W ciągu ostatnich kilkunastu lat ludzkość dokonała ogromnego przeskoku cywilizacyjnego. W kieszeniach nosimy małe komputery dysponujące ogromną mocą obliczeniową, a telewizory możemy kontrolować już nie tylko za pomocą pilota, ale i głosu. Wykorzystujemy nowoczesne technologie, aby uprzyjemnić sobie życie. Ale nie zawsze wiemy, kiedy z nich zrezygnować. Zdaję sobie sprawę z tego, że telewizor jest nieodłącznym gościem wielu wigilijnych wieczerzy, a niektórzy czekają tylko na hasło „Rozpakowujemy prezenty”, aby dobrać się do nowej gry i jak najszybciej odpalić konsolę. Są też tacy, którzy zastanawiają się, po  której stronie talerza powinni położyć smartfona, aby nie złamać reguł savoir-vivre. Lecz nie po to napisałem ten tekst, aby przekonać was, że oglądanie seriali na Netfliksie albo granie na telefonie to najlepsze sposoby na spędzenie świąt z rodziną, mimo iż wielu tak właśnie wyobraża sobie wigilijny wieczór. Uzależniliśmy się od technologii. Pozwoliliśmy, aby nas usidliła i dyktowała, co mamy robić. Najlepiej świadczą o tym badania przeprowadzone na początku 2016 roku przez firmę Barna Group, w ramach których przeprowadzono wśród Amerykanów ankietę dotyczącą wykorzystywania smartfonów podczas spożywania posiłków. Okazało się, że aż 46 % osób zawsze lub często korzysta z urządzeń mobilnych przy stole, a 45% ankietowanych zawsze lub często pisze SMS-y, prowadzi rozmowy telefoniczne lub odpala aplikacje w trakcie posiłków. Choć minęły już trzy lata od tamtego badania, nie podejrzewam, aby sytuacja uległa poprawie. Z drugiej strony bezrefleksyjne krytykowanie nowych technologii w kontekście wigilii mija się z celem. Na wyciągnięcie ręki mamy bowiem gadżety, które uprzyjemnią nam święta i pozwolą skupić się na tym, co najważniejsze – na naszych bliskich. Chciałbym, aby ten artykuł pokazał jasną stronę technologii i był przewodnikiem po rozwiązaniach, które potrafią ułatwić nam życie. Czy to poprzez zautomatyzowanie najbardziej uciążliwych czynności, czy też pogłębiając świąteczną atmosferę.

Zanim zasiądziesz za stołem

Rozpocznę od rzeczy najbardziej prozaicznej, czyli samej podróży. Kolacja wigilijna to jeden z niewielu dni w roku, w którym całe rodziny spotykają się przy wspólnym stole. W dobie galopującej cywilizacji coraz częściej rozjeżdżamy się po świecie, żyjąc z dala od rodziców, dziadków i rodzeństwa, często daleko poza granicami ojczystego kraju. Technologia sprawia, że dotarcie na wigilijną kolację jest znacznie łatwiejsze niż przed laty. Wystarczy wyjąć z kieszeni telefon i włączyć nawigację, aby ominąć korki na drogach i wybrać optymalną trasę przejazdu do domu rodzinnego. A przyszłość przyniesie nam jeszcze więcej rewolucyjnych rozwiązań. Być może przemieszczanie się po Polsce nie jest jakimś wielkim problemem, nasz kraj jest na tyle mały i w miarę dobrze skomunikowany, że w ciągu jednego dnia dotrzemy w dowolne inne miejsce; trasę ze Świnoujścia do Ustrzyk Górnych, prowadzącą z północnego-zachodu na południowy-wschód Polski powinniśmy pokonać samochodem w ok. 12-13 godzin. Ale gdyby ktoś chciał pokonać autem trasę z Seatle do Miami, potrzebowałby co najmniej 48 godzin. Problem podróży na długie odległości może rozwiązać technologia Hyperloop przedstawiona przez Elona Muska. Szef Tesli chciałby stworzyć środek transportu tak szybki jak transport lotniczy i tak tani jak ten drogowy. Kluczem do osiągnięcia tego celu mają być pociągi poruszające się z prędkością dźwięku w specjalnych rurach o obniżonym ciśnieniu. Musk zrobił już pierwszy krok w stronę urzeczywistnienia tego marzenia – w tym tygodniu otwarto tunel testowy Hawthorne zbudowany pod ulicami Los Angeles. W pierwszej fazie prototypowe kapsuły rozpędzą się do prędkości 100 km/h, a jeśli uda się skomercjalizować projekt, pociągi będą poruszały się z prędkością 480 km/h. W dalszej perspektywie jest stworzenie linii, w której kilkuosobowe kapsuły poruszałyby się z prędkością 1200 km/h, co pozwoliłoby pokonać dystans 600 km dzielący San Francisko i Los Angeles w zaledwie 20 minut. Gdyby pociągi Hyperloop udało się wdrożyć na szeroką skalę, znacząco usprawniłyby komunikację między dużymi miastami. Odwiedzenie rodzinnego domu w wigilię stałoby się znacznie prostsze. Elon Musk ma jeszcze jeden pomysł na przyspieszenie podróżowania: sugeruje, że rakiety Big Falcon Rocket, które mają wysłać ludzi na Marsa, w przyszłości mogłyby sprawdzić się w roli transportu ziemskiego. Rakiety startujące z pływających platform pozwoliłyby przelecieć np. z Nowego Jorku do Szanghaju w 39 minut. Dziś taka podróż samolotem trwa kilkanaście godzin. Pomysł stworzenia rakiety transportowej ziemia-ziemia to na obecnym etapie rozwoju technologii kosmicznych zaledwie szalona idea pomysłowego miliardera, która może nigdy nie doczekać się realizacji. Na szczęście istnieją gadżety, które już dziś pozwolą nam oszczędzić nieco czasu przed rodzinnym spotkaniem.

Dom, który pomoże w przygotowaniach

Świąteczne porządki, zmora większości rodzin. Nie dość, że trzeba chodzić do pracy, przygotowywać kilogramy potraw, które później będziemy jeść przez kilka tygodni, to w międzyczasie trzeba jeszcze znaleźć czas na posprzątanie domu. Jedni biorą tę odpowiedzialność na siebie, inni wynajmują osobę do sprzątania, a jeszcze inni spędzają wigilię w restauracji, aby nie marnować czasu na mycie okien czy podłóg. A gdyby tak zlecić tę czynność maszynie? Niestety, na razie nie dysponujemy robotami sprzątającymi tak inteligentnymi jak Rosie z The Jetsons. Możemy za to wyposażyć się w małego pomocnika – odkurzacz automatyczny. Sam na co dzień korzystam z Roomby, która regularnie czyści podłogę, zgarniając kurz i psie kłaki z ciężko dostępnych miejsc. Nie oszukujmy się, taki robot nie zastąpi klasycznego odkurzacza i nie sięgnie do każdej szczeliny. Ale jeśli będzie regularnie opuszczać stację bazową, porządne odkurzenie domu tuż przed przyjściem gości przebiegnie znacznie szybciej. A kiedy np. rozsypiesz mąkę podczas przygotowywania ciasta na pierogi, możesz zlecić robotowi posprzątanie konkretnego fragmentu podłogi i natychmiast wrócić do ugniatania ciasta.
Roboty sprzątające sprawdzą się do regularnego odkurzania mieszkania / Zdjęcie: Roomba
W tym miejscu warto wspomnieć o urządzeniach, które przyspieszą proces gotowania. Klasyczne roboty kuchenne ułatwią wiele czynności, ale nie są tak wszechstronnej jak termomiksery zwane także robotami gotującymi. Pierwszy sprzęt z tej kategorii, Thermomix VKM5, powstał już w 1961 roku, a stworzyli go inżynierowie z firmy Vorwerk. W przeciwieństwie do klasycznych robotów kuchennych wyposażono je nie tylko w noże do siekania, lecz także system grzewczy, który znacząco poszerza możliwości tego urządzenia. Termomiksery pozwolą przygotować zupy, dipy, sałatki czy ciasta niemalże automatycznie. Zaprojektowano je tak, aby cały proces przebiegał możliwie jak najszybciej i był maksymalnie powtarzalny. Użytkownik podąża za przepisem, dorzuca kolejne składniki i uruchamia wskazane tryby, a maszyna wykonuje resztę pracy. Jeśli ktoś nie umie gotować czy chce marnować czasu na ugniatanie ciasta, robot gotujący usprawni mu przygotowywanie wigilijnych potraw. Co ciekawe, najnowszy model Thermomixa wyposażono w zintegrowany wyświetlacz oraz wbudowaną książkę kucharską. Wystarczy wybrać jedna z preinstalowanych potraw, a sprzęt wskaże, co zrobić, aby ją przygotować. Sprzęt pozwoli nawet zaplanować potrawy na cały tydzień i przygotuje listę zakupów na poszczególne dni, a następnie prześle ją do aplikacji mobilnej, abyśmy nie zapomnieli o zakupie żadnego ze składników.
Thermomix wyświetli jak wykonać daną potrawę krok po kroku / Zdjęcie: Vorwerk
Termomiksery w przedświątecznej gorączce gotowania sprawdzają się doskonale, automatyzując przygotowania m.in. ciasta na pierogi czy makowiec. Oryginalny Thermomix ma jednak jedną zasadniczą wadę – kosztuje ok. 5 000 zł. Na szczęście w dyskontach dostępne są budżetowe odpowiedniki tego gadżetu, a ich najświeższe wersje również pozwalają korzystać z cyfrowej książki kucharskiej. Trzeba jednak wiedzieć, że roboty gotujące mają także pewne wady. Przystosowano je do takich czynności jak np. siekanie, szatkowanie, mielenie i podgrzewanie potraw. Nie ubiją za nas mięsa, nie nadzieją pierogów farszem czy nie pozwolą przygotować smażonych potraw. Mimo to mogą odjąć nam kilka obowiązków z głowy.

Wigilia w inteligentnym domu

Mieszkanie wysprzątane, pierogi ugotowane, goście właśnie sadowią się przed stołem. I w tym momencie ktoś odruchowo sięga po pilota. Bo znowu grają Home Alone, bo na TVN24 leci relacja z miejskiej wigilii, a w TVP… Ten wielki, czarny prostokąt niektórych po prostu drażni i włączają go nie dlatego, że chcą obejrzeć coś konkretnego, po prostu przyzwyczaili się do włączonego telewizora. Ale zamiast skakać bez celu po kanałach i burzyć świąteczną atmosferę, odpal Netflixa i wpisz w wyszukiwarkę „Kominek”. W serwisie znajdziesz filmy pokazujące drwa żarzące się na palenisku. W jednym z nich usłyszysz wyłącznie trzaskanie drewna, a drugi wzbogacono świątecznymi piosenkami i kolędami. Tym prostym sposobem zamienisz telewizor w elegancką dekorację.
Zamiast oglądać po raz kolejny Kevina samego w domu, zamień swój telewizor w kominek / Zdjęcie: Netflix
Dość ciekawym pomysłem może być wykorzystanie systemu multiroom do stworzenia świątecznego nastroju w całym domu. Jeśli posiadasz kilka głośników bezprzewodowych z tą funkcją, możesz tak je ze sobą sparować, aby odtwarzały synchronicznie ten sam utwór. Skonfiguruj je, rozstaw po jednym w każdym pomieszczeniu i puść cicho kolędy. Gdziekolwiek nie ruszą się twoi goście, zawsze będą słyszeć świąteczne melodie. Technologia może zadbać także o dom, który opuściliśmy, aby udać się na wigilijną kolację do rodzinnego domu. Kevin sam w domu nauczył nas, że złodzieje tylko czekają, aż zamkniemy mieszkanie na cztery spusty. Wykorzystując system inteligentny możemy w prosty sposób wyprowadzić złodziei w pole. Wystarczy zaprogramować oświetlenie tak, aby automatycznie włączało się o określonej porze na kilka godzin. Większość systemów inteligentnych pozwoli ci bezproblemowo stworzyć taki harmonogram. Kiedy złodzieje zauważą, że w nocy w domu zawsze świeci się światło, pomyślą, że ktoś w nim jest, co może zniechęcić ich do włamania się. Dla bezpieczeństwa możesz także wyposażyć się w kamery z systemem wykrywania ruchu, ten gadżet poinformuje cię za pośrednictwem smartfona o intruzach, którzy wedrą się na twoją posesję. Wiele kamer IP wyposażono w system dwustronnej komunikacji, dzięki któremu nie usłyszysz tego, co dzieje się wokół urządzenia i będziesz mógł odezwać się do złodzieja, aby poinformować go, że jego twarz została nagrana, a policja już jedzie, aby złapać go na gorącym uczynku. To powinno go odstraszyć i zniechęcić do włamu.

Ci, których nie ma przy stole

Na koniec warto przyjrzeć się tym, którzy ze względu na swój stan zdrowia, obowiązki zawodowe czy sytuację finansową nie mogli zasiąść z nami przy jednym stole. Skoro na co dzień tak chętnie korzystamy z wszelkiej maści komunikatorów, może warto wykorzystać je podczas wigilii, aby połączyć się z najbliższymi. Odpal Skype’a, aby zadzwonić do tych, którzy spędzają święta w szpitalu albo za granicą. Kilkuminutowa rozmowa i możliwość zobaczenia na ekranie całej rodziny zasiadającej przy jednym stole będzie dla nich najlepszym prezentem. Nie zdziwię się, jeśli w przyszłości będziemy wykorzystywali małe roboty, aby wirtualnie spędzić święta z naszą rodziną, znajdując się wiele setek kilometrów od rodzinnego domu. Wystarczy, że wyposażymy takich asystentów w podwójny układ optyczny i postawimy na stole, aby ktoś po drugiej stronie globu mógł – choćby na chwilę – założyć gogle VR i zobaczyć to, co widzi ten mały robot. Choć przez chwilę poczuć się tak, jakby siedział przy jednym stole z tymi, na których zależy mu najbardziej.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj