Choć wiele osób uważa, że Glee z każdym kolejnym sezonem prezentuje coraz niższy poziom, zawsze warto przyjrzeć się wyłącznie musicalowej części serialu. W cyklu "The Glee Factor" redakcja Hatak.pl wciela się w jurorów i ocenia poszczególne występy. Dziś pod lupę bierzemy ósmy odcinek piątego sezonu zatytułowany "Previously Unaired Christmas".

"HERE COMES SANTA CLAUS"
BING CROSBY AND THE ANDREWS SISTERS

Michał Kaczoń: Poprawne wykonanie, nic szczególnego, choreografia średnio przypadła mi do gustu, aczkolwiek patrząc na cały odcinek, była to najlepsza zaprezentowana piosenka, więc za to umiarkowane TAK.

Marcin Rączka: Zauważyłem podobny schemat już drugi albo trzeci raz z rzędu. Odcinek rozpoczyna piosenka śpiewana przez ekipę z NY i jest to wykonanie bardzo przyzwoite (choć elfy takie trochę przerażające). Gdy człowiek narobi sobie nadziei, że ten epizod może w końcu będzie przyjemny, kolejne minuty brutalnie weryfikują oczekiwania. Jestem na TAK, ale jak tu nie być na TAK, gdy widzi się Santanę w TAKIM stroju?

Dawid Rydzek: Wspominaliśmy niedawno z Marcinem pierwszy odcinek świąteczny Glee i "Last Christmas" śpiewane przez Rachel i Finna. Wtedy oglądało się to po prostu z przyjemnością, a teraz? Jedyny powód, dla którego będę na TAK, to inne utwory z tego epizodu... "Here Comes Santa Claus" w porównaniu z nimi nie wypada aż tak źle.

"ROCKIN' AROUND THE CHRISTMAS TREE"
BRENDA LEE

Michał Kaczoń: Popularne piosenki świąteczne to w zasadzie samograje, więc nic dziwnego, że "Rockin’ Around the Christmas Tree" w wykonaniu chóru wypadło przyzwoicie. Szkoda jednak, że tylko w warstwie muzycznej, bo wizualnie to powtórka z każdego sezonu. Zero innowacji. Ale że Święta są raz do roku i skupiają się na sentymentalnej podróży w przeszłość, można to choreografom wybaczyć. Umiarkowane TAK.

Marcin Rączka: Stereotypowa piosenka świąteczna i nijakie wykonanie z chaotyczną choreografią. Do tego Marley udowodniła, że nie potrafi ruszać ustami w rytm fragmentu, który śpiewała w studiu. Słabo, można było to zrealizować znacznie lepiej. NIE.

Dawid Rydzek: Jestem nieco rozdarty, bo uważam, że można było z tego utworu wyciągnąć dużo więcej. "Rockin' Around the Christmas Tree" jest jednym z niewielu przebojów świątecznych, które mają w sobie werwę, nie jest melancholijnym, spokojnym hymnem ku chwale Jezusa czy bożonarodzeniowej choinki. To mógł być wielki hit na koniec odcinka, a zamiast tego mamy po prostu kolejną zwykłą piosenkę w środku. Choć i to wyszło dość sympatycznie, szczególnie na tle reszty. Jestem na TAK.

"MARY'S BOY CHILD"
BONEY M.

Marcin Rączka: Ten występ był bardzo charakterystyczny i idealnie wpasował się w mierny poziom piątego sezonu Glee. Aranżacja tragiczna, choreografia jeszcze gorsza, a ubiór Marley i Tiny komiczny, biorąc pod uwagę tematykę piosenki. NIE.

Michał Kaczoń: Nie znałem tej piosenki, więc pod względem muzycznym nawet mi się podobało. Aranżacja i stroje rzeczywiście niepasujące do treści utworu, ale głosy i niektóre charakterystyczne taneczne ruchy Marley przekonały mnie do tego. Tak że nawet umiarkowane TAK.

Dawid Rydzek: Miałem podobną minę jak Kitty, która siedziała na widowni podczas występu Marley, Tiny i Unique. NIE.

"THE CHIPMUNK SONG (CHRISTMAS DON'T BE LATE)"
ALVIN AND THE CHIPMUNKS

Michał Kaczoń: WTF?! Zupełny brak słów na to, jak bardzo twórcom skończyły się jakiekolwiek sensowne pomysły na aranżacje swoich piosenek. Kukiełki, a teraz Alvin i Wiewiórki?! Czy Glee z serialu, który chciał rozwiązywać problemy świata przez przedstawianie każdego nowego zagadnienia tydzień po tygodniu, zmieniło się w przedstawienie dla dzieci? Szkoda marnować głosy aktorów w taki sposób. NIE.

Marcin Rączka: Dotychczas piosenki śpiewane w Nowym Jorku w zdecydowanej większości wypadały przyzwoicie, ale żałosny wręcz poziom piątej serii musiał odbić się nawet na Rachel i jej współlokatorach. Wiem, że w "The Glee Factor" częściej hejtujemy niż chwalimy, ale obejrzyjcie to wykonanie i powiedzcie, co można z nim zrobić? Mnie przychodzi tylko jedno do głowy: szybko o nim zapomnieć. NIE.

Dawid Rydzek: Ja bym zrozumiał takie mało tradycyjne wykonania, być może nawet by mi się podobały, gdyby nie fakt, że po prostu ostatnio serial poleciał na łeb na szyję pod względem jakości. W ten sposób traktuję to jako gwóźdź do trumny tego odcinka, więc zdecydowanie NIE i ból głowy. Ale jakbyśmy to zobaczyli jeszcze w czasach drugiej serii, kto wie?

"LOVE CHILD"
DIANA ROSS & THE SUPREMES

Michał Kaczoń: Muzycznie bardzo spoko, niezły głos, utwór sam w sobie ciekawy i dający radę. Ale otoczka? Co to miało być?! Tragedia na kółkach, której nawet słowa zniesmaczonej Kitty nie oddają. Glee po raz kolejny stoczyło się na dno i pogrzebało w głębokim mule. Jeśli ten odcinek rzeczywiście nie został wyemitowany w zeszłym roku, ten numer to jedno z najlepszych uzasadnień tej decyzji. NIE, NIE, NIE!

Marcin Rączka: Mina Kitty powiedziała wszystko na temat tego czegoś. Dziwię się, że Ryan Murphy, którego cenię, dopuszcza do swojego Glee taki chłam. Nawet jeśli był wtedy na planie American Horror Story... NIE.

Dawid Rydzek: To ściema przecież z tą emisją, odcinek świąteczny namieszałby mocno z chronologią serialową. Co do utworu, nie pozostaje mi nic więcej, jak podpisać się pod powyższymi opiniami. Trzy razy NIE.

"AWAY IN A MANGER"

Michał Kaczoń: Sekcja w Limie była zwyczajnie niepokojąca. Sekcja nowojorska już OK. Przyjemne granie, ale bez żadnej (świątecznej czy nieświątecznej) mocy. Niby śpiewają nieźle, ale bez jakiegokolwiek przekonania. A otoczka też wypadła słabo. NIE.

Marcin Rączka: Sekcja w Limie była zwyczajnie niepokojąca, bo i wykonawcy sprawiali wrażenie lekko spalonych… Ten występ to kolejny przykład, który udowadnia, że gdyby wyciąć fragmenty z Ohio, całość odbierałoby się więcej niż przyzwoicie. A tymczasem jeszcze jedno NIE. W sumie ten odcinek to jedno wielkie NIE dla całego Glee.

Dawid Rydzek: Wyjąłeś mi to z ust. Ten odcinek w ogóle skróciłbym do jakichś pięciu minut, a z tego wykonania nie zostawiłbym ani sekundy. NIE.

NAJLEPSZY WYSTĘP ODCINKA

Michał Kaczoń: Z braku jakiejkolwiek konkurencji wygrywa "Here Comes Santa Claus".

Marcin Rączka: Na przymiotnik "najlepszy" nie zasługuje żaden z powyższych wykonań. "Here Comes Santa Claus" miało jednak w sobie choć trochę przyzwoitości, czego nie można powiedzieć o reszcie piosenek.

Dawid Rydzek: Ja się wyłamię. "Rockin' Around the Christmas Tree".

A teraz oddajemy głos czytelnikom...

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj