DAWID MUSZYŃSKI: W drugim sezonie serialu AMC „Humans” grasz bardzo ambitną panią inżynier. Często widujemy cię w takich rolach. Jesteś fanką nowych technologii? CARRIE-ANNE MOSS: Jestem chodzącym przeciwieństwem postaci, które gram w kinie czy telewizji, i zdecydowaną przeciwniczką przenoszenia coraz to nowych sfer życia do aplikacji, które niby mają nam to życie ułatwiać, a tak naprawdę nas od siebie uzależniają. Co więcej, często nas ogłupiają. Dlaczego tak myślisz? Wystarczy się rozejrzeć. Najprostsze rzeczy zaczynają sprawiać nam problem, jak np. odręczne pisanie czy orientacja w terenie. Bez mapy Google czy GPS-u większość ludzi nie wychodzi z domu, bo zgubiłaby się. Dzieci mają problem, by odręcznie napisać dłuższe formy wypowiedzi, bo tej umiejętności w sobie nie wypracowali, O dorosłych nawet nie wspomnę. Związki międzyludzkie sprowadzają się do ciągłego pisania na komunikatorach czy zostawianiu komentarzy na wirtualnych ścianach. Z drugiej strony wydaje mi się, że jeśli nasze życie codzienne potrzebuje tak wielu aplikacji, by było łatwiejsze, to znaczy, że jest przeładowane nieistotnymi rzeczami. Być może moja niechęć do nowych technologii bierze się stąd, że należę do starszej generacji, która z tą całą techniką nie za bardzo sobie radzi. Korzystanie z nowinek nie zawsze jest proste, niektóre czynności sprawiają mi trudność, a nawet mnie od siebie odstraszają. Nie mniej jednak posiadam smartfona i jest to dla mnie wyzwanie, by nie zabierać go wszędzie. Mimo wszystko nie podoba mi się perspektywa, że w niedalekiej przyszłości smartfon może stać się dodatkowym członkiem rodziny. A chyba to wszystko zmierza właśnie w tym kierunku. Owszem, ale to właśnie ta starsza generacja, jak ją nazwałaś, serwuje młodym tę uzależniającą i ogłupiającą technologię. Zdaję sobie z tego sprawę, jednak ja nigdy nie należałam do tej części społeczeństwa, która zmierza do pełnej cyfryzacji wszystkiego. Wolę prawdziwe życie niż wirtualną rzeczywistość, którą teraz za kilkaset dolarów możemy mieć w swoim salonie. Życie dogania filmy science fiction i to jest przerażające i fascynujące jednocześnie. To jak ty się odnajdujesz w tej rzeczywistości? Nie jest łatwo. Dla mnie to codzienna walka o przetrwanie, by po pierwsze zrozumieć wszystko, co jest wymyślane, bo nie chcę być ignorantką, a po drugie nie za bardzo dać się tym nowinkom zakorzenić w moim życiu. Staram się zrozumieć, co się dzieje wokół mnie. Cieszę się chociażby z rozwoju rynku medycznego. Z tego, że coraz więcej chorób potrafimy pokonać. Jednak gdy pojawiają się aplikacje, dzięki którym mogę zamknąć lub otworzyć okna w moim domu w Stanach Zjednoczonych, będąc w tym czasie na przykład w Londynie, czy włączyć z tej odległości czajnik z wodą w kuchni, to jest to dla mnie przerażające. Jest to stopień inwigilacji, na który nigdy się nie zgodzę. To brzmi dość dziwnie z ust aktorki, która swoją sławę zawdzięcza grze w filmach science fiction właśnie o nowych technologiach, jak choćby Humans czy kultowy Matrix. Obie te produkcje opowiadają raczej o zagrożeniach związanych z dominacją technologii, niż ją wychwalają. Weźmy na przykład Matrix pokazujący świat, w którym prawie wszyscy są pogrążeni w cyfrowym letargu i nawet nie zdają sobie z tego sprawy. W pewnym momencie to nie człowiek wysługiwał się technologią, tylko ona wysługiwała się człowiekiem. Film opierał się na chęci powrotu ludzi do prawdziwego świata. Odzyskania kontroli nad swoim życiem. Jak się teraz na to patrzy, to jest to zabawne, bo my obecnie walczymy o to, by jak największa część naszego życia odbywała się w sieci, z której moja bohaterka tak bardzo chciała się wyrwać. Myślisz, że The Matrix można traktować jako przepowiednię? Raczej nie. To pewna wizja, która jest fikcją, ale porusza kilka ważnych aspektów, o których warto rozmawiać. Jednak to tylko bardzo fajny film na koniec dnia, który nawet po tylu latach elektryzuje widzów. Ogólnie obie produkcje, o których rozmawiamy, wyglądają jak prolog do Terminatora, w którym ludzie stają naprzeciw maszynom i tak rozpoczyna się wojna. Na pewno żyjemy w ciekawych czasach. A czy to dobrze, czy źle, to się dopiero okaże. Prywatnie jesteś fanką kina science fiction czy po prostu takie role ci proponują? Gatunek nie ma tutaj większego znaczenia. Chodzi raczej o to, że kino science fiction ma najciekawsze historie. No i nie ukrywajmy, że Trinity nie wypada zaproponować udziału w projekcie kostiumowym o XV-wiecznej Hiszpanii (śmiech). Ta rola wrzuciła mnie do pewnej szuflady, która na moje szczęście jest bardzo szeroka, więc na brak pracy nie narzekam.
foto. AMC
Jak już poruszyliśmy w naszej rozmowie temat Matrixa, to muszę się zapytać, czy z perspektywy czasu jesteś zadowolona z jego dwóch kontynuacji i zakończenia całej historii? Gdy nagrywaliśmy te dwie części, to byłam bardzo zadowolona. Sprawiały wrażenie spójnej całości. W pełni wyczerpywały temat. Ceniłam ogromnie Wachowskich, którzy tworzyli ten świat i całkowicie im zaufałam, zresztą jak cała ekipa obecna na planie. Pierwsza część to był jeden z tych projektów, który trafia się aktorowi raz w życiu. Scenariusz, który napisali, to była ich autorska wizja, a nam zapłacono tylko za jej zwizualizowanie, ożywienie na ekranie. Jednak jeśli mam być szczera, to o ile mogę powiedzieć, że pierwsza część wytrzymała próbę czasu, o tyle nie wiem, jak zachowały się kolejne dwie. Nie oglądałam ich od czasu kinowej premiery. No właśnie fani, do których się zaliczam, uważają, że mocno odbiegają od pierwszej części. Nie oszukujmy się. To jest naturalne. Nie znam reżysera, który stworzyłby serię filmów posiadającą równie wysoki poziom zarówno scenariuszowy, jak i wizualny. Nie udało się to Georgowi Lucasowi, Peterowi Jacksonowi i patrząc po reakcji fanów, najwidoczniej nie udało się to również Wachowskim. Choć jak powiedziałam, moim zdaniem są one na równie dobrym poziomie. Dołączyłaś do obsady nowego serialu Marvela i Netflix Iron Fist Ale nie jako superbohater, tylko superprawniczka (śmiech). Jest to dalsza część moich przygód z tym uniwersum Marvela, którą rozpoczęłam w Marvel's Jessica Jones, Daredevil, a będę także kontynuować w The Defenders. Jak widzisz nie tak łatwo się mnie pozbyć. A nie chciałabyś właśnie zagrać kogoś z supermocami, a nie zwykłego człowieka, który podczas walki chowa się pod biuro? Ile razy można wcielać się w bohaterkę, która jednym kopniakiem jest w stanie złamać człowiekowi kręgosłup? Grałam takie postaci nie raz i mówiąc szczerze, trochę mnie nudzą. Fajnie jest zagrać człowieka bez żadnych mocy, który i tak musi często stawiać czoła niebezpieczeństwu, ale nie ma niezniszczalnej skóry, supersiły czy wyostrzonych zmysłów. Dobrze też wiem, że jeśli będę naprawdę potrzebowała skopać komuś tyłek, to mam znajomych, którzy zrobią to za mnie (śmiech).   Drugi sezon Humans można oglądać w każdy czwartek o 21:00 na kanale AMC.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj