Od premiery Samych swoich minęło 56 lat. Dla współczesnego dwudziestoletniego odbiorcy perypetie Pawlaka i Kargula są historycznie oddalone niczym francuska Nowa Fala. Lata 60. brzmią abstrakcyjnie, kojarzą się raczej z licealną lekcją historii niż żywymi wspomnieniami części społeczeństwa polskiego.

Klasyki polskie

Swoją przygodę z filmem rozpocząłem w liceum. Zapytacie, od czego zacząłem? Pierwszy standardowy krok to znalezienie listy 100 najlepszych filmów według oglądających. Drugi krok polegał na zobaczeniu lwiej części tych tytułów. Nie wszystkich, wszak każdy oglądający powinien mieć swoją kupkę „wstydu”. Nigdy nie chciałbym popełnić faux-pas, łamiąc tę naczelną zasadę bractwa filmożerców. Kolejny etap (w swej naturze iście patriotyczny) polegał na wygooglowaniu klasyków kina polskiego. Naturalnie pierwsze wyniki, które się pojawiły, to: Andrzej Wajda, Wojciech Jerzy Has czy Krzysztof Kieślowski. Dzieła klasycznej polskiej kinematografii szybko zredefiniowały moją opinię o rodzimym filmie. Wprawdzie nie chodzę i nie mówię, że "kiedyś to były czasy, a teraz nie ma czasów". Naprawdę doceniam polskie kino XX wieku, co jednocześnie nie zabrania mi kibicowania nierzadko równie dobremu współczesnemu filmowi polskiemu. Muszę przyznać, że mam jeden problem związany z klasyką filmową. W życiu młodego filmoznawcy nie ma nic gorszego niż starszy filmoznawca wyliczający jedyne słuszne filmy. Starsi miłośnicy filmu, mówiąc o tym, że prawdziwe kino skończyło się w latach 80., nierzadko zapominają, że spora część kinematografii, o której mówią, debiutowała podczas ich młodości. Tymczasem dzisiejszy dwudziestolatek ma do nadrobienia 128 lat historii kina. Im dłuższe życie kinematografii, tym trudniejsze wybory czyhają na oglądającego. Klasyka i rankingi winny być podważane i definiowane na nowo raz na jakiś czas. Nie dziwi mnie więc, że kiedy zapytałem swoich wykształconych znajomych z klasy średniej, czy oglądali kiedyś Samych swoich, odpowiedzieli, że nie.

Najlepsze polskie filmy po 1989 roku według naEKRANIE.pl

fot. Platige Image
+19 więcej

Sami swoi - reakcje widzów w 1967 roku 

W 1967 roku swoją premierę mieli Sami swoi. Tego roku też Karol Wojtyła został kardynałem, sejm PRL uchwalił obowiązkowe przeszkolenie wojskowe, a w Katowicach odsłonięto Pomnik Powstańców Śląskich. Cóż... Premiera nie miała miejsca wczoraj. Widzowie natychmiast pokochali skonfliktowane rodziny Pawlaków i Karguli. W tamtych czasach osiedlanie na Ziemiach Odzyskanych było żywym tematem, współczesną kartą w nowożytnej historii Polski – minęło zaledwie 22 lata od konferencji poczdamskiej. Osoby idące na film mogły widzieć w Kargulach czy Pawlakach odbicie własnych rodzin i własnego życia. Gwara kresowa, którą posługują się postacie, mogła wydawać się śmieszna i egzotyczna. Podobnie jak postać Czekoladki z Kochaj albo rzuć (1977). Spostrzegawczy widzowie mogli zauważyć podobieństwo filmu do Zemsty Aleksandra Fredry, co w czasach bez Internetu mogło być ciekawostką numer jeden podczas dyskusji pofilmowych. Możliwość odczytania Pawlaka jako postaci antysystemowej i gotowej na zmierzenie się z totalitaryzmem rozbudzała wyobraźnię. Przemalowanie hasła „3 x TAK” na „3 x NIE” było jasnym sygnałem działającym na nastroje widowni. Nagle cała Polska zaczęła cytować Kargulów i Pawlaków. Sąd sądem, a sprawiedliwość musi być po naszej stronie – to zdanie na zawsze pozostanie w naszej świadomości językowej. Jednak lata minęły, a film stał się dziełem specyficznym, zamkniętym w odległej przeszłości, niekoniecznie zrozumiałej dla dzisiejszego widza.

Sami swoi – wrażenia z seansu w 2023 roku

Minęło 56 lat. Samych swoich pierwszy raz zobaczyłem w liceum. Pomyślałem, że jest to film co najmniej bardzo dobry. Nie był dla mnie filmowym odkryciem dekady, ale trudno, żeby człowiek nie docenił tak wybitnego aktorstwa i najważniejszego elementu, czyli słyszalnych linii dialogowych. W 1967 roku kresowa mowa została lepiej nagrana niż niejedne teraźniejsze dialogi w naszym polskim kinie. Wacław Kowalski i Władysław Hańcza stanowią siłę napędową całej trylogii. Od drugiej części Nie ma mocnych towarzyszy im wspaniała Anna Dymna. O ile komizm sytuacyjny w Samych swoich i odniesienia do ichniejszej współczesności nie zrobiły na mnie wrażenia, to kunszt aktorski już tak. Scenariusz i żarty mogą się zestarzeć, ale dobre aktorstwo zawsze się obroni. Wyjątek stanowią aktorzy kina niemego, dla których przeszkodą mogły być ich głosy w okresie wprowadzania kina dźwiękowego. Cóż, lepiej nie być aktorem kina niemego. Ostatnio po latach wróciłem do Samych swoich i nadal odbieram tę trylogię jako niezłe doświadczenie filmowe z niezwykłymi aktorami. Oglądanie perypetii Pawlaka i Kargula było dla mnie niczym wycieczka do rezerwatu. Mogłem poznać skrawek historii znany tylko z przyśpieszonych lekcji historii (zaczynanie każdego etapu nauki od starożytności ma swoje uroki). Potrafię zrozumieć i uznać kultowość tego dzieła, ale jednocześnie wiem, że nie jest to „mój film”. Zresztą wystarczy wspomnieć, że pierwsza część trylogii była dla mnie bardziej dramatem niżeli komedią. Nie powinno więc nikogo zaskoczyć, że nie czekam na prequel Sami swoi. PoczątekI być może to właśnie łączy mnie z fanami pierwszych trzech części.
fot. Jarosław Sosinski
+5 więcej

Pollywood i jej franczyzy

Nie jestem ortodoksyjnym widzem. Rebooty, sequele po latach, prequele czy też spin-offy mi nie przeszkadzają. Lubię Znachora z 1937, Znachora z 1981 i ostatecznie Znachora z 2023 roku. Oczekuję jedynie tego, aby film powstał z dobrych pobudek, a nie tylko i wyłącznie dla pieniędzy widzów kochających daną markę. Produkcja Sami swoi. Początek może pójść w ślady najnowszego Znachora i zaskoczyć wszystkich, ale też może być czymś w rodzaju trzeciej i czwartej części Kogel Mogel. Chciałbym napisać optymistycznie, że będzie dobrze, bo scenariusz prequela pisze twórca oryginalnej trylogii, ale Kogel Mogel trzy i cztery też stworzyła twórczyni pierwszych dwóch części. Jestem pewien, że tytuł Sami swoi. Początek wywoła ożywione dyskusje. Nawet jeśli film okaże się katastrofalny, istnieje szansa, że zachęci nowych widzów do obejrzenia poprzednich części. Kto wie, może wszyscy na nowo będziemy cytować Pawlaka i Kargula? Prequel Samych swoich, czyli Sami swoi. Początek, trafi na ekrany kin już 16 lutego 2024 roku. Zamierzacie wybrać się na seans? Dajcie znać w komentarzach.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj