NORBERT ZASKÓRSKI: Twój nowy film pod tytułem Nosorożec został oparty na prawdziwych wydarzeniach mających miejsce na Ukrainie w latach 90. XX wieku. Co konkretnie stało się inspiracją dla projektu? OLEG SENCOW: Mój dobry kolega, który miał trudne życie, wplątał się w kryminalny świat w tamtych czasach. W latach 90. Ukraina dopiero odzyskiwała suwerenność i tak naprawdę w moim kraju nie było żadnych zasad, ukształtowanego prawa czy silnego rządu. Wobec tego liczyła się siła. I tacy goście jak główny bohater mojego filmu swoimi pięściami i pistoletami rządzili na ulicy. Ten okres na szczęście nie trwał długo, bo jakieś pięć, sześć lat naszej historii. Były to bardzo złe i pełne przemocy czasy. Postanowiłem nakręcić o tym film, ponieważ na Ukrainie tak naprawdę nie mamy produkcji o tym mrocznym okresie. To był mój cel, aby przenieść się w czasie, by ludzie z Ukrainy zrozumieli, kim są i dlaczego tacy są, ponieważ mimo upływu czasu nadal nie wierzymy w prawo i rząd. Sam proces powstawania filmu nadawałby się na samodzielną produkcję... Scenariusz do filmu napisałem 10 lat temu. Co ciekawe, przeprowadziłem w tym celu rozmowę z pierwowzorem głównego bohatera, podobną do tej, którą znajdziemy w produkcji. Było to dla mnie interesujące, ponieważ wiedziałem, czym się zajmuje, ale nie zdawałem sobie sprawy z tego, co dzieje się z nim w środku. Po rozmowie wróciłem do mieszkania i postanowiłem, że chcę nakręcić o nim film. Jednak podstawą będzie wszystko to, co dzieje się poza kryminalnym światem głównego bohatera. Moim celem było przedstawienie jego duszy, tego, co myśli o sobie. Rozmawiałem też z więźniami - żaden z nich nie czuł się winny. Nie myślą tak o sobie. Chciałem zbadać tę kwestię. Właśnie, główny bohater trochę przypomina mi szekspirowskie postacie, które pragną władzy, jednak potem muszą zmierzyć się z konsekwencjami tego, co zrobiły... Chciałem pokazać negatywną postać w negatywnym świetle. Zastanawiałem się - czy gdy pokażę prawdziwego gangstera, wyrzutka, który dokonuje złych czynów, widzowie mu wybaczą? Byłem ciekaw, czy go zrozumieją i zaczną dostrzegać jego dobrą stronę, mimo wszystkich bestialstw, których się dopuścił.
fot. materiały prasowe
Interesujące jest to, że Serhij Filimonow, który wciela się w głównego bohatera, nie jest profesjonalnym aktorem, tylko byłym żołnierzem. Skąd pomysł na zatrudnienie go do filmu? Chciałem pracować z niezawodowymi aktorami, ponieważ to samo zrobiłem przy swoim pierwszym filmie. Po roku przygotowań, kiedy rozpoczęła się wojna, zostałem aresztowany w 2014 roku i po moim wyjściu musieliśmy zacząć tak naprawdę wszystko od nowa. Wobec tego zaczęliśmy szukać dwudziestokilkuletnich naturszczyków. Szukaliśmy wśród grup osób, które doświadczyły twardego życia, czyli byłych żołnierzy, sportowców, byłych więźniów czy kiboli, ponieważ ci goście musieli w swoim życiu używać broni i pięści - rozumieją specyfikę głównej postaci, niebezpiecznego gangstera.  W końcu pokazano mi Serhija. Przeczytałem o nim, że jest kibicem piłki nożnej, byłym odznaczonym żołnierzem, ale również działaczem społecznym. Gdy się spotkaliśmy, jego postawa zupełnie nie współgrała z jego groźnym wyglądem, który zobaczyłem na zdjęciach. Był po prostu cichym i spokojnym człowiekiem. Pomyślałem, że raczej nie nadaje się do tej roli. Przesłuchaliśmy sporą liczbę kandydatów i ostatecznie wróciliśmy do Serhija, który znalazł się w finałowej grupie kandydatów i ostatecznie wygrał casting. Nie było z nim żadnych problemów na planie, stosował się do wszystkich moich poleceń i pracował bardzo ciężko.  Teraz chciałbym porozmawiać z tobą o współczesnym kinie, pełnym blockbusterów, remaków, sequeli i prequeli. Co o nim sądzisz? Tak naprawdę nie żyje w tym świecie i nie oglądam tego typu produkcji, ponieważ ich nie lubię. Ostatnim dużym blockbusterem, który obejrzałem, była Diuna, ponieważ szanuję Denisa Villeneuve'a. Nie wiem, jak tego typu produkcje funkcjonują. Żyje we własnym świecie, tworzę bardziej arthouse'owe kino. Chcę pokazywać ludziom obraz, który żyje w moim umyśle.  Kino tak naprawdę w swoim zamyśle powstało dla rozrywki, jednak służy również do opowiadania o ważnych problemach społecznych. Czy dzisiaj jest zachowany balans między tymi dwiema sferami? Mam wrażenie, że czasami producenci uważają, że widzowie nie myślą. Dla przykładu Gra o tron jest dobrym serialem, ale bardzo prostym. Natomiast Czarnobyl to produkcja, która była tworzona w blockbusterowej formie, jednak ma przy tym bardzo arthouse'owy styl. Dojrzały widz nie będzie zainteresowany amerykańskimi blockbusterami tworzonymi dla nastolatków, tylko zwróci się w stronę seriali, które są dzisiaj bardzo jakościowe. Jednak czy duże kinowe blockbustery mogą być wykorzystywane do opowiadania o ważnych problemach? Nie opowiadają o ważnych problemach, raczej o końcu świata i wojnach kosmicznych. Komiksowi superbohaterowie zawsze muszą ocalić świat przed niezrozumiałym problemem z kosmosu. Blockbustery nie opowiadają o prawdziwych problemach ludzkości czy danej społeczności.  A czy dla wspomnianych arthouse'owych produkcji filmowych będzie miejsce w kinach, czy raczej na cały czas rozwijających się platformach streamingowych? Platformy streamingowe są bardzo dobre z jednego prostego powodu - możesz oglądać, co chcesz i kiedy chcesz, bez wychodzenia z domu. Streaming jest naszą przyszłością. Tak naprawdę to nie jest już nasza przyszłość, ale teraźniejszość Mam wrażenie, że platformy streamingowe są dobre dla kina arthouse'owego, ponieważ oferują im dostęp do większej liczby widzów... Tak, nie każdy film arthouse'owy może zostać pokazany w kinie, ponieważ wiąże się to z dużymi kosztami dystrybucji. Jeśli chodzi o platformy - nawet jeśli tworzysz projekt dla pewnego, wąskiego grona odbiorców, to serwisy streamingowe mogą pomóc odkryć twój film danej osobie lub społeczności, do której chciałeś trafić. Dobra, to na koniec zapytam o to, jakie są twoje przyszłe projekty? Mam cztery gotowe scenariusze. Jeden z nich napisałem przed aresztowaniem, trzy pozostałe już w więzieniu. Obecnie pracujemy nad przeniesieniem dwóch z nich na ekran. Pierwszy jest zatytułowany Kai. Jest to pewnego rodzaju opowieść o moim życiu, jednak opowiedziana z perspektywy rodziny, która jest ze sobą bardzo blisko, ale musi zmierzyć się z ciężkimi chwilami. Współpracujemy z Dariuszem Jabłońskim, z którym tworzyliśmy Nosorożca, jako koproducentem. Poszukujemy kolejnych europejskich partnerów. Stało się to łatwiejsze po Festiwalu Filmowym w Wenecji, gdy ludzie poznali mnie nie tylko jako byłego więźnia, ale również jako reżysera.  Drugi z projektów, nad którym pracuję, jest zatytułowany Shining World. To bardziej hollywoodzka historia, która opowiada o dziewczynie i chłopaku, którzy opuszczają swoje małe miasteczko, aby odmienić swoje życie. Będzie to anglojęzyczna produkcja z amerykańskimi aktorami, którą chcę nakręcić na Ukrainie. Prowadzimy w tej sprawie rozmowy z agentami z Hollywood.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj