Choć wiele osób uważa, że Glee z każdym kolejnym sezonem prezentuje coraz niższy poziom, zawsze warto przyjrzeć się wyłącznie musicalowej części serialu. W cyklu "The Glee Factor" redakcja Hatak.pl wciela się w jurorów i ocenia poszczególne występy. Dziś pod lupę bierzemy dziewiąty odcinek piątego sezonu zatytułowany "Frenemies".

"WHENEVER I CALL YOU FRIEND"
KENNY LOGGINS I STEVIE NICKS

Marcin Rączka: Tina i Artie, czyli najgorszy duet tego serialu. Nie da się ich słuchać, nie da się na nich patrzeć. NIE.

Kasia Koczułap: Co za nudaaaaaaaa…. NIE.

Dawid Rydzek: Serwują coś takiego na otwarcie odcinka, a potem się dziwić, że oglądalność spada na łeb na szyję. Duet Tina-Artie jest rzeczywiście fatalny. Pod względem samego wykonania oczywiście żadnej tragedii nie ma, ale to po NIE jest ciekawe.

"BRAVE"
SARA BAREILLES

Marcin Rączka: Fajna, prosta sceneria, udane połączenie głosów Santany i Rachel oraz dobry wstęp do tego, co będzie dziać się podczas "Don’t Rain on My Parade". No i sukienka Rachel pobudza wyobraźnię (zresztą podobnie jak ubiór Santany). TAK.

Kasia Koczułap: Bardzo przyjemne sceny, dobrze się tego słuchało i dobrze oglądało. W tym momencie duet Rachel-Santana to jedyna rzecz, dla której jeszcze oglądam Glee. TAK.

Dawid Rydzek: Niezły zwiastun tego, co będzie działo się za chwilę w wykonaniu tych pań. Nic rewelacyjnego, ale na TAK zasługuje.

"MY LOVIN' (YOU'RE NEVER GONNA GET IT)"
EN VOGUE

Marcin Rączka: Na temat duetu Artie-Tina wypowiedziałem się powyżej, więc nie mam zamiaru się powtarzać. Tragedia. NIE.

Kasia Koczułap: Przede wszystkim to było tragiczne fabularnie. Cały ten wątek z Artiem i Tiną to jakiś koszmar. Dlaczego te ich wszystkie wykonania w szkole są takie nudne? Zupełnie się tego nie zapamiętuje. NIE.

Dawid Rydzek: Zatem jednogłośnie: NIE.

"DON'T RAIN ON MY PARADE"
FUNNY GIRL

Dawid Rydzek: Pod względem samego wykonania Naya nie była lepsza niż Lea, która mierzyła się z tym utworem już pięć lat temu, ale nie zmienia to faktu, że był to najlepszy moment odcinka. Świetny pomysł na rzucenie rękawicy przez Santanę. Zdecydowane TAK.

Marcin Rączka: Właśnie takich pojedynków na głosy w Glee brakowało mi najbardziej. Santana udowodniła, że wcale nie musi stać w cieniu swojej denerwującej koleżanki i potrafi wziąć sprawy w swoje ręce. TAK.

Kasia Koczułap: Jedyny występ, który naprawdę zapadł w pamięć. Santana wypadła kapitalnie i udowodniła po raz kolejny swoje możliwości wokalne. Fabularnie też wszystko zagrało znakomicie i to był zdecydowanie najlepszy moment odcinka. TAK.

"I BELIEVE IN A THING CALLED LOVE"
THE DARKNESS

Marcin Rączka: Adam Lambert ma świetny głos, co udowadniał wiele razy nie tyle w Glee, co choćby w "American Idol". Jego stylistyka idealnie pasuje do mocnych, rockowych utworów. Przeciwnie do Kurta, który wyglądał w tym wykonie jak lalka barbie skacząca po rusztowaniach. Litości, wybitnie nietrafiony duet. NIE.

Kasia Koczułap: A mnie się nawet podobało, bo bardzo lubię głos Lamberta, a w połączeniu z Kurtem też brzmi fajnie. Poza tym to było coś innego, coś wyróżniającego ten odcinek. TAK.

Dawid Rydzek: Niby wszystko ok, ale nuuuuuda. Jestem na NIE.

"EVERY BREATH YOU TAKE"
THE POLICE

Dawid Rydzek: Mam mieszane odczucia. Utwór-legenda, wykonany poprawnie, ale jednak zupełnie niezapadający w pamięć. Można było wycisnąć z tego znacznie więcej, zatem w ostatecznym rozrachunku jestem na NIE.

Marcin Rączka: To wykonanie idealnie pokazuje kontrast pomiędzy dawnym Glee i obecnym Glee. Kilka sezonów temu takie utwory traktowano z należytym szacunkiem. Cover dorównywał oryginałowi lub w wielu fragmentach przerastał go. Tymczasem "Every Breath You Take" w wykonaniu Lea było takie jak ten sezon, czyli słabe. NIE.

Kasia Koczułap: Zgadzam się z kolegami wyżej. To było poprawne wykonanie, ale bez iskry. Czasem mam wrażenie, że im się już nawet śpiewać nie chce. NIE.

"BREAKAWAY"
KELLY CLARKSON

Marcin Rączka: Podobnie jak przy "Every Breath You Take", brakuje tego czegoś, co sprawi, że cover dorówna oryginałowi bądź będzie lepszy. Tymczasem "Breakaway" łączące wydarzenia z Limy i Nowego Jorku niszczone jest przez denerwujący głos Tiny i aranżację identyczną jak w oryginale. NIE.

Kasia Koczułap: Co z tego, że piosenki się słucha nawet przyjemnie, jeśli wykonanie jest takie nudne i bez polotu? Zresztą co się dziwić, dorównują poziomem serialowi. NIE.

Dawid Rydzek: Zgadzam się z przedmówcami. Mogli zakończyć na The Police, bo cover Clarkson wypadł dość przeciętnie. Nie jakoś szczególnie mocno, ale jednak NIE.

NAJLEPSZY WYSTĘP ODCINKA

Dawid Rydzek: Bez dwóch zdań "Don’t Rain on My Parade". Strach jednak pomyśleć, co by trzeba było wybrać, jeśli tego utworu z "Funny Girl" by zabrakło.

Marcin Rączka: Nie jestem fanem musicalowych brzmień, dlatego mimo całej sympatii do Santany nie postawię na ‘Don’t Rain on My Parade", a wyróżnię "Brave" w duecie z Rachel.

Kasia Koczułap: Oczywiście jedyny możliwy wybór to "Don’t Rain on My Parade". Santana uratowała odcinek. Czy może raczej próbowała go ratować.

A teraz oddajemy głos czytelnikom...

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj