Proceder to film o raperze, ale historia jest opowiadana w sposób uniwersalny, nie tylko dla fanów hip-hopu. Jedną z zalet chwalonych w recenzjach (także w naszej recenzji Procederu) jest Piotr Witkowski i jego świetna praca w roli Tomasza Chady. Podczas 44. Festiwalu Filmowego w Gdyni miałem okazję z nim porozmawiać o tym filmie. ADAM SIENNICA: Po Procederze naszła mnie myśl: skąd wziął się Piotr Witkowski? Bo rola fantastyczna! PIOTR WITKOWSKI: To bardzo miłe, że tak mówisz. Przyznaję, że zawsze grałem epizody. W Dywizjonie 303 grałem Niemca, to ludzie nie wiedzieli, że jestem polskim aktorem. Miałem też w Wałęsie małą rolę. Naprawdę, mnóstwo różnych epizodów. Często w castingach dochodziłem do głównych ról lub dużych drugich planów, ale zawsze dostawał je ktoś inny. Tak to działa, gdy nie masz nazwiska. Na tym polega show biznes i nie ma o co się obrażać. Dopiero Michał Węgrzyn mi w pełni zaufał i dał szansę, więc było to dla mnie duże wyróżnienie. Postanowiłem mu podziękować swoim zaangażowaniem na planie. Czyli normalnie brałeś udział w castingu? Tak, był casting do roli, który Michał mi zaproponował… przy piwie. Śmieszna historia [śmiech]. Pracowałem z jego bratem i Michał przyszedł, aby się z nim spotkać. Powiedział: “chodź na casting, bo jesteś w dobrym wieku. Szukamy, ale nie ma aktorów, którzy mogliby to zagrać. Przyjdź”. Nie wiem, czy się nadaję na rapera, ale stwierdziłem, że spróbuję. No to poszedłem na casting i wygrałem [śmiech]. Po pierwszych pokazach czuć, że odbiór twojej roli jest bardzo pozytywny. Cieszę się. Bardzo mnie cieszy też, że film podoba się zarówno naszej branży, krytykom filmowym, ale przede wszystkim widzom. Dla nas aktorów nie ma bardziej pożądanej sytuacji. Cieszę się rozmawiają po seansie na temat postaci. Chada rapował o tym, żeby nie popełniać jego błędów, przestrzegał przed swoimi grubymi wpadkami. Rapował o tym, że w żadnej z ról w jego życiu „nie chciałbyś się obsadzić”. Dlatego mam nadzieję, że ten film jest też w stanie kogoś odwieść od popełniania podobnych czynów. Aby ludzie mogli się czegoś nauczyć na czyimś doświadczeniu. Tak jak chciał Tomek, planując powstanie tego filmu, jeszcze za swojego życia. Ważne w tym kontekście jest to, że nie trzeba być fanem hip-hopu ani Chady, aby zrozumieć i poczuć tę historię. To przede wszystkim opowieść o człowieku. Dokładnie na tym nam zależało. Był swego czasu film „Jesteś Bogiem” i opowiadał on o hip-hopie. A my chcieliśmy zrobić film o Chadzie, czyli o Tomku. Kluczową częścią jego życia był rap, ale nie on jest tematem filmu. Chada żył „na tych osiedlach”, rapował, ale jego historia to coś o wiele więcej, więc te elementy są jedynie częścią jej osadzenia. Ciekawe jest też to, że często w filmie stosujecie zabieg wykorzystania piosenek Chady jako komentarza wydarzeń. Dzięki temu widzowie mogą poznawać historie poprzez jego własne słowa. To jest dla mnie szalenie ważne, bo „U nas ziomek w tych linijkach sama prawda, tylko prawda” jak rapował Tomek. On nie napisał niczego, co nie miało związku z rzeczywistością. Wydaje mi się, że się nie kreował, niczego nie wymyślał. Chcieliśmy więc pokazać, że raperzy to poeci, których się nie docenia lub są jakoś zmarginalizowani. On pisał w sposób tak ujmujący o uczuciach, rozstaniach ale również świetnie diagnozował polskie społeczeństwo. Chcieliśmy pokazać, że ta muzyka i te wersy wypływały z jego życia. Stąd ten ruch, aby dokleić jego słowa do sytuacji z życia.
fot. Wojciech Węgrzyn
+4 więcej
Prawdziwie brzmiące dialogi to jedna z większych zalet Procederu. To bardzo miło, ponieważ… 50 procent, albo i więcej - to improwizacja! [śmiech] Michał bardzo lubi pracować na improwizacji. Zawsze mamy szkielet scenariusza, więc wiemy, o czym jest scena. Gdy są jakieś kluczowe wersy, mówi się jeden do jednego. Właśnie nakręciliśmy kolejny film w ten sam sposób. Mamy szkielet, wokół którego improwizujemy. Szczególnie, że przy „Procederze” pracowaliśmy z bardzo wieloma naturszczykami. Jak to mówią mądrzy profesorowie, różnica pomiędzy naturszczykiem a aktorem polega na tym, że aktor dostosowuje się do roli, a naturszczyk ściąga ją na siebie. Mieliśmy w Procederze konsultantów ds. języka więziennego oraz osobnych do ulicznego. Konsultantów… no po prostu kumpli [śmiech]. Mówili nam: “nie, tak czegoś by się nie powiedziało”. Przepisywali nam całe dialogi z więzienia. Nawet nie rozumiałem niektórych słów i musiałem ich pytać: co to znaczy? Cały ten slang i związane z nim elementy powstawały na bieżąco. W zanurzeniu w danej sytuacji. Dlatego też te dialogi są rzeczywiście tak naturalne. Dlatego może to tak dobrze działa i ma w sobie, kiedy trzeba, nutkę czarnego humoru. Jak w życiu… Przypominam sobie jedną dojmującą rzecz, którą przeczytałem na forum, a niestety czytam takie rzeczy [śmiech]. Coś w stylu “po co robicie film o patusie?”. Wówczas myślę, że z tak wielu powodów robimy ten film… Aby ludzie, którym się „powiodło” dowiedzieli się skąd bierze się zjawisko „patusów”, jak to się obrzydliwie mówi. Tylko dlatego, że ktoś sobie z czymś nie poradził, komuś się powinęła noga możemy się czuć „lepsi”?! Wśród wielu artystów, inteligentów, profesorów i innych ludzi z „wyższych sfer” usłyszałem w trakcie przygotowywania się do filmu tyle hejtu, na ludzi „z bloków” na „ciemnogród”, że obiecałem sobie zawsze stać okoniem, kiedy komuś odbiera się godność. Zrobiliśmy ten film, żeby pokazać, dlaczego Chada był taki, jaki był. Po kilku projekcjach ludzie (nieznający Tomka, ponieważ od znajomych zbieramy same pochwały) powiedzieli nam, że Chada był chyba bardziej „hardcorowy”?! Co to znaczy?! Że popijał poranna kawę benzyna, że zamiast miodu jadł pszczoły?! Tacy ludzie odrzucają to, ze człowiek „uwikłany w ciężkie życiowe scenariusze” może być w głębi dobry i wrażliwy. To jest śmieszne. Gdyby był bezmózgim dzikiem, nie byłby w stanie napisać tak fantastycznych tekstów. W wielu filmach o raperach produkowanych w Stanach aktorzy sami uczą się nawijać wersy. Jak to wyglądało u ciebie? Sam rapowałem, we wszystkich scenach na żywo. W części późniejszych scen jedynie podmieniono wokal. Chodzi o sceny na dużych koncertach, kiedy Chada jest już doświadczony to już jest sam Tomek. W sytuacjach ulicznych i na tym pierwszym koncercie rapuję ja. Jak do tego podszedłeś? Zdradź kulisy! Musiałem się tego nauczyć. Miałem do tego trenera, Aleksa Mackiewicza, który mnie przygotowywał. Miałem też kartkę i ołówek. Jako że Chada nie miał jakichś manier wokalnych. Na przykład w jednej piosence nawija: “może zacznę od tego, że znów się nie wyspałem, całą noc rozmyślaEm o chwilach na oddziale. Kilka kartek porwałem, połamaEm ołówek”. Nie było więc zasad, że zawsze “ałem” albo „aEm”, więc trzeba było sobie to wszystko zaznaczyć: gdzie są oddechy, gdzie są transakcentacje. Każdy numer przerobiłem z kartką. A potem się okazało, że Michał mówi: „zarapuj jeszcze to i to”. I w pewnym momencie tak mi się to jakoś otworzyło, odpuściło i po prostu zaczęło organicznie wychodzić tak jak trzeba.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj