[image-browser playlist="604896" suggest=""]
©2011 Warner Bros.

"Artysta"

Dawid Rydzek: Mam trochę mieszane odczucia wobec dzieła Michela Hazanaviciusa. Z całym szacunkiem dla tego reżysera, ale czy wystarczy nakręcić czarno-biały niemy film, by wygrać w tym roku Oscara? Jasne, francuski obraz urzeka klimatem z początków kina, wspaniałą muzyką... i jednocześnie przypomina, co dał filmom dźwięk i co bez niego tracą.

Agnieszka Drabek: Nie mogę się z tym zgodzić, to mój faworyt w bitwie o statuetki. Można w różny sposób mówić o starym kinie, a Michel Hazanavicius mówi mądrze, barwnie i z humorem. Niebywała prostota tej historii jest jednym z jej największych atutów - właśnie w ten sposób można było najlepiej oddać ducha tamtych czasów i reżyser wywiązał się ze swojego zadania znakomicie. Motyw kina wkraczającego do ery dźwięku był już przywoływany na kilka różnych sposobów (choćby klasyczna "Deszczowa piosenka"), ale film Hazanaviciusa na tym tle zdecydowanie się wyróżnia. Urocza historia, najprostszy, wręcz banalny romantyzm, który jednak chwyta za serce. I ta porywająca muzyka... "Artysta" to także aktorstwo na najwyższym poziomie – Dujardin i Bejo znakomicie oddali manierę gry aktorskiej z lat 20., jednocześnie troszkę ją wyśmiewając. Nie ograniczali się wyłącznie do robienia słodkich minek i podkręcania wąsa, ale wspaniale oddali emocje postaci i pokazali wielkie uczucie bez najmniejszych śladów erotyzmu - we współczesnym kinie to prawie niespotykane. Uważam, że nawet jeśli nie dostanie statuetki, "Artysta" na pewno nie zostanie zapomniany.

Adam Siennica: Cały czas myślałem, że ten film jest tak wyróżniany tylko dlatego, że jest niemy - wiadomo, że coś innego zawsze przyciąga krytyków. "Artysta" to jednak coś więcej niż spojrzenie na dawną erę kina - to uświadomienie widzom, jak współczesne kino jest puste - ile straciliśmy przez wizualny przepych i dźwięk. Muzyka... emocje.... coś wspaniałego.

[image-browser playlist="604897" suggest=""]
©2011 Touchstone Pictures

"Czas wojny"

Adam Siennica: Spodziewałem się wiele i spełniłem oczekiwania w stu procentach. Fantastyczny film utrzymany w klimacie Złotej Ery Hollywood - piękny hołd dla tamtych epickich produkcji. Pięknie zrealizowana historia, która bawi i porusza.

Dawid Rydzek: Fantastyczna, poruszająca historia, która jest równie aktualna teraz, jak też będzie za 30 lat. Przy hołdzie dla wspomnianej minionej epoki Hollywood pomaga też magiczna wręcz muzyka Johna Williamsa, wracającego po kilku latach nieobecności do komponowania muzyki filmowej. Aż strach pomyśleć, co będzie, gdy kino straci go na zawsze.

[image-browser playlist="604898" suggest=""]
©2011 Universal Pictures

"Druhny"

Adam Siennica: Dwie nominacje do Oscarów dla tego filmu to jest dla mnie nieporozumienie, farsa i ostateczna kompromitacja tej gali. Najlepszy scenariusz? Pod względem głupoty, nieśmieszności i wtórności? Najlepsza aktorka? Za co ja się pytam? Film nieśmieszny, nudny, głupi i bardzo słaby - nie polecam!

Marcin Kargul: Trudno się z tobą nie zgodzić. Mam bardzo podobne odczucia. Nie wiem, co akademię tak urzekło w tym scenariuszu. Dla mnie był bardzo przeciętny i dość typowy jak na tego typu komedię. Chociaż komedią to w sumie ciężko nazwać, bo śmiać to się za bardzo nie ma z czego na tym filmie. Jeżeli ten film zgarnie jakąś statuetkę, to Oscary w ogóle przestaną się dla mnie liczyć.

Dawid Rydzek: Film udowadnia, że kobiety równie dobrze radzą sobie w tego typu komediach jak mężczyźni - to jedyna nowość, jaką wyłapałem. Produkcja poza tym nie wybijająca się ponad przeciętność, a jej obecność na Oscarach podyktowana jest chyba wyjątkowo słabą konkurencją.

Agnieszka Drabek: Nie wiem nawet, co mogłabym dodać. Zupełna porażka.

Marcin Rączka: A dla mnie film był zabawny. Wszystko zależy od poczucia humoru. Niczym szczególnym się nie wyróżnił, zarówno jeśli chodzi o scenariusz, jak i grę aktorską. Oglądając go w życiu nie przypuszczałem, że ktoś może wpaść na to, by rozważyć tą produkcję w kwestii nominacji do Oscarów.

[image-browser playlist="604899" suggest=""]
©2011 Fox Searchlight Pictures

"Drzewo życia"

Adam Siennica: To chyba najdziwniejszy film jaki widziałem. Nie ma w nim fabuły jako takiej. Oparcie na symbolice, zmuszanie do myślenia, dobre aktorstwo i fenomenalne zdjęcia. Dla mnie to Oscar za zdjęcia murowany!

Dawid Rydzek: I na tej jednej statuetce pewnie się skończy. A szkoda, bo Terrence Mallick stworzył jeden z najbardziej niekonwencjonalnych filmów ostatnich lat i to jeszcze w znakomitym stylu.

[image-browser playlist="604900" suggest=""]
©2011 Sony Pictures Releasing

"Dziewczyna z tatuażem"

Dawid Rydzek: David Fincher tym razem odrobinę bardziej komercyjnie, ale wciąż w swoim - bardzo osobliwym - stylu. Znakomicie sprzedaje nam szwedzki kryminał w hollywoodzkiej otoczce, nie wypadając przy tym wcale gorzej od wcześniejszej, skandynawskiej adaptacji. Świetna kreacja Rooney Mary i znów genialna muzyka duetu Reznor/Ross (i ta “miażdżąca” czołówka!). Pod koniec filmu niestety za dużo wycięto i brakuje punktu kulminacyjnego, ale nie psuje to i tak ogólnego, bardzo dobrego, wrażenia.

Janusz Wyczołek: Miał być świetny, a okazał się zdecydowanie zbyt długi i na tyle zamotany, że na dobrą sprawę powinny z tego scenariusza dwa różne filmy wyjść. Początek i koniec o jednym, środek o czym innym, zakończenia wątków mało satysfakcjonujące. Mnie nie przekonał.

[image-browser playlist="604901" suggest=""]
©2011 Paramount Pictures

"Hugo i jego wynalazek"

Dawid Rydzek: Pełen filmowych cytatów, oddający hołd legendarnemu Mélièsowi (ale i w ogóle kinematografii minionej epoki), doskonały pod względem technicznym, ze świetnymi efektami 3D... ale przypominający produkcję dla dzieci. W rolach głównych para małolatów, którzy odszukują zagubionego w swoim życiu reżysera i sprawiają, że wraca on w chwale do zawodu.

Agnieszka Drabek: Nazwisko Scorsese na pewno nie kojarzy się z filmem familijnym, jednak "Hugo" wyszedł mu naprawdę zgrabnie. Na ten film trzeba popatrzeć z dwóch stron – może to być tylko ładna, kolorowa i wzruszająca historia o dwójce dzieci, może to być wielka opowieść o istocie kina. I w obu przypadkach jest bardzo przyjemna. Magiczny klimat filmu tworzy przede wszystkim wspaniała warstwa wizualna i muzyka Howarda Shore’a. Jednak jak dla mnie cechą dyskwalifikującą tę produkcję w wyścigu o statuetkę są niedostatki fabularne. Prócz bardzo ładnej końcówki mamy tu pełno infantylnych scen rodem z kreskówek, oklepanych trików i pomysłów, które przez lata były w różnych filmach tak silnie eksploatowane, że teraz budzą wręcz niechęć.

Adam Siennica: Chyba spodziewałem się czegoś innego - nigdy nie nazwałbym tego filmem familijnym, bo za mało się dzieje, by dzieci nie usnęły podczas seansu. Przez nostalgiczny hołd dla początków kina starszy widz lepiej się bawi. Scorsese udowodnił też, że można fantastycznie wykorzystać 3D - brawo!

[image-browser playlist="604902" suggest=""]
©2011 Columbia Pictures

"Idy marcowe"

Adam Siennica: Dobry dramat polityczny - takie filmy mają swoją specyfikę, a Clooney potrafił tchnąć w to trochę ducha świeżości. Świetny Gosling, któremu towarzyszą gwiazdy, których potencjał nie został wykorzystany.

Dawid Rydzek: Fantastyczne przestawienie świata wielkiej polityki i dziejących się w nim zawirowań, a duet Clooneya i Goslinga chciałbym widzieć na ekranie częściej!

Marcin Kargul: Kolejna po "Drive" świetna rola Goslinga. Zresztą nie tylko jego, bo Clooney także wypada świetnie w roli pewnego siebie, wygadanego i błyskotliwego gubernatora. Poza tym świetny scenariusz i niejednoznaczne zakończenie. Do tego dochodzi jeszcze niegłupie przesłanie: jak ty potraktujesz kogoś, tak później sam zostaniesz potraktowany. Moim zdaniem tak właśnie powinny wyglądać dobre dramaty polityczne.

[image-browser playlist="604903" suggest=""]©2011 Columbia Pictures

"Moneyball"

Adam Siennica: Świetny scenariusz - wciąga, bawi, wzrusza. Wspaniała, prawdziwa historia, a przede wszystkim doskonała reżyseria, dzięki której dostali opowieść pokazaną w sposób świeży i pozbawiony patosu. Świetny Pitt i zaskakująco dobry Hill.

Dawid Rydzek: Pitt z Clooneyem chyba będą walczyć o nagrodę dla najlepszego aktora, choć sami twórcy "Moneyball" będą musieli obejść się smakiem. Nijak nie wpisuje się w motyw przewodni tegorocznych Oscarów...

Marcin Moszyk: Jak na dramat sportowy na wysokim poziomie przystało, “Moneyball” od pewnego momentu ogląda się niemal z zapartym tchem. Na Oscara nie liczę, ale mimo tego film z pewnością należy zaliczyć do czołówki ubiegłego roku.

Janusz Wyczołek: A mnie średnio podszedł. Niby dobry, ale seansów powtórkowych nie przewiduję.

[image-browser playlist="604904" suggest=""]©2011 Entertainment Film Distributors

"Mój tydzień z Marilyn"

Agnieszka Drabek: To było duże wyzwanie - przywołać ponownie na ekrany jedną z najbardziej rozpoznawalnych i tajemniczych ikon popkultury. Na Michelle Williams spoczywała ogromna presja. Po spędzeniu 90 minut z nią jako Monroe, mogę śmiało stwierdzić, że w wieku 32 lat ma już na swoim koncie rolę życia. Zrobienie dobrego filmu biograficznego jest trudną sztuką – tutaj się udało. Na szczęście nie usiłowano Monroe jednoznacznie podsumować i określić. Williams wspaniale pokazała złożoność jej charakteru i te różne osobowości, które w zależności od sytuacji potrafiła umiejętnie wykorzystywać. Wielki kunszt aktorski Williams można docenić jeszcze bardziej, jeśli poświęci się chwilę na przypomnienie sobie oryginalnego „Księcia i aktoreczki”. Pozostała część obsady też dała sobie radę (brawa dla Branagha i Dench, jedynie Ormond jako Vivien Leigh bardzo kłuła w oczy). Bardzo polecam i wróżę statuetkę.

Adam Siennica: Ten film to prawdziwe przeciwieństwo "Żelaznej damy". Mamy dobry film o jednej z ikon kina, który chociaż skupia się na kilku dniach z jej życia, pokazuje ją w fantastycznie prawdziwy i głęboki sposób. Najważniejsze, że opowiedziana historia od pierwszych minut przykuwa nas i intryguje. Brawa dla Michelle Williams, gdyż jej bardzo złożona kreacja Marilyn stanie się bez wątpienia jedną z najważniejszych ról w jej karierze. Wróżę Oscara.

[image-browser playlist="604905" suggest=""]
©2011 Sony Pictures Classics

"O północy w Paryżu"

Łukasz Ancyperowicz: Świetny pomysł, niekonwencjonalne podejście do sprawy, wspaniałe ukazanie przeszłości, ale proszę nie wmawiajcie mi, że to jest komedia romantyczna, bo nie jest. Ale za samą nietypową, świeżą fabułę Oscar się należy, no i może jeszcze za bardzo dobrą charakteryzację i scenografię.

Agnieszka Drabek: Allen w formie. No dobrze, może nie w tej sprzed lat, ale i tak bardzo dobrej. Przede wszystkim wspaniały pomysł na scenariusz (który nie został niestety w pełni wykorzystany) i niesamowita oprawa muzyczna, wprawiająca w klimat bardzo paryski. To historia, którą się pamięta i bardzo liczę na to, że ten świetny scenariusz zostanie doceniony.

Dawid Rydzek: Doskonale Allen wpisał się w tegoroczne nominacje, bo większość z nich to produkcje wspominające dawne lata, czy epoki. "O północy w Paryżu" to bardzo przyjemna rozrywka w dawnym stylu Woody’ego, choć niestety bez niego w jednej z ról. Na uwagę zasługują kapitalne dialogi i znakomicie oddany klimat (nowego, ale i starego) Paryża. Jako kandydata do wygranej jednak nikt poważnie go nie traktuje.

[image-browser playlist="604906" suggest=""]
©2011 Memento Films

"Rozstanie"

Dawid Rydzek: Zmagam się z moim wewnętrznym patriotą, który kibicuje naturalnie "W ciemności", ale trudno nie przyznać, że irańska produkcja to film znakomity pod każdym względem. Trudna, ale poruszająca historia, świetna gra aktorska - Złoty Niedźwiedź w Berlinie to nie przypadek i "obawiam się", że w ręce Farhadiego wpadnie jeszcze jedna złota statuetka.

[image-browser playlist="604907" suggest=""]
©2011 Touchstone Pictures

"Służące"

Adam Siennica: Zaskakująco pozytywny film wyszedł. Chociaż jest nieco sztampowy, jest dobrze zagrany i potrafi widza poruszyć. Wbrew pozorom nie jest to film babski - ma w sobie wiele uroku, zabawnych elementów i niegłupi morał, nad którym warto się zastanowić.

Dawid Rydzek: Nieco zbyt przewidywalny scenariusz, ale na pewno warty uwagi - koncert na najwyższym poziomie daje tutaj obsada. Pierwszy skrzypce gra Viola Davis, choć młoda Emma Stone wcale nie wypada znacząco gorzej. Jeśli dodać do tego emocje, jakie towarzyszą podczas seansu może okazać się, że to właśnie "Służące" zgarną najważniejszą statuetkę.

Agnieszka Drabek: Zgadzam się, bardzo możliwe, że to właśnie "Służące" dostaną Oskara za najlepszy film. Zwykle irytują mnie produkcje typu "ku pokrzepieniu serc", ale tej nie można odmówić uroku. Spełnia podstawowe wymogi – bawi, wzrusza i może nawet zmusza troszkę do myślenia. Niewątpliwą zaletą jest dobre aktorstwo. Nie jest to jednak film przełomowy, a poruszone w nim naprawdę ważne kwestie społeczne są pokazane w sposób wyidealizowany i zupełnie oderwany od rzeczywistości. Scenariusz bardzo przewidywalny i bardzo hollywoodzki. Trzeba jednak przyznać, że oglądało się przyjemnie.

[image-browser playlist="604908" suggest=""]
©2011 Fox Searchlight Pictures

"Spadkobiercy"

Agnieszka Drabek: Podczas seansu wmawiałam sobie, że moje emocja, dość dalekie od zachwytu, nie są związane wyłącznie z osoba George’a Clooneya. Nie przepadam za tym panem i przyznaję, że gdyby nie nominacja do Oskara, na pewno bym po „Spadkobierców” nie sięgnęła – nie ten aktor, nie ten reżyser i nie ten gatunek. Nie mogę oczywiście powiedzieć, że był to czas stracony, bo film z pewnością nie był głupi. Ładnie zarysowane postacie, dobrze pokazane emocje. Mały, rodzinny świat i cicha tragedia, a przede wszystkim wszelkie uczucia i odczucia. Być może żeby zrozumieć go właściwie i do końca, trzeba się było nad tą historią porządnie zastanowić. Ja niestety nie potrafiłam (a może nie chciałam) i „Spadkobiercy” pozostają dla mnie produkcją dość przeciętną – zgrabną, owszem, ale nie zasługującą na Oskara.

Dawid Rydzek: Jak tak sobie przypomnę ostatnie kilka lat i oscarowych gali to filmy z Clooneyem za każdym razem są nominowane, ale na tle konkurencji wypadają przeciętnie. “Spadkobiercy” to znów kawał solidnego kina, ze świetnymi kreacjami aktorskimi i ciekawym scenariuszem. Nie wystarczy to jednak na statuetkę.

[image-browser playlist="604909" suggest=""]
©2011 StudioCanal

"Szpieg"

Dawid Rydzek: Smutne, że Gary Oldman znów obejdzie bez statuetki (aktor wciąż czeka na swoją pierwszą), bo choć "Szpieg" to film ze wszech miar dobry, to nie jest to typ, który podoba mi najbardziej Akademii. Czy możemy dać statuetkę Clooneyowi już teraz?

Agnieszka Drabek: Dziwny i niełatwy w odbiorze film. Chwilami trzeba się było bardzo wysilać, żeby połapać ze w tych wszystkich ukrytych wskazówkach i retrospekcjach. Ale było warto, bo zarówno historia, jak i sposób jej opowiedzenia zasługują na podziw. Wspaniały Oldman! Ze wszystkich sił, nie tracąc jeszcze nadziei, trzymam za niego kciuki.

[image-browser playlist="604910" suggest=""]
©2011 Kino Świat

"W ciemności"

Dawid Rydzek: Chyba najlepszy polski obraz od roku 2009 i "Domu złego". Skoro przeciętny "Katyń" zasłużył na nominację do Oscara to chce się liczyć, na coś więcej, tyle że dla całego świat pewniakiem jest irańskie "Rozstanie". Holland czarnym koniem?

Agnieszka Drabek: Gdyby nie piękne wspomnienie z dzieciństwa w postaci "Tajemniczego ogrodu", pani Holland nie lubiłabym ani trochę. Jej projekty zupełnie do mnie nie trafiają. "W ciemności" jest filmem dobrym, ale moim zdaniem nie zasługuje na nominację do Oskara. Świetny Więckiewicz, dobra Grochowska, wspaniałe operowanie światłem. Ale ta historia jest stanowczo zbyt hollywoodzka, żeby naprawdę do głębi poruszyć. A o to w niej przecież chodziło, prawda?

[image-browser playlist="604911" suggest=""]
©2011 Lionsgate

"Wojownik"

Adam Siennica: Powiem krótko - bardzo dobry film, nawet pomimo tego, że walki są przedstawione w sposób realistyczny, a nie widowiskowy. Dobrze zagrany, zwłaszcza przez Nicka Noltego - mój faworyt za rolę drugoplanową.

Marcin Kargul: Akurat sposób przedstawienia walk w żaden sposób nie pozbawia ich emocji. W trakcie ich trwania widz siedzi na skraju fotela i z całych sił trzyma kciuki za bohaterów. Być może i film korzysta z pewnych szablonów, ale dzięki bezbłędnej realizacji i świetnemu aktorstwu absolutnie się tego nie odczuwa. Wspaniała rola Hardy’ego, niewiele gorszy Edgerton oraz Nolte wciąż w szczytowej formie dostarczą niezapomnianych wrażeń. Zgadzam się także z Adamem, Nolte powinien dostać statuetkę za rolę drugoplanową, bo to jest prawdziwe aktorstwo, a nie jakaś tam Melissa McCarthy.

[image-browser playlist="604912" suggest=""]
©2012 Pathé

"Żelazna Dama"

Dawid Rydzek: Patrząc na zwiastun widza aż mdli z powodu natężenia oscarowego klimatu jaki ta produkcja prezentuje. Wyraźnie widać, że czas premiery to nie przypadek, ale to zapewne nie wystarczy. Film (poza rolą Meryl Streep naturalnie) jest zwyczajnie przeciętny i zbyt poprawny politycznie. Trzeba jeszcze poczekać na dobrą produkcję o Margaret Thatcher...

Adam Siennica: Film jest rozczarowaniem - poprawność polityczne, unikanie kontrowersyjnych tematów i pokazanie Margaret Thatcher tak pobieżnie, że aż nudno. Jedyny plus filmu to znakomita Meryl Streep.

Agnieszka Drabek: Jak dla mnie to nie był do końca film o polityce. To historia mówiąca o prywatnym życiu tej niezwykłej kobiety, a przede wszystkim poruszająca opowieść o starości. Jeśli ktoś chce poznać dokładnie dzieje rządów Żelaznej Damy, może sięgnąć po filmy dokumentalne. Wielka Meryl Streep - tak właściwie można by powiedzieć tylko tyle. Ta kobieta zaskakuje za każdym razem i naprawdę nie wiem, co współczesne kino by bez niej poczęło. Po siedemnastu nominacjach do Oskara i niestety tylko dwóch wygranych w początkach kariery, uważam, że statuetka powinna znów powędrować do jej rąk. Powinna... jednak przyznaję, że skrycie kibicuję pannie Williams.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj