Przełom roku to w branży technologicznej okres podsumowań i snucia planów na przyszłość. Firma Nvidia wykorzystała ten czas na zaprezentowanie nowych modeli ultramobilnych laptopów gamingowych z linii Max-Q. Podczas pokazu dla prasy mieliśmy możliwość przyjrzenia się, jak te urządzenia sprawdzają się w boju, podczas odpalania najbardziej wymagających tytułów. Przez lata laptopy gamingowe kojarzyły się z wielkimi i ciężkimi klockami, które najlepiej było postawić na biurku, podpiąć do prądu i nie ruszać z miejsca. Z tego powodu inwestowanie w taki sprzęt mijało się z celem – niby kupowaliśmy przenośny komputer, który pozwoli odpalić gry klasy AAA, a w rzeczywistości wykorzystywaliśmy go tak, jak klasyczną stacjonarkę. W międzyczasie miniaturyzacja na rynku mobilnym postępowała w najlepsze. Z roku na rok smartfony stawały się coraz cieńsze i szybsze jednocześnie. W kieszeniach nosiliśmy superwydajne komputery, bez problemu odpalające tytuły, w które przed kilkoma laty gralibyśmy na konsolach czy pecetach. Inżynierowie Nvidii postanowili przenieść tę filozofię na rynek laptopów gamingowych.

Mały, ale wariat

W głowach decydentów Nvidii zrodził się szalony pomysł na stworzenie komputerów, które byłyby jednocześnie ultramobilne i bardzo wydajne. Inicjatywa ta wymagała zmiany podejścia do całego procesu projektowania. Należało maksymalnie odchudzić konstrukcję urządzenia, zapewniając mu przy okazji doskonałą wentylację, gdyż karty graficzne  upchnięte w supercienkich obudowach wydzielają mnóstwo ciepła. Nie bez powodu wspomina się tu o nowej filozofii projektowej. Nowe laptopy funkcjonują na odmiennych zasadach niż sprzęty gamingowe poprzednich generacji. Samą nazwę Max-Q zaczerpnięto z aeronautyki, gdzie terminem max Q określa się punkt, w którym naprężenia oddziałujące na rakietę kosmiczną wchodzącą w atmosferę ziemską są największe. W przypadku laptopów punkt Max-Q odnosi się do maksymalnego balansu pomiędzy wydajnością karty graficznej a poborem mocy.
Zdjęcie: Materiały prasowe
Tyle jeśli chodzi o teorię, w praktyce sprawa wygląda znacznie prościej. Laptopowe grafiki Max-Q mają obniżone taktowanie w stosunku do modeli referencyjnych. Kosztem ograniczenia maksymalnej wydajności układu o 10-15% drastycznie zredukowano pobór prądu. Taki zabieg zauważalnie obniżył ilość wydzielanego ciepła, a co za tym idzie – umożliwił zamontowanie mniejszych systemów chłodzenia. Stworzenie gamingowego laptopa w niespełna dwukilogramowej obudowie nagle stało się możliwe.

Wydajność i mobilność w jednym

Podczas tegorocznej prezentacji Nvidia pokazała najnowsze laptopy Max-Q od kilku czołowych producentów z kartami z najróżniejszych segmentów cenowych. Jednym z najwydajniejszych modeli był MSI GS65 Stealth Thin 8RF wyposażony w kartę graficzną GeForce GTX 1070 Max-Q 8GB, procesor Intel Core i7-8750H oraz 16 GB pamięci RAM. Taka konfiguracja pozwalała zagrywać się m.in. w Battlefield V. Co ciekawe, mimo iż obok siebie grało kilka osób, bez problemu mogliśmy się między sobą porozumieć. Dopiero po spotkaniu uświadomiłem sobie, że ryk wentylatorów nie zagłuszał naszych rozmów.
Zdjęcie: Materiały prasowe
Laptopy wykonane według filozofii Max-Q mają bowiem jeszcze jedną zaletę - tryb WhisperMode, w którym automatycznie dopasowują jakość wyświetlanego obrazu oraz liczbę klatek, aby maksymalnie zredukować hałas generowany przez układ chłodzenia. Włączając tę opcję można na sztywno ograniczyć liczbę klatek i tym samym odciążyć kartę graficzną. Sprytne i przydatne rozwiązanie, zwłaszcza jeśli ktoś lubi grać bez słuchawek. Uruchamiając jedną opcję komputer sam dobiera takie ustawienia, aby wentylatory nie zagłuszały pracy głośników. Obecna generacja laptopów z linii Max-Q to przedsmak tego, co czeka nas w przyszłości. Podczas konferencji Nvidia nie bez powodu zaprezentowała i wyjaśniła na konkretnych przykładach działanie technologii RTX. Choć w trakcie prezentacji nie zobaczyliśmy laptopów Max-Q z kartami nowej generacji, wszystko wskazuje na to, że sprzęt taki zostanie ujawniony na targach CES, które odbędą się na początku przyszłego roku w Las Vegas. Ultrabooki pozwalające korzystać z technologii ray tracingu? To brzmi bardzo interesująco.
Zdjęcie: Materiały prasowe

Kosztowne początki rewolucji

Linia Max-Q to ciekawy przykład tego, jak kompromisowe rozwiązania mogą zmienić branżę komputerową. Wszystkie komputery wykonane w tej technologii bardziej przypominają ultrabooki niż masywne laptopy gamingowe, a mimo to bardzo sprawnie radzą sobie z najnowszymi tytułami i bez problemu odpalają je przy 60 klatkach na dość wysokich ustawieniach graficznych. Nie są to oczywiście sprzęty idealne. W końcu aby zmieścić tak wydajne karty graficzne, należało ograniczyć ich taktowanie. Ponadto cena tych urządzeń jest dość wygórowana – wspomniany MSI GS65 Stealth Thin 8RF kosztuje ok. 10 tysięcy złotych. Mimo to stanowią kuszącą alternatywę dla konkurencyjnych rozwiązań. Jestem szalenie ciekaw, jak konstrukcje typu Max-Q wpłyną na branżę gier. Dziś można traktować je w ramach ciekawostki technologicznej, ale Nvidia pokazał, że rynek komputerowy może funkcjonować podobnie do tego mobilnego. Nie zdziwię się, jeśli za kilka lat z rynku całkowicie znikną klasyczne laptopy gamingowe i zastąpią je takie ultracienkie i ultrawydajne urządzenia. Skoro w dwukilogramowym, przenośnym laptopie można zmieścić karty graficzne, które poradzą sobie z odpalaniem najnowszych gier, to kupowanie kilkukrotnie cięższych sprzętów, które zaoferują 10-20% większą wydajność, przestanie się opłacać. A ci gracze, którzy będą walczyć o każdy dodatkowy FPS, po prostu postawią na pecety.

Materiał partnerski

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj