Rycerze Zodiaku to franczyza, która jest obecna na rynku od lat 80. Anime podbiło serca widzów, zyskując status kultowego, dzięki ciekawej historii i bohaterom. A w ostatnim czasie znowu próbuje odzyskać blask, w czym ma pomóc aktorski film w reżyserii Tomasza Bagińskiego.
12 maja Rycerze Zodiaku weszli do kin. Ten film akcji z elementami fantasy opowiada o sierocie o imieniu Seiya, w którym budzi się mistyczna energia znana jako Cosmo. Bohater wyrusza w podróż, by zdobyć starożytną grecką zbroję Pegaza i opowiedzieć się po jego stronie w nadprzyrodzonej walce o los Sienny, młodej dziewczyny, która walczy o kontrolę nad swoją boską mocą. Alman Kiddo jest mentorem Seiyi, który rekrutuje go do zakonu Rycerzy po odkryciu reinkarnacji bogini. W głównych rolach występują: Mackenyu, Madison Iseman, Sean Bean, Mark Dacascos, Famke Janssen, Diego Tinoco, Caitlin Hutson i Nick Stahl.
Aktorski film w reżyserii Tomasza Bagińskiego powstał na podstawie słynnej mangi. Jej autorem jest Masami Kurumada, który szybko zyskał rozgłos dzięki swoim pracom. Najpierw otrzymał nagrodę za Otoko Raku dla aspirujących artystów rysujących mangę, a w 1974 roku zadebiutował w popularnym japońskim magazynie Weekly Shōnen Jump z tytułem Sukeban Arashi. W 1977 roku odniósł znaczący sukces ze swoim dziełem – Ring ni Kakero. Wydano 25 tomów, ale tytuł doczekał się serialowej adaptacji anime dopiero w 2004 roku.
Natomiast inaczej historia potoczyła się ze wspomnianymi Rycerzami Zodiaku, którymi zainteresowało się studio Toei Animation jeszcze przed opublikowaniem pierwszego tomu mangi w 1986 roku. Kurumada był już wtedy znanym mangaką, bo wcześniej narysował kilka innych tytułów: Fūma no Kojirō czy Otoko Zaka. Emisja animowanej adaptacji potrwała do 1989 roku, a w międzyczasie studio było zmuszone do wypełniania historii własnymi wątkami, ponieważ szybko dogoniono fabułę z mangi. W Polsce kreskówka zadebiutowała na przełomie wieków na kanale RTL7 w wersji z francuskim dubbingiem. Cieszyła się sporą popularnością wśród dzieci i młodzieży, dlatego 114-odcinkową serię wyemitowano potem raz jeszcze.
Początkowo historia Rycerzy Zodiaku miała być związana z wrestlingiem i sztukami walki. Masami Kurumada specjalizował się w mangach o tematyce sportowej (Fūma no Kojirō, Ring ni Kakero), co uwidoczniło się w pierwszych rozdziałach, a potem odcinkach anime. Tam główni bohaterowie walczyli na ringu w emocjonującym Turnieju Galaktycznym, w którym główną wygraną była Złota Zbroja Strzelca. Ale wydawnictwo nakazało mangace, aby urozmaicił fabułę, ponieważ na rynku już było kilka podobnych tematycznie anime – Plastic Model Wrestling Sanshiro, Tygrysia Maska czy Dragon Ball. Stąd wprowadził do Rycerzy Zodiaku takie elementy jak efektowne zbroje, wyjątkowe ataki oraz motywy związane z zachodnią kulturą. To zmieniło oblicze tego tytułu.
Masami Kurumada bardzo sprawnie wplótł w fabułę różnorodne motywy. Główni bohaterowie są przedstawicielami Rycerzy z Brązu, którzy posiadają niezwykłe zdolności związane z mistyczną energią. Ich zbroje odpowiadają jednej z konstelacji gwiezdnych. Mamy Pegaza (Seiya), Smoka (Shiryu), Łabędzia (Hyoga), Andromedę (Shun) i Feniksa (Ikki). Następnie wprowadził wyższej klasy wojowników – to Srebrni Rycerze i Złoci Rycerze. I to właśnie ci ostatni są tytułowymi Rycerzami Zodiaku. Warto jednak wspomnieć, że ten tytuł wywodzi się z wersji francuskiej – w oryginale brzmi on Saint Seiya, który wyraźnie odnosi się do głównego bohatera. Jednak ten zagraniczny tytuł wydaje się atrakcyjniejszy i ciekawszy. Stał się tak rozpoznawalny, że aktorski film też się nim posługuje.
Autor mangi poszedł za ciosem, rozwijając historię o motywy wywodzące się z mitologii greckiej.
Na główną kobiecą postać Kurumada wyznaczył Saori (w filmie ma na imię Sienna), która jest obdarzona potężną i destrukcyjną mocą, ponieważ jest nowym wcieleniem Ateny. Bardzo sprytnie połączył jej losy z historią Seiyi i związanym z nim mitycznym Pegazem. Motywy z mitologii są ciekawie wplecione w wątek Sanktuarium oraz ten dotyczący Królestwa Posejdona, a w drugiej serii – Hadesu. Twórcy anime poszli o krok dalej, ponieważ między tymi blokami historii z pierwszej serii dodali jeszcze własny wątek związany z mitologią nordycką. Jego akcja rozgrywała się w Asgardzie.
Kurumada nie poprzestał tylko na czerpaniu inspiracji z mitologii greckiej. Pojawił się też motyw związany z buddyzmem, który wykorzystano przy postaci Shaki, czyli Rycerzu Panny. Dzięki temu dramatyczna walka między nim a Ikkim była jedną z najlepszych w całym anime. Z kolei motyw chrześcijański pojawił się w czwartym filmie (Saint Seiya: Wojownicy Świętej Wojny), gdy ludzkości zagroził sam Lucyfer.
Te motywy oraz zróżnicowane projekty zbroi (poniekąd wzorowane na średniowiecznym, europejskim rynsztunku) pozwoliły na to, aby Rycerze Zodiaku wyróżnili się na tle innych mang i anime. Łatwo też było sympatyzować z protagonistami, którzy wykazywali się różnymi cechami charakteru. Seiya to wojownik niezłomny, odważny, bezinteresowny i heroiczny, który był w stanie zaryzykować nawet własne życie dla dobra innych. Kurumada wielokrotnie wykorzystywał postać wojownika w swoich mangach, nawet nie siląc się zbytnio na zmiany wyglądu, dlatego wszyscy prezentują się podobnie (np. Seiya i Ryuuji z Ring ni Kakero). Pozostali bohaterowie odznaczali się nie tylko oryginalnym i barwnym wyglądem, ale też osobowościami: Shiryū jest prawy i poważny, Hyoga opanowany i oddany swoim ideałom, Shun to miły i wrażliwy chłopak, a Ikki (brat Shuna) jest szorstkim samotnikiem. Każdy z widzów mógł wybrać ulubioną postać, aby im kibicować w trudnych potyczkach. Można mieć zastrzeżenia do tego, że marginalną rolę odgrywają kobiece bohaterki (poza oczywiście Ateną), których w Rycerzach Zodiaku jest jak na lekarstwo, a do tego raczej nie przywdziewają zbroi.
Wersja anime była udana, bo potrafiła zaangażować widzów emocjonalnie, choć zdarzały się momenty przestojów, gdy trzeba było nieco przedłużyć walki. Klasyczna kreska też mogła się podobać. Animacja pozwoliła na to, aby każdego bohatera wyposażyć w oryginalny i widowiskowy atak. Natomiast trzeba dodać, że tradycyjnie (aby zaoszczędzić czas) wielokrotnie powtarzano te same ujęcia z charakterystycznymi ruchami, czasem je nieznacznie modyfikując. Takie były uroki anime w XX wieku, co nie zmienia faktu, że było to całkiem efektowne.
Przed telewizory przyciągała ciekawa historia, w której młodzi bohaterowie musieli się mierzyć z różnymi przeciwnikami, przełamując swoje bariery i podwyższając poziom umiejętności. Nie brakowało też pełnych dramatu retrospekcji głównych bohaterów. Pozwalało to zrozumieć ich motywacje do walki albo wręcz przeciwnie – niechęć do niej (jak w przypadku Shuna). Natomiast ta etapowość historii wydaje się najatrakcyjniejszym jej elementem. Rycerze z Brązu w pierwszym wątku pt. Sanktuarium najpierw walczą między sobą, potem z innymi Rycerzami, aby na koniec pojedynkować się z Rycerzami Zodiaku w celu uratowania reinkarnacji Ateny. Muszą przejść w 12 godzin przez 12 świątyń, dlatego każdy bohater miał szansę zabłysnąć. Sami Złoci Rycerze też mieli różne charaktery – niektórzy byli źli i żądni krwi, a inni dobrzy lub wręcz chętni do pomocy. Stawka jest wysoka, więc emocji też jest sporo, a do tego fabuła skrywa kilka zwrotów akcji.
Po Sanktuarium Rycerze Zodiaku stali się schematyczni. Wątki Asgardu i Królestwa Posejdona to znowu walki głównych bohaterów, na których drodze stają inni Rycerze. Trzeba ich pokonać –powstrzymując kapłankę Odyna czy ratując Saori. To samo obserwowaliśmy też w 4 filmach z tej franczyzy (Saint Seiya: Evil Goddess Eris z 1987 roku, Saint Seiya: The Heated Battle of the Gods z 1988 roku, Saint Seiya: Legend of Crimson Youth z 1988 roku i Saint Seiya: Warriors of the Final Holy Battle z 1989 roku). Ta powtarzalność sprawiła, że nastąpił spadek zainteresowania anime, w wyniku czego studio zakończyło emisję w 1989 roku na wątku Posejdona, mimo że sprzedaż mangi wciąż utrzymywała się na dobrym poziomie. Ostatecznie również Masami Kurumada musiał zakończyć swoje dzieło w 1991 roku na wątku Hadesu, który dopiero w 2002 roku zaadaptowano jako serial anime. Dodatkowo powstało sześć odcinków OVA (original video animation) z wątkiem Elizjum oraz wyszedł film Saint Seiya: Heaven Chapter – Overture, który wyjaśniał losy głównego bohatera. Fanom spodobało się wznowienie i docenili fakt, że ta część historii po tylu latach doczekała się wersji anime.
Franczyza Rycerzy Zodiaku, która obejmuje również gry RPG i platformówki wydawane od końca lat 80., odżyła za sprawą serialu anime w 2002 roku. Kurumada po kilku latach pracy nad innymi mangami (w tym B't X oraz Ring ni Kakero 2) powrócił z sequelem – Saint Seiya: Next Dimension, którego akcja rozgrywa się na ponad 200 lat przed wydarzeniami z głównej serii, jednocześnie kontynuując historię Seiyi po wątku Hadesu. Manga nie została zanimowana, ale za to od 2009 roku powstały nowe serie spin-offów o innych bohaterach: dobrze oceniany Saint Seiya: The Lost Canvas i Saint Seiya Omega, który nie przypadł fanom do gustu ze względu na dużo zmian w uniwersum, oraz Saint Seiya: Soul of Gold o Złotych Rycerzach. Ponadto pojawiły się odcinki ONA (original net animation) do kolejnych seriali anime z franczyzy: kiepskiego Saint Seiya: Saintia Shō oraz beznadziejnego Knights of the Zodiac: Saint Seiya, wykorzystującego animację komputerową. Również film z 2014 roku Saint Seiya: Legend of Sanctuary stworzony w tej technice nie zyskał uznania wśród fanów.
Rycerze Zodiaku są obecni na rynku od tak wielu lat, że dziwi fakt, że dopiero teraz powstała aktorska wersja na podstawie mangi. Oczywiście to przedsięwzięcie wymagało odpowiednio wysokiego budżetu, aby zapewnić w miarę dobre efekty specjalne oraz zatrudnić rozpoznawalne nazwiska, którymi można promować ten tytuł. Cieszy też polski akcent w tej produkcji w postaci Tomasza Bagińskiego za kamerą. Czy aktorski film podbije serca widzów i zapoczątkuje nową serię, która przyciągnie nowych fanów? Przekonamy się po wizycie w kinie!