Impreza organizowana przez pełnych entuzjazmu i kreatywnych młodych ludzi - Piotrka Nawrotka, Kubę Zemłę, Bartka Piętę, Kubę Janaszka i Michała Brzozę - poszukuje jeszcze swojego miejsca na konwentowej mapie Polski, ale jeżeli dalej będzie się rozwijać tak jak teraz, to wróżę jej wielką przyszłość. Panowie wyciągnęli wnioski z pierwszej edycji Sabat Fiction-Fest i zaproponowali konwentowiczom dużo ciekawszy niż rok wcześniej program, zapewnili doskonałe warunki dla wszelkiego typu działań i starali się być wszędzie tam, gdzie byli potrzebni. Organizacyjnie nie było źle, zdarzały się niedociągnięcia, ale nie wyczuwało się atmosfery nerwowości, a organizatorzy sprawnie gasili „pożary”. Piotrek w rozmowie ze mną zaznaczył, że Kielce mogą stać się niezwykle atrakcyjnym miejscem dla fanów fantastyki wszelakiej chociażby ze względu na swoje położenie, a ambicją organizatorów jest przekształcenie Sabatu w imprezę ogólnopolską, będącą festiwalem gier, fantastyki i kultury Dalekiego Wschodu.
fot. Beata Zawadzka
Program konwentu był bardzo obszerny - w zasadzie każdy mógł znaleźć coś dla siebie, począwszy od miłośników e-sportu, którzy oglądali na dużym ekranie rozgrywki turniejowe "Counter-Strike: Global Offensive", "League of Legends", "FIFA 15" i "Hearthstone: Heroes of Warcraft", a skończywszy na fanach gier RPG, terenowych i bitewnych. Ci ostatni mieli okazję nie tylko rozegrać turnieje w "Warhammera", ale i uczestniczyć w warsztatach robienia makiet. Jestem osobą nie mającą nic wspólnego ze światem gier wszelakich, ale z przyjemnością obserwowałam zacięte zmagania uczestników turnieju „Wataha”; poza bitewnym zapałem uczestników najbardziej spodobała mi się zasłyszana na samym początku informacja, że „WE mają dodatkowy las, jeżeli go sobie przyniosą”. Rozglądałam się trochę za entami, ale widocznie nie o to chodziło. Trafiłam również na przemiłych i przecierpliwych stalkerów z grupy STALKER ZONA SĘKI – Borysa Pietraszkę i Piotrka Wojsę. Z dużą cierpliwością odpowiadali na moje pytania o zasady rozgrywek, pokazywali artefakty tworzone na drukarce 3D, pozwolili zapozować z prawie prawdziwym AK47 i generalnie potrafili mnie oraz wszystkich chętnych przekonać do tego, aby bliżej przyjrzeć się temu LARP-owi opartemu na świecie stworzonym przez braci Strugackich, a rozwijanym przez Gołkowskiego i Noczkina.
fot. Beata Zawadzka
Duża część konwentowych imprez kręciła się wokół kultury Dalekiego Wschodu. Oczywiście najwięcej miejsca zajmowała manga i anime, można było wysłuchać prelekcji na wszelkie związane z tym tematy – począwszy od pornografii w anime, a skończywszy na konkursie wiedzy o "Naruto: Shippuuden". Trzeci Najemny Oddział Piechoty Japońskiej zaprezentował zebranym pokazy walk połączone z prezentacją japońskich zbroi, odegrano także rytuał seppuku, a prelegenci przybliżali widzom tak egzotyczne tematy jak japońskie demony czy wrestling. Swoje miejsce na Sabacie znaleźli także miłośnicy koreańskiej dramy i muzyki. Manga i anime były także silnie reprezentowane w konkursie cosplay - obok ostatnio obowiązkowej Danerys, Predatora i postaci z gier komputerowych.
fot. Beata Zawadzka
Wśród konwentowiczów wyróżniali się na pewno fursuiterzy. Po raz pierwszy natknęłam się na tę społeczności i przyznam, że ich udział niezwykle ubarwia każdą imprezę. Niezwykle starannie wykonane i efektowne zwierzęce kostiumy noszone przez nich z przekonaniem sprawiały wszystkim wiele radości. Można było dowiedzieć się też co nieco na temat filozofii, jaka stoi za tymi wydawałoby się banalnymi przebierankami.
fot. Beata Zawadzka
Ważnym punktem na każdym dobrym konwencie są goście. Tym razem można było spotkać, posłuchać i pogadać z autorami znanymi i cenionymi w świecie fantastyki - Stefanem Dardą, Michałem Gołkowskim i Bartkiem Biedrzyckim - oraz jednym z autorów gry RPG "Kryształy Czasu", Arturem Szyndlerem. Stefan Darda poprowadził interesujący panel na temat literackich debiutów i tego, jak przebić się ze swoją twórczością, oraz przybliżył uczestnikom spotkania tajniki powstawania swojego najbardziej znanego cyklu powieściowego „Czarny Wygon”. Michał Gołkowski na scenie Sabatu opowiadał pasjonujące historie o I wojnie światowej i promował drugą część swojej opowieści o karnej kompanii Stalowych Szczurów, a Bartek Biedrzycki wygłosił bardzo dobrze przyjętą prelekcję o załogowych lotach kosmicznych, zaś na swoim spotkaniu autorskim opowiadał o planach wydawniczych (nowa część historii z warszawskiego metra jest w przygotowaniu) oraz o projektach komiksowych, w które jest zaangażowany. Na Sabat Fiction-Fest 2015 było żywiołowo, ciekawie i głośno. Warto jechać czasem kilkaset kilometrów, nie spać przez trzy dni, a potem wracać do domu z klejącymi się od braku snu oczami, bardzo bolącymi nogami i niekiedy jeszcze bardziej bolącą głową. Wszyscy mówią to samo - to magia. Magia, której łatwo doświadczyć, wystarczy się wybrać. Trzeba wiedzieć tylko jedno: idzie się na imprezę, o której niewiele się wie, a po godzinie można złapać się na tym, że dyskutuje się od dłuższego czasu z kompletnie nieznanymi sobie osobami na bliskie swojemu sercu tematy i czuje się tak, jakby spotkało się dawno niewidzianych, ale bardzo lubianych przyjaciół. I jest fajnie.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj