Początek roku to okres, w którym do polskich kin powoli zaczynają trafiać tzw. filmy oscarowe. Dystrybutorzy wstrzymywali się z wprowadzaniem "Les Miserables: Nędznicy", "Niemożliwe" i "Życia Pi" równo z premierami światowymi, by przyciągnąć dzięki nominacjom większą liczbę polskich widzów. Dopiero w styczniu też oficjalnie można było zobaczyć "Holy Motors" Leosa Caraxa, który podzielił krytyków na całym świecie - jedni nie potrafili wytrwać nawet 15 minut tego widowiska, inni byli zachwyceni i po seansie bili brawo. Nie zabrakło też polskich premier i to takich zupełnie różnego kalibru. Mieliśmy okazje obejrzeć społeczne kino Kasi Rosłaniec ("Bejbi blues") oraz dwa filmy gatunkowe - thriller pt. "Sęp" i komediowych "Podejrzanych zakochanych".

[image-browser playlist="595141" suggest=""]©2013 Kino Świat

"Bejbi blues"

Michał Kaczoń: Jeden z najgorszych polskich filmów, o ile nie najgorszy w ogóle. Brak fabuły, budowy postaci, konsekwencji zdarzeń, czegokolwiek. Cały film zasadza się na efekcie szokowania widza oraz męczeniu go tragicznym montażem (wyciemnienia bez ładu i składu raz na pięć minut? Serio?) i trzęsącą się kamerą. Obrazu nie ratują ładne lokalizacje i wydumane, ekstrawaganckie stroje, gdyż film to jednak nie teledysk i wypada by miał jakąkolwiek fabułę.

Wiola Myszkowska: Ponoć pierwotnie film miał być nakręcony w minimalistycznej scenerii prosto z katalogu Ikei, ale reżyserka zmieniła koncept w ostatniej chwili. I w sumie szkoda, bo w efekcie forma swoją jaskrawością przysłoniła powagę poruszanego tematu. Zachód się zachwyca, a polski widz się śmieje, bo nie wierzy. W pewnym momencie "Bejbi blues" zaczyna oglądać się jak kreskówkę.

Michał Kaczoń: Może gdyby zdecydowała się kręcić film w takich wnętrzach, szybciej zauważono by, że ta historia jest przesadzona i nieprawdziwa? W ten sposób zamydliła wszystkim oczy tą formą i nikt jej nie powiedział, żeby się bardziej postarała, bo to nie przejdzie. Zachód się zachwyca właśnie tą oprawą, bo niedowierza, że u nas jest tak kolorowo. A my się śmiejemy, bo wiemy, że tak jednak nie jest.

Wiola Myszkowska: Historia została oparta na reportażu "Najmłodsze matki Europy" opublikowanym w 2009 roku w "Wysokich Obcasach". "Przesadzona" - ok, można dyskutować (choć dla mnie jest to dość oczywiste), ale "nieprawdziwa"? Po przeczytaniu stwierdzam, że jakieś ziarnko prawdy sobie tam kiełkuje.

Marcin Kargul: Cytując panią reżyser: "Ale to w ogóle kosmos, że taki film".

Czytaj więcej: Recenzja filmu

[image-browser playlist="595142" suggest=""]©2013 Monolith Films

"Pokusa"

Dawid Rydzek: Wyreżyserował to Lee Daniels, więc wiadomo, że to kino niekoniecznie najwyższej jakości, ale na pewno warte uwagi. Zastanawia mnie tylko jedna rzecz - jak długo jeszcze Nicole Kidman będzie w stanie grać bohaterki, które będą kusiły mężczyzn swoim seksapilem?

Adam Siennica: A kiedy to ostatnio ona zagrała taką bohaterkę? Aż tak często nie dostaje takich ról, a poza tym - tutaj zagranie lafiryndy wyszło jej nieźle. Szanuję Lee Danielsa za "Hej, skarbie", ale "Pokusa" zdecydowanie poniżej oczekiwań. Spodziewałem się czegoś wyższej jakości, co zapadnie w pamięć. W sumie najbardziej mnie w tym wszystkim zaskakuje Zac Efron, który robi wszystko, by odciąć się od przesłodzonej przeszłości gwiazdki Disneya.

Marcin Kargul: Mnie się natomiast podobał, przypominał mi nieco dawne filmy eksploatacji. Z pewnością nie jest to kino dla każdego, bo przeciętnego widza odrzucą odpychający bohaterowie i ogólna wulgarność, jaka wyziewa z obrazu Danielsa. Zabrakło też chyba obrania jakiegoś konkretnego kierunku dla fabuły, bo na dobrą sprawę nie za bardzo wiadomo dokąd to wszystko zmierza. Niemniej jednak warto zobaczyć dla świetnego aktorstwa i dusznego klimatu Florydy.

Czytaj więcej: Recenzja filmu

[image-browser playlist="595143" suggest=""]
©2013 Stowarzyszenie Nowe Horyzonty

"Holy Motors"

Dawid Rydzek: Filmowy neobarok w najlepszym wydaniu. Może nawet w historii.

Marta Hołowaty: Może brakuje mi filmowego obycia, ale wytrzymałam tylko dwadzieścia minut. Nie dla wszystkich.

Wiola Myszkowska: Są takie smutne dni w życiu każdego człowieka, kiedy wydaje mu się, że jest w stanie przewidzieć scenariusz absolutnie każdego filmu i nic go już w życiu nie zaskoczy. Od dzisiaj, w tych najtrudniejszych momentach, będę włączać "Holy Motors".

[image-browser playlist="595144" suggest=""]
©2013 Imperial - Cinepix

"Życie Pi"

Michał Kaczoń: Prosta historia ukazana w niezwykły, porywający sposób. Obłędne zdjęcia sprawiąją, że nie można oderwać wzroku od ekranu, delektując się każdą minutą projekcji.

Dawid Rydzek: Film jak film, ale muzyka fantastyczna!

Marta Hołowaty: Historia tak prosta, że szczerze wątpiłam, czy coś oprócz muzyki mnie w niej chwyci. Zostałam jedna całkowicie kupiona przez "Życie Pi". Wzruszający do kwadratu.

Łukasz Ancyperowicz: Mnie za to zachwyciły zdjęcia, przepiękna natura, która zwala z nóg. Historia fakt, dosyć prosta, ale fajnie na końcu spuentowana.

Wiola Myszkowska: (Lżejszy) klimat "Cast away - poza światem", cudne kolory prosto z "Avatara" - wszystko, co tygryski lubią najbardziej (nie pomijając Richarda Parkera). Brzmi słodko? Porozmawiamy po napisach końcowych.

Adam Siennica: I w końcu dowód na to, że 3D po konwersji potrafi zwalić z nóg.

Czytaj więcej: Recenzja filmu

[image-browser playlist="595145" suggest=""]
©2013 ITI Cinema Sp. z o.o.

"Sęp"

Dawid Rydzek: Filmu nie oglądałem (boję się), ale muzyka Archive przednia!

[image-browser playlist="595146" suggest=""]
©2013 United International Pictures Sp z o.o.

"Django"

Michał Kaczoń: Kolejna wyśmienita zabawa Quentina Tarantino kinem i licznymi odniesieniami. Szalona jazda bez trzymanki, która przysparza morza pozytywnych wrażeń, powalając nie tylko wyśmienitym scenariuszem, ale i aktorskimi objawieniami, z Christophem Waltzem, który po raz kolejny tworzy niezapomnianą postać.

Dawid Rydzek: Cieszy niezwykle to, że Tarantino wciąż kręci filmy i to dobre filmy. Co prawda po obejrzeniu całej jego twórczości "Django" nie robi takiego wrażenia, ale wciąż świetnie bawi i wyróżnia się spośród innych produkcji trafiających w tym czasie do kin. A jeśli dodać, że od "Bękartów wojny" reżyser stawia jeszcze pytania i nie rezygnując jednocześnie ze swojego stylu stara się poruszyć poważniejszą tematykę, to już w ogóle mamy must see.

Marta Hołowaty: Tarantino nadal w bardzo wysokiej formie. Stawia trudne pytania, ale w sposób daleki od rzucania ich z kazalnicy. No i ta muzyka!

Adam Siennica: Dobry fun, jak zawsze u Tarantino, ale czy tylko ja odnosiłem wrażenie, że film był na siłe wydłużany? Spokojnie można było wyciąć sporo nic nie wnoszących scen i byłby krótszy od pół godziny. Waltz jak zawsze klasa!

Dawid Rydzek: Ostatnie pół godziny było masakryczne, racja. Zdaje się, że w tej końcówce Tarantino chciał pokazać, że to Django, a nie dr Schultz, jest głównym bohaterem. Zupełnie niepotrzebnie, bo było to widzowi całkowicie obojętne.

Czytaj więcej: Recenzja filmu

[image-browser playlist="595147" suggest=""]
©2013 Monolith Films

"Niemożliwe"

Adam Siennica: Film najbardziej zaskoczył mnie niesamowitym pokazem scen ataku tsunami. Pełne emocji i spektakularnej pracy kamery. Zostałem tym oszołomiony. A sam film? No miła historia, dobrze zagrana (Naomi!), nawet wzruszająca, ale brakowało mi w tym "czegoś więcej".

Michał Kaczoń: Mi prostotę historii wynagrodziły wszystkie sekwencje pod powierzchnią wody, więc ostatecznie jednak jestem na tak, choć zgodzę się, że fabularnie to nic nowego. Z drugiej strony scenariusz oparto na prawdziwych wydarzeniach, więc może stąd wygląda to tak, a nie inaczej?

Marcin Kargul: Wydaje się, że to kolejna historyjka w prosty sposób grająca na emocjach, a jednak mimo wszystko w tym wypadku to działa i widz daje się wciągnąć w opowieść, nierzadko mając ochotę płakać wraz z bohaterami. Sceny ataku tsunami zostały nakręcone tak realistycznie, że aż człowiek zachodzi w głowę, jak twórcy tego dokonali. Nie wolno też zapominać o wspaniałym aktorstwie, z genialną moim zdaniem Naomi Watts na czele. Nie rozumiem tylko licznych narzekań, że w filmie nie widać skali tragedii. Po pierwsze, całość oglądamy z perspektywy jednej rodziny, wiec widzimy tyle samo, co oni, a po drugie, przepełnione szpitale, ofiary leżące na poboczach i zwłoki wywożone dziesiątkami na pakach samochodów, chyba wystarczą, aby wyobraźnia dopowiedziała resztę.

Dawid Rydzek: Choć to bardzo infantylne porównanie, to od pokazywania skali tragedii i tworzenia widowiskowych powodzi jest kino pokroju "2012". "Niemożliwe" pozwala zidentyfikować się z bohaterami (czy też raczej w tym wypadku ofiarami). To w tym najcenniejsze.

Czytaj więcej: Recenzja filmu

[image-browser playlist="595148" suggest=""]
©2013 Universal Pictures

"Les Miserables Nędznicy"

Marta Hołowaty: "Nędznicy" przywrócili mi nadszarpniętą ostatnio wiarę w piękno musicalu przez duże M. Ach ta fantastyczna scenografia! A za scenę otwierajacą film oraz Anne Hathaway śpiewającą "I Dreamed a Dream" wysyłam w stronę "Les Miserables" same czułe słowa.

Czytaj więcej: Recenzja filmu

[image-browser playlist="595149" suggest=""]
©2013 Forum Film Poland Sp. z o.o.

"Podejrzani zakochani"

Michał Kaczoń: Miałem (nie)przyjemność oglądania trzykrotnie trailera tej produkcji, przed każdym seansem "Skyfall". Chyba twórcy próbowali udawać, że ich opowieść też jest sensacyjna - w końcu zakochani są "podejrzani". Już te kilka minut porządnie mnie zmęczyło. Na film się zatem nie skusiłem i zupełnie nie żałuję.

Dawid Rydzek: Jak jesteś fanem 007, polecam "Komisarza Blonda i Oko sprawiedliwości". Po seansie tego filmu, żadne trailery polskich produkcji nie będą ci straszne.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj