W Sortowni można zobaczyć, jak Andrzej Chyra radzi sobie w roli wymierzającego sprawiedliwość lekarza. Do tego produkcja stanowi dla widza idealną okazję do przemyśleń na temat atrakcyjności serialowej rzeczywistości, w której wątki medyczne łączą się z kryminalnym zacięciem.

Miasto bohaterem czy antagonistą?

W kinie i telewizji bardzo istotne jest łączenie różnych konwencji i gatunków – i to w taki sposób, by widzowie się szybko nie znudzili. Dlatego Sortownia nie tylko raczy nas medycznymi sprawami, ale też wchodzi głębiej w ciemne zakamarki stolicy. Można powiedzieć, że Warszawa jest jednym z bohaterów tej produkcji, który prowokuje ekstremalne zdarzenia. Niecne czyny można oczywiście łatwo wytłumaczyć indywidualnymi pobudkami ludzi, ale prawda jest taka, że miejsce, w którym żyjemy, często wpływa na nasze działania. Przykład – w wielkim mieście młodzi są bardziej narażeni na wszelkiego rodzaju używki, a zamożni biznesmeni z łatwością znajdą rozrywkę w nocnych klubach. W takim środowisku może też pojawić się zmęczony tym wszystkim mężczyzna z problemami, który w moralnie wątpliwy sposób postara się "oczyścić" miasto ze zła.
fot. Maria Wytrykus
Mieliśmy w Polsce kilka naprawdę udanych filmów i seriali, w których miasta stawały się istotną częścią opowieści. Trzeba jednak przyznać, że obrazy miejscowości stanowiły raczej humorystyczne ujęcie lokalnych spraw. Do tego miejskie przestrzenie wykorzystywane były w celach marketingowych. W filmach kinowych pojawiały się przede wszystkim miasta wyidealizowane – i właśnie tak pokazywana była często Warszawa. W Sortowni jest inaczej, bo produkcja niczego nie przejaskrawia; obecny jest w niej dualizm, ta odwieczna walka dobra i zła. Po prostu niewłaściwe i radykalne postawy zawsze zdobywają większy rozgłos, przez co zdecydowanie łatwiej je zauważyć.

Po pierwsze – nie szkodzić

O przypadku doktora Jacka Wolińskiego, który uśmierca czyniących zło pacjentów, pisaliśmy w innym artykule, więc tym razem skupimy się na wątku lekarskim. Połączenie spraw medycznych z kryminałem jest okazją do serwowania bardzo ciekawych rozwiązań – można nawet pokusić się o coś w rodzaju komentarza społecznego. W Sortowni twórcy pokazują między innymi przemocowego męża i napadnięte na ulicy kobiety. Wątki tego rodzaju wychodzą poza ekranową fikcję. Zwróćcie uwagę na to, jak często kobiety boją się choćby wsiąść wieczorem do taksówki. To poczucie ciągłego strachu jest wykorzystywane w serialu w sposób dosadny. I nie ma co winić za to twórców, bo przecież widz czeka na zdarzenia, które pchną całość do przodu. Dokonując samosądu, Jacek Woliński stąpa po cienkim lodzie. Istnieje przecież ryzyko, że ktoś w końcu zainteresuje się pacjentem, który umarł, chociaż był w stabilnym stanie. Impulsywne działania nie popłacają – jak się okazuje, uśmiercenie rannego pacjenta, który bił żonę i córkę, może także przynieść negatywne skutki dla niewinnych. Wątek ten pokazuje również, że ofiary często boją się reagować, choćby ze względu na to, że mogą jeszcze mocniej oberwać.
fot. Maria Wytrykus

Ta dzisiejsza młodzież

Sortownia często opuszcza szpitalne przestrzenie i zagląda do świata młodych ludzi, którzy znajdują bardzo niebezpieczne sposoby, by podkolorować swoją smutną rzeczywistość. Młodzież przeważnie jest demonizowana i wytykana palcami, a przecież tylko błądzi w poszukiwaniu koła ratunkowego. Nie wiem, w jakim stopniu wiwisekcja młodzieńczych postaw w serialu jest zgodna z rzeczywistością, ale na pewno idealnie pasuje do konwencji i jest spójna z tym, jak funkcjonuje reszta świata przedstawionego. Współgra z tym też imprezowa strona miasta i zakrapiana alkoholem rzeczywistość – melancholijna, ociekająca erotyzmem i hedonistycznymi ciągotami, które mają w jakiś sposób ujarzmić dręczące młodego człowieka demony. Czasem starsi ludzie próbują tłumaczyć młodych stwierdzeniem, że "młodość ma swoje prawa", ale nie chcą nawet zrozumieć, skąd biorą się pewne postawy nastolatków. A jak widzimy w serialu, błędne decyzje (choćby sięganie po narkotyki) mogą wynikać z braku dialogu między bliskimi. I to nie tylko w relacji dorosły–dziecko, bo młodzi nawet między sobą nie potrafią mówić o swoich potrzebach. To kolejny dowód, że mroczne pomysły scenarzystów mają swoje odzwierciedlenie w prawdziwym życiu, a do wszystkiego dochodzi na ulicach miast, które znamy.
fot. Maria Wytrykus
+9 więcej

Dobro zawsze zwycięży

Losy doktora Jacka udowadniają, że alkoholowy kac nie jest wcale najgorszym rodzajem porannego bólu głowy. Bohater bierze udział w bardzo niesprawiedliwej grze, w której nie ma i nie będzie zwycięzców. We wspomnianym wcześniej artykule porównaliśmy Andrzeja Chyrę do Punishera z komiksów Marvela, więc tym razem Warszawę postawimy obok miasta Gotham z obrazkowych przygód Batmana. Niestety brutalnie wymyślona fikcyjna rzeczywistość często przenika się z tym, co obserwujemy w prawdziwym życiu. Zawsze jednak pojawia się jakaś nadzieja. W Sortowni takim promykiem dobra jest doktor Olga, która sama ma wiele problemów, ale nie traci z radaru potrzebujących i chce nieść im pomoc. Dobro jest w każdym z nas – niezależnie od tego, jak bardzo doświadcza nas życie. Czasem obdarowanie nim innych jest trudne, ale koniec końców zawsze popłaca.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj