Korzystanie z Windowsa 10 to zabawa dla ekshibicjonistów. Linux to system dla świadomych użytkowników. Tylko macOS w pełni rozumie potrzeby użytkownika. iOS to najszybszy system mobilny. Android jest dziurawy jak ser szwajcarski i wiesza się gorzej niż Windows XP. To tylko kilka spośród dziesiątek stereotypów powielanych w sieci na temat najpopularniejszych systemów operacyjnych. I jak większość stereotypów, tkwi w nich ziarno prawdy. Choć często wady i zalety poszczególnych środowisk są wyolbrzymiane przez ich zwolenników, tworząc złudne wrażenie, że tylko jedno oprogramowanie jest dobre, a reszty powinniśmy unikać jak ognia. Kiedy Microsoft zapowiedział, że kończy wspieranie dziesięcioletniego Windowsa 7 łatkami bezpieczeństwa dla użytkowników domowych, sieć znów zapełniła się komentarzami specjalistów, którzy próbują narzucać innym, jak powinni żyć. Bo przecież według nich to, z jakiego systemu operacyjnego korzystamy na co dzień, świadczy o wartości człowieka. W internetowych dyskusjach w oczy rzucali się m.in. zwolennicy Linuxa, którzy sugerowali, że posiadacze siódemki czym prędzej powinni przesiąść się na ten system. I o ile część przytaczanych argumentów była jak najbardziej sensowna, to zdarzały się wśród nich także prawdziwe perełki. Na przykład stwierdzenia, że to dobrze, że czasami Linux wymaga przyłożenia się do rozwiązania jakiegoś problemu, gdyż uczy użytkowników myślenia. W przeciwieństwie do Windowsa, który ogłupia i robi wszystko za nas, a system operacyjny nie powinien niczego ułatwiać, gdyż każdy nasz krok powinien być dobrze przemyślany. Absurd, dobry system powinien działać tak, aby na co dzień nie myśleć o tym, w jaki sposób działa. Ponadto to, co dobrze funkcjonuje w środowisku osób dobrze zaznajomionych z technologią, zupełnie nie sprawdza się w mainstreamie. Linux nie jest uniwersalnym lekiem na całe zło świata wielkich korporacji. Gracze nie odpalą na nim Steama, a część profesjonalistów nie zainstaluje na nim oprogramowania, którego używają w celach zarobkowych. A nie każdy program ma linuksową, pełnowartościową alternatywę.
Ubuntu - jednak z dystrybucji Linuxa przeznaczonych do użytku domowego / Zdjęcie: Wikipedia
Ale nie bijmy tylko w jeden bęben, gdyż wychwalany przez Microsoft Windows 10 również ma swoje wady. Dziesiątka jest oskarżana o zbieranie zbyt wielu informacji o użytkownikach, co niektóre osoby może niepokoić, gdyż uderza w ich anonimowość. Od systemu może odrzucać także wywindowana cena, gdyż za legalną wersję trzeba zapłacić ok. 500 zł. Z drugiej strony osoby, które wykorzystują komputer wyłącznie do odpalana przeglądarki, nie potrzebują korzystać z systemu za kilkaset złotych. Odpowiednio dobrana, przyjazna dla użytkownika dystrybucja Linuxa w pełni spełni jego potrzeby. Wychwalana przez Microsoft dziesiątka nie będzie także zbawieniem dla wielu starszych sprzętów hybrydowych. Kiedy przesiadłem się na wysłużonym Asusie Transformer Book T100 z Windowsa 8.1 na Windowsa 10, tchnąłem w tego malucha nowe życie, dzięki niemu system działał zauważalnie sprawniej. Niestety problemy rozpoczęły się w zeszłym roku, kiedy wprowadzono aktualizację zwiększającą minimalną przestrzeń dyskową potrzebną do korzystania systemu do 32 GB. Dokładnie tyle pamięci ma wspomniany przeze mnie T100, w związku z czym od kilku miesięcy nie mogę pobrać nowych aktualizacji dla mojego tabletu. macOS też nie jest lekiem na wszystkie bolączki świata komputerów. Może i jest stabilniejszy, gdyż projektowano go z myślą o konkretnych podzespołach, ale to, co jest jego największą zaletą, stanowi też poważną wadę – pod kątem wydajności w zastosowaniach domowych przegrywa z windowsowymi pecetami. Jeśli ktoś szuka komputera do gier klasy AAA, niech zwróci się w stronę Windowsa i nie próbuje czarować całego świata, że sprzęty Apple dobrze sprawdzą się w rękach graczy. Również w roli budżetowych komputerów do obsługi internetu lepiej wypadną laptopy z Windowsem albo Linuxem. MacBook Air jest zbyt drogi, aby polecać go na prawo i lewo, zwłaszcza w Polsce, gdzie jego cena jest nieproporcjonalnie wysoka w porównaniu do zarobków. Z drugiej strony, jeśli ktoś szuka sprawnego narzędzia do pracy biurowej poza firmą, MaBooki sprawdzą się w tej roli więcej niż zadowalająco, gdyż na baterii pracują dłużej niż większość komputerów z Windowsem. Podobne boje toczone są na rynku mobilnym, gdzie Android ściera się z iOS-em. Fakt, system Google ze względu na swoją otwartość jest bardziej podatny na ataki, a tanie budżetowe urządzenia działają niezwykle topornie. Ale nazywanie Androida ociężałym systemem tylko dlatego, że na nowym telefonie za 300 zł działa gorzej niż iOS na iPhonie sprzed kilku lat nie ma większego sensu. To produkty z zupełnie innych kategorii cenowych i jakościowych. Apple nie jest także mistrzem innowacji i w ostatnich latach kopiuje to, co konkurencja osiągnęła znacznie wcześniej. To tworzy złudne wrażenie niezawodności iOS-a, gdyż do systemu wprowadza się wyłącznie sprawdzone i porządnie przetestowane rozwiązania. A producenci androidofonów lubią eksperymentować i wdrażać funkcje w ich wczesnej fazie rozwoju, kiedy te nie są jeszcze dopracowane do perfekcji.
Jednym z największych problemów Androida jest fragmentacja systemu. Oto najnowsze dane dotyczące wersji oprogramowania używanej przez posiadaczy sprzętu z Androidem. / Zdjęcie: Google
Z drugiej strony nie sposób nie wspomnieć o tym, że to sprzęty Apple mogą poszczycić się błyskawicznymi aktualizacjami i nawet iPhone'y sprzed wielu lat otrzymują najnowsze wersje iOS-a. Jednak dziś aktualizacje systemów mobilnych nie są aż tak kluczowe jak na początku ery smartfonów - w większości wprowadzają kosmetyczne zmiany, które nie mają kolosalnego wpływu na funkcjonowanie naszych urządzeń. Topowy smartfon z Androidem z systemem poprzedniej generacji nadal świetnie sprawdzi się w codziennym użytkowaniu.

Ideał nie istnieje

Windows 7 nie bez powodu przez lata był najchętniej wykorzystywanym systemem operacyjnym. Cechował się dużą wszechstronnością i wysoką niezawodnością, a przy okazji nie było problemu ze zdobyciem jego nielegalnej, pirackiej wersji. Ale nawet u szczytu swojej popularności nie był idealny. Co więcej, taki system nigdy nie powstanie – przerzucanie się argumentami o wyższości jednego oprogramowania nad innym często jest bezcelowe, gdyż wybór środowiska pracy powinien zależeć od sposobu jego wykorzystania, o czym internetowi specjaliści często zapominają. Tak, Windows 10 śledzi użytkownika i nie jest tak dobrze zoptymalizowany jak macOS. Za to jest systemem powszechnie znanym i skrajnie uniwersalnym. Linux oddaje pełną władzę nad komputerem, ale jeśli coś w nim nie działa, trzeba mieć nieco wiedzy technicznej, aby naprawić usterkę. A nie każdy ma czas, chęć i możliwości, aby zgłębiać kulisy działania systemu operacyjnego. Dla wielu użytkowników komputer jest tylko narzędziem do pracy, niczym więcej. Z kolei macOS może wydawać się skrajnie przyjaznym dla użytkownika, ale dostępny jest wyłącznie w komputerach od Apple (przynajmniej oficjalnie), które odstraszają ceną oraz sztywną konfiguracją. Z kolei sugerowanie posiadaczowi budżetowego androidofonu, że zakup iPhone’a rozwiąże wszystkie mankamenty jego sprzętu też mija się z celem. W końcu nie bez powodu kupił telefon za kilkaset złotych a nie za kilka tysięcy. Rozmawiajmy o wadach i zaletach poszczególnych platform, ale nie zakładajmy z góry, że to, co sprawdza się w naszym przypadku, będzie dobrym rozwiązaniem dla wszystkich innych użytkowników. Bo każdy z nas inaczej podchodzi do komputera i czasami naprawdę jest przywiązany do konkretnego systemu ze względu na narzędzia, których używa i które w jego przypadku sprawdzają się najlepiej.  
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj