NORBERT ZASKÓRSKI: Opowiedz mi o genezie serialu The Monstersi. Co było głównym czynnikiem, który zdecydował o tym, że zająłeś się tym projektem? ALIAKSANDR SASZA KANAVALAU: Na początku stworzyłem same postacie i po jakimś czasie pomyślałem, że dobrze byłoby coś z nimi zrobić. Już od dawna po głowie chodziła mi myśl, aby zrobić projekt o szumie informacyjnym, który zagłusza naszą osobowość. Widzę co obecnie robi młodzież i nie do końca mi to odpowiada. Chciałbym pokazać w tym serialu, że nie warto ślepo podążać za informacyjnym szumem i tym, co jest obecnie na topie. W pewien prześmiewczy sposób i z dystansem produkcja ukaże prawdę, że należy być sobą i nie musimy wszystkim się podobać. Jeżeli by tak było, w naszej kulturze nie powstałoby nic wartego uwagi. Nawiązując do tego, co mówisz, dzisiaj Internet bardzo łatwo kreuje gwiazdy. Uważasz, że obecnie promowana jest przeciętność, a zanika oryginalność? Myślę, że tak. Wystarczy spojrzeć na współczesny świat, pełen celebrytów. Kiedyś znanymi ludźmi byli naukowcy, reżyserzy czy artyści tacy jak Andy Warhol. Dzisiaj mamy taki trend, że wystarczy zrobić coś głupiego i taka osoba staje się sławna. Mamy wielu youtuberów, blogerów, którzy mało wnoszą do kultury, a muzycznym hitem jest Despacito. Gdzieś została zaburzona równowaga, coś jest nie tak z tym światem. Wobec tego, jak w takim świecie przebić się ze swoją oryginalnością? Po pierwsze, należy być wytrwałym i nie stawiać na szybki sukces. Trzeba cały czas tworzyć, ponieważ, aby osiągnąć cel, należy mieć coś do powiedzenia. Nie wiem, czy dobrym kierunkiem jest zakładanie, że należy być od razu znanym. Moim zdaniem najważniejszym w życiu jest być szczęśliwym. Wystarczy przytoczyć przykład Chestera z Linkin Park. Co z tego, że jest się znanym, jeżeli nie można sobie z tym poradzić. Nikt dzisiaj nie chce mówić o porażkach, a niepowodzenie też jest drogą. Każdy pragnie, aby od razu mu się wszystko udało, ale tak nie jest w tym świecie. Oczywiście zdarzają się wyjątki, jednak tylko potwierdzają tę regułę. Za tymi wyjątkami stoi przecież wiele porażek. To będziemy starali się pokazać w serialu. Nasi bohaterowie osiągają sukcesy, ale również zmagają się z niepowodzeniami. Seriale animowane dla dorosłych zawsze były popularne, jednak zauważ, że w ostatnich latach liczba produkcji z tego gatunku mocno się zwiększyła. Co wyróżnia The Monstersi na ich tle? Trudne pytanie. Myślę, że wyróżniają się formą pokazania tematu. Jak mówił Picasso: “Dobrzy artyści kopiują, wielcy artyści kradną”. Kwestia, którą podejmujemy, nie jest niczym nowym. Po prostu przerabiamy tę myśl na nowy język, używając wszystkich współczesnych sposobów komunikacji. Autentyczność jest tym, co wyróżnia nasz projekt. Tworząc postacie do serialu, inspirowałeś się prawdziwymi osobami? Tak, zdecydowanie. Nie do końca jednak mogę powiedzieć, które dokładnie postacie stały się pierwowzorem dla bohaterów produkcji. Bardzo ciekawi mnie pewna kwestia. Medium, które wybraliście dla serialu wyśmiewającego zachowania w Internecie, jest sieć. Z czego to wynika? Internet jako platforma sama w sobie jest genialną rzeczą. My raczej wyśmiewamy podejście do tego medium. Staramy się przekazać, że należy słuchać siebie i nie wierzyć we wszystko co zawarte w Internecie, gdzie sporo rzeczy jest wyolbrzymionych czy przekolorowanych. Nie należy poddawać się modzie.
fot. materiały prasowe
+2 więcej
Wielu twórców w ostatnim czasie, choćby Neill Blomkamp, przechodzi ze swoimi projektami do Internetu. Z czego to wynika? Wynika to z wolności twórczej i jak najbardziej popieram tę kwestię. Dobrymi przykładami są tutaj między innymi Minionki czy Masza i niedźwiedź, projekty, które najpierw pojawiły się w Internecie. To medium ma służyć temu, aby powstawało jak najwięcej wartościowych produkcji. Internet jest w tym względzie paradoksalną platformą. Z jednej strony powstaje dużo ciekawych projektów, z drugiej zaś mamy do czynienia z głupimi i płytkimi rzeczami. Według Ciebie Internet rozwija kreatywność czy ją hamuje? To interesująca kwestia. Należy podpatrywać artystów i inspirować się ich pracami, bo tak naprawdę nie wymyślimy nic nowego. Gdy zamkniesz się w Bieszczadach i będziesz odcięty od świata, to nie jest powiedziane, że stworzysz coś interesującego. Tak jest zbudowany świat. Z drugiej jednak strony coraz bardziej zaczynamy kopiować. To jest niebezpieczeństwo. Mamy dostęp do wszystkiego, przez co stajemy się coraz bardziej leniwi. Nie bez przyczyny robi się dzisiaj wiele remake'ów filmów. Dzisiaj właśnie duże hollywoodzkie wytwórnie opierają w większości swój sukces na remakach, sequelach i prequelach. To jest bardzo dziwny trend w miejscu, gdzie mamy wielu utalentowanych twórców. Czy brakuje im weny, aby powstało coś świeżego? Idą na łatwiznę. Nie bez przyczyny Netflix i HBO pną się w górę, ponieważ tworzą świetne, oryginalne projekty. Takie produkcje jak Mindhunter, Dark czy Rick and Morty raczej nie trafiłyby od razu do telewizji. W Hollywood problem jest taki, że po prostu rządzą pieniądze. Łatwiej jest zrobić producentom średni film, który zarobi niż dobry, który może nie odnieść sukcesu kasowego. Czy takie podejście wkrótce znudzi się widzom? Oczywiście, że się znudzi. Historia się powtarza. Dobrym przykładem jest tutaj animacja. Disney, kiedy zaczęto w tym studiu iść na łatwiznę i robić kolejne kopie produkcji, został praktycznie zmuszony, aby kupić Pixara, który robił świetne projekty na poziomie. Wówczas studio wróciło do formy. Obecnie animacje są fantastycznymi dziełami z bardzo dobrymi scenariuszami. Jeśli wytwórnie nie zaczną szukać nowego kontekstu, to wówczas zostawią pole do popisu dla Netflixa czy HBO. Wspomniałeś o animacjach. Która zrobiła na tobie największe wrażenie w ostatnich latach? Rick and Morty to genialna rzecz. Pod względem scenariusza bardzo lubię Niesamowity świat Gumballa, Masza i niedźwiedź również jest świetnym serialem. Z produkcji kinowych uwielbiam Coco, które wyszło niedawno, WALL-E, W głowie się nie mieści. Uważam, że ten ostatni powinien być obowiązkowo pokazywany w szkołach jako studium nad ludzkim myśleniem. Są to świetne historie, które dobrze się ogląda. Wracając do kwestii Internetu, co jest dzisiaj największym niebezpieczeństwem dla młodych ludzi korzystających z tego medium? Stoczenie się w przeciętność, wpadnięcie w pułapkę próżności. Łatwy dostęp rozleniwia. Nawet badania mówią, że zdecydowana większość osób podczas przeglądania wiadomości w Internecie czyta tylko nagłówki. Sieć można porównać do rodziny, gdzie dziecku daje się wszystko, bez żadnych warunków. W Internecie nie ma żadnego oporu, trzeba tylko chwilkę poszukać. Przez to zanika myślenie i analiza nad tym, co obserwujemy. Co z tego, że człowiek dużo czyta, jeśli są to tylko pozycje niepotrzebne. Na koniec chciałbym zapytać, czy nie boisz się reakcji środowiska internetowych twórców, vlogerów, youtuberów w związku z tematem serialu The Monstersi? Nie muszę się wszystkim podobać. Jeśli ludzie i my jako twórcy nie jesteśmy w stanie spojrzeć na siebie z dystansem, to wtedy nie za bardzo można funkcjonować w tym świecie. Autoironia jest jednym z najważniejszych czynników dobrego samopoczucia i dobrej twórczości.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj