnym detektywem). No url Dla mnie jednak głównym wyróżnikiem tej gry są absolutnie genialne opcje dialogowe. Jest ich multum i za pierwszym podejściem nie ma możliwości, żeby usłyszeć je wszystkie – a naprawdę warto, bo swoim humorem i nieprzewidywalnością potrafią człowieka doprowadzić do łez. Kto by się spodziewał po zagadaniu do prostytutki, że ta wypali z tekstem: „Typowy samiec. Żona kładzie dzieci spać, a on idzie na balety”? Jeszcze większe zdziwienie pojawia się wraz z jedną z możliwych odpowiedzi – „Cielęcinko, ubierz sobie lepiej ciepłe spodnie, bo wątrobę zaziębisz”. Kilka lat od premiery produkcja doczekała się wersji Director’s Cut; poprawiła ona jakość obrazu i dźwięku, dodała kilka nowych lokacji, postaci i zagadek oraz została znienawidzona przez rzesze graczy, gdyż wprowadziła najbardziej diaboliczny patent, jaki można sobie wyobrazić w grach przygodowych. Już zdążyliśmy ustalić, że zagadki w tym gatunku nie należą do najbardziej sensownych – tu dodatkowo pojawiają się przedmioty do podniesienia, niemające w ogólnym rozrachunku żadnego zastosowania w grze, a jakby tego było mało, gracz może „przegrać” i stanąć z fabułą w martwym punkcie. I teraz zaczyna się zabawa trwająca długie miesiące – czy ja nie wpadłem na dziwne, pokręcone rozwiązanie zagadki, czy powinienem zacząć grać od nowa? No url Nie mają sensu długie podsumowania, jak świetnym tytułem jest Jack Orlando – wystarczy powiedzieć, że za moment włożę płytę z tą grą do napędu i raz jeszcze zanurzę się w tajemniczą historię wraz z moim starym kumplem, detektywem Jackiem Orlando. Jeśli ktoś byłby zainteresowany nabyciem swojej własnej kopii, to produkcja od jakiegoś czasu jest dostępna na Steamie.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj