Opowieść wigilijna to lektura, która doczekała się ogromnej liczby adaptacji. Nawet dzisiaj jest najpopularniejszą pozycją przywoływaną w okresie świąt Bożego Narodzenia. Charles Dickens, publikując ją w 1843 roku, nie myślał jednak tylko o oddaniu bajkowej atmosfery wiktoriańskiego Londynu. Swoją uwagę skupił przede wszystkim na przesłaniu i aspekcie społecznym, który był mu bardzo bliski. W autorze rosło poczucie społecznej niesprawiedliwości i troska wobec najbiedniejszych. Duży wpływ wywarł na nim pobyt w Stanach Zjednoczonych – nie mógł wybaczyć Amerykanom zgody na instytucję niewolnictwa. Parał się zbiórkami dobroczynnymi na rzecz najuboższych mieszkańców przemysłowych dzielnic. Po jednej z takich akcji postanowił ochłonąć i wybrał się na spacer w blasku księżyca. To wtedy miał wpaść na pomysł stworzenia Opowieści wigilijnej. Dickens w młodości długo zmagał się z biedą, bo nie mógł liczyć na finansowe wsparcie ze strony ojca. Już jako dwudziestolatek przyklejał etykietki na słoiki z pastą do butów, co do jakiegoś stopnia odcisnęło na nim piętno – jak zresztą na wielu osobach dorastających w wiktoriańskiej Anglii, czyli epoce rozwoju społeczno-ekonomicznego, podczas którego jedni się bogacili, inni zaś byli wyzyskiwani. Wybitni pisarze często opisują własne życie w swojej twórczości, więc podobnie było w przypadku Dickensa. Nie chodzi tylko o postać Ebenzera Scrooge'a, którego imię i nazwisko zostało zaczerpnięte z żyjącego naprawdę kupca, ale też o zawartą w tym dziele empatię wynikającą z przeżyć autora. 
materiały prasowe
Dickens napisał Opowieść wigilijną w zaledwie sześć tygodni. Przedstawił w niej losy wspomnianego Ebenzera Scrooge'a – samolubnego starca i sknery, dla którego pieniądze były najważniejsze. W Wigilię Bożego Narodzenia zostaje jednak nawiedzony przez trzy duchy, które pokazują mu jego przeszłość, teraźniejszość i przyszłość z perspektywy świąt. Droga, którą przechodzi, sprawia, że zaczyna rozumieć, czym jest dobroczynność, a ludzie przestają w jego oczach być tylko pracownikami do zarabiania pieniędzy. Wreszcie mają dla niego znaczenie ich problemy i sytuacje życiowe.
Istnieje wiele źródeł historycznych potwierdzających, że książka Dickensa miała realny wpływ na to, że dokonało się odrodzenie świąt.
Opowieść wigilijna nie odniosłaby takiego sukcesu, gdyby nie liczne symbole gotowe do odkrycia. Książka wywarła ogromny wpływ – najpierw na społeczeństwie brytyjskim, a później na reszcie świata. Zaczęto zauważać problem ubóstwa i samotności ludzi, dlatego Boże Narodzenie stało się okazją nie tylko do brania, ale też dawania. Magia świątecznego klimatu wywołała coś jeszcze – chęć radowania się towarzystwem bliskich. Istnieje wiele źródeł historycznych potwierdzających, że książka Dickensa miała realny wpływ na to, że dokonało się odrodzenie świąt, a ludzie jeszcze chętniej kontynuowali tradycję wspólnych spotkań z rodziną. Z lekturą Dickensa mieli do czynienia zapewne wszyscy, którzy zasiadali w szkolnych ławkach. Autor stworzył uniwersalną historię z bardzo mądrym przesłaniem, które aktualne jest również teraz – w czasach, gdy nierówności społeczne są jeszcze bardziej widoczne, a ludzie zapominają, czym jest dobroć. Nie jestem odpowiednią osobą do prawienia morałów. Na szczęście Opowieść wigilijna doczekała się mnóstwa adaptacji, które przekazują te myśli w znacznie ciekawszej formie.
materiały prasowe
Trudno podać dokładną liczbę adaptacji tego dzieła. Na pewno doliczymy się ich ponad stu. Jeszcze trudniej byłoby wymienić je wszystkie, ale możemy pokusić się o wyszczególnienie tych najważniejszych. Warto wspomnieć pierwszą filmową adaptację krótkometrażową, czyli Scrooge, or, Marley's Ghost z 1901 roku. Potem zaczęły pojawiać się kolejne, a pierwszą poważną próbą okazał się Scrooge z 1951 roku. Brian Desmond Hurst stworzył film, który na swoich barkach dźwignął Alastair Sim – odtwórca tytułowej roli dosłownie przemienił się w Scrooge'a. Dokonano kilku zmian względem literackiego oryginału, dodano między innymi bardzo ciekawe elementy dotyczące przeszłości postaci, co pozwoliło jeszcze wiarygodniej zaprezentować końcową przemianę. Chcecie wiedzieć, jak doszło do tego, że stał się zgorzkniałym starcem? Znakomity klasyk oddaje ducha opowieści, nawet jeśli technicznie z dzisiejszej perspektywy trąci trochę myszką. W mojej pamięci najmocniej zaistniała jednak adaptacja z 1999 roku w reżyserii Davida Hugh Jonesa. Patrick Stewart staje się w niej dokładną wersją literackiej postaci. Daje się poznać jako autentyczny skąpiec. Wiarygodnie przedstawia też swoją przemianę, co pokazuje, że postać Scrooge'a jest bardzo wdzięczna dla aktorów, bo umożliwia zgłębianie psychologii postaci i stworzenie własnej interpretacji.  Ta w sposób szczególnie ekscentryczny została przedstawiona w disnejowskiej adaptacji w reżyserii Roberta Zemeckisa z 2009 roku. Wykorzystano w niej technikę CGI, która nadała filmowi magiczny charakter. Jim Carrey mógł dzięki temu odegrać kilka postaci i sportretować Scrooge'a w różnym wieku. Różni twórcy próbowali dodać do tej kultowej opowieści coś swojego lub całkowicie zmienić kierunek i konwencję. W 2019 roku Opowieść wigilijna doczekała się serialowej adaptacji od BBC, która zaproponowała o wiele mroczniejsze podejście. Lepiej nie oglądać tego z dziećmi. Ciekawą wersję udało się też stworzyć za pomocą popularnych postaci – Sknerusa McKwacza, Muppetów, czy Flintstonów. Mniej znaną pozycją jest Człowiek, który wynalazł Boże Narodzenie z 2017 roku, w której Dan Stevens wcielił się w Charlesa Dickensa. Warto docenić sam tytuł, bo – jak wspominałem wyżej – Opowieść wigilijna sprawiła, że ludzie na nowo zapragnęli obchodzić to święto i kultywować tradycję w ciepłym i wspierającym siebie nawzajem duchu.
materiały prasowe
Opowieść wigilijna nieprzypadkowo jest tak chętnie adaptowana. Ciągle można czerpać z jej uniwersalnego przekazu. Jest to opowieść o przemianie i nawróceniu. Zawarta w niej prawda zmiękcza zamienione w głaz serc. Scoorge jest postacią nieprzyjemną, ale myślę, że każdy z nas może w nim znaleźć cząstkę samego siebie. W końcu często zapominamy o swoim dzieciństwie i dorastaniu, a świat dorosłych brutalnie nas zmienia.  Co lubię najbardziej w Opowieści wigilijnej? Wskazówkę, jak w łatwy sposób zmienić czyjeś życie. Niekoniecznie chodzi o dzielenie się dobrem materialnym. Czasem wystarczy jeden uśmiech lub pytanie o to, jak ktoś się dzisiaj czuje. Święta Bożego Narodzenia nie muszą być tradycją do odbębnienia. Nie muszą kręcić się wyłącznie wokół komercji i konsumpcji. Dzięki nim zyskujemy trochę więcej czasu, który możemy spędzić z bliskimi. I tego Wam, Drodzy Czytelnicy, życzę.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj