Czekając na drugi odcinek finałowego sezonu Gry o tron, udało nam się spotkać z Maisie Williams, odtwórczynią roli Ary Stark, by porozmawiać z nią o ewolucji tej postaci, planach na przyszłość i o tym, jakie uczucia wzbudzi w widzach finałowy odcinek.
DAWID MUSZYŃSKI: Ostatni raz widzieliśmy się w Warszawie w 2013 roku, kiedy przyjechałaś promować trzeci sezon Gry o Tron…MAISIE WILLIAMS: I nic się nie zmieniłeś od tamtego czasu (śmiech).
Za to ty bardzo urosłaś.
Dziękuję. Ale ten czas leci. Pamiętam, że wtedy to wszystko wydawało mi się takie nowe. Zainteresowanie mediów, fanów, dziennikarzy. Rodzice nie pozwalali mi oglądać tego serialu. Do przeczytania dostawałam tylko te fragmenty scenariusza, które dotyczyły mojej osoby, więc nie miałam pojęcia, co dzieje się z innymi bohaterami, których grali moi koledzy.
Obejrzałaś już poprzednie 7 sezonów, by zobaczyć, jak ten serial prezentuje się na ekranie?
Jeszcze nie. Ale jest to mój cel na ten rok. Nie wiem, czy zrealizuje go z paczką przyjaciół, czy tylko z moim współlokatorem, ale na pewno to zrobię. To będzie bardzo dziwna podróż w czasie. Może ona diametralnie zmienić sposób, w jaki dotąd postrzegałam swoje dzieciństwo (śmiech).
Dorastałaś razem z Aryą.
Dokładnie. Tak jak ona rozwijałam się. Poznawałam otaczający mnie świat. Oczywiście nie był on tak brutalny jak jej. To co Arya przeszła, było drogą przez mękę. Z małej niewinnej dziewczynki stała się wytrenowanym zabójcą. Bez mrugnięcia okiem jest w stanie odebrać komuś życie. Gdy się tak nad tym człowiek głębiej zastanowi, to przerażające. I to wszystko wydarzyło się nie z jej woli. Sytuacja w jakiej została postawiona, zmusiła ją do wybrania tej ścieżki okupionej bólem i łzami.
No właśnie, czy coś jest w stanie ją jeszcze poruszyć? Czy stała się bezduszną maszynką do zabijania?
Ona nigdy nie zatraciła swojego człowieczeństwa. Przy życiu trzymała ją chęć zemsty na ludziach, którzy skrzywdzili jej rodzinę. To nie znaczy, że jest gotowa zamordować każdego, bo tak jej się żywnie podoba. Ona nie jest seryjnym mordercą. Ma pewien kodeks. To, co wpoił jej ojciec, wciąż jest dla niej ważne. Przynajmniej tak mi się wydaje.
Pytam o to wszystkich aktorów, więc niech tradycji stanie się zadość. Byłaś zaskoczona treścią finałowego odcinka?
Nie bardzo.
Jak to?
Przez to, że na planie tej produkcji spędziłam praktycznie 10 lat swojego życia, to słyszałam mnóstwo teorii na temat tego, jak ta historia się skończy. I niektóre z nich okazały się prawdziwe. Więc jak przeczytałam tekst scenariusza finałowego odcinka, to od razu przypomniałam sobie, kto przewidział taki przebieg zdarzeń. Nie było u mnie wielkiego „WOW”.
Fani będą w podobnej sytuacji?
Ci najbardziej zagorzali, którzy siedzą na forach i wymieniają się teoriami i czytają je wszystkie, pewnie tak. Część pewnie będzie zadowolona, inna nie. To nie jest serial, w którym jeden finał jest w stanie zadowolić wszystkich. Każdy ma swojego faworyta do objęcia tronu, a ten jest tylko jeden.
Zamierzasz zabrać coś ze sobą na pamiątkę? (rozmawiamy na planie w Belfaście, jeszcze podczas kręcenia 8 sezonu).
Przez te 10 lat zabrałam kilka rzeczy z planu, które były mi bliskie, ale których raczej nikt nie będzie szukać. Na przykład monetę, którą Arya nosiła ze sobą. Jeśli produkcja mi pozwoli, to po zakończeniu zdjęć chciałabym zabrać kurtkę skórzaną, w której cały czas chodzę. Jest już mocno poobcierana, umazana sztuczną krwią i błotem, więc mam nadzieję, że nikt nie będzie protestować.
No i co teraz? Masz 21 lat. Połowę swojego życia spędzałaś na planie Gry o Tron i teraz czas się pożegnać z ekipą.
Wiedzieliśmy, że to się kiedyś wydarzy. Od początku wszyscy powtarzali, że gdy serial się skończy, będę miała 21 lat i cały świat będzie stał przede mną otworem. Będę mogła przebierać w propozycjach zawodowych. Ale nigdy nie brałam tego na poważnie. Gdy masz 11 lat i ktoś mówi ci o tym, co się wydarzy za 10 lat, to olewasz ten temat. To przecież tak odległa perspektywa. Kto by się tym przejmował? Dopiero teraz to do mnie dociera, że to już koniec. Nie za bardzo wiem, jak mam się zachować. Nie pamiętam już jak żyć bez spotkania Liama, Kita, Sophie? To na pewno będzie dla mnie ogromny szok.
Chcesz dalej rozwijać się jako aktorka, czy myślisz o zmianie zawodu?
Na pewno pozostanę w zawodzie. Realizuje kilka innych projektów. Niedawno premierę miał mój film Kiedy się pojawiłeś. Czekam też na premierę Nowych mutantów, który jest sygnowany logiem Marvela. Tak więc, jak widzisz, nie próżnowałam w tej przerwie pomiędzy sezonami.
Możesz mi coś powiedzieć na temat Nowych mutantów ?
Niestety, tak jak o 8 sezonie Gry o tron, tak i o tym filmie nie mogę na razie nic powiedzieć oprócz tego, że go nakręciliśmy i że gram w nim postać Wolfsbane. Przykro mi. Widzę, ze jesteś zawiedziony. (śmiech)
Pamiętam, że podczas naszego ostatniego spotkania stawiałaś pierwsze kroki w social mediach i byłaś zdziwiona tak wielkim zainteresowaniem swoją osobą. Jak to teraz wygląda?
Miałam wtedy 14 lat i byłam przekonana, że w social mediach muszę być zawsze grzeczna, mówić to, co wypada, starać się nikogo nie urazić, nawet jeśli ten ktoś mnie bezpardonowo atakuje. Ale to nie byłam ja tylko jakiś twór marketingowy. Zajęło mi trochę czasu, nim zaczęłam się zachowywać zgodnie z moją naturą na socialach. Pewnego dnia zdałam sobie sprawę, że jeśli chce być wzorem do naśladowania dla kogokolwiek, to muszę być sobą. I jak na razie to całkiem dobrze mi to wychodzi. Mogę codziennie spojrzeć w lustro bez grymasu na twarzy.