Choć wiele osób uważa, że Glee z każdym kolejnym sezonem prezentuje coraz niższy poziom, zawsze warto przyjrzeć się wyłącznie musicalowej części serialu. W cyklu "The Glee Factor" redakcja Hatak.pl wciela się w jurorów i ocenia poszczególne występy. Pod lupę w tym tygodniu brany jest odcinek "The Quarterback".

"SEASONS OF LOVE"
RENT

Marcin Rączka: Przyzwoity występ na start odcinka, szczególnie w momencie pojawienia się starej obsady. Pytanie, gdzie jest Quinn? Niewybaczalny brak. Mimo wszystko fajnie znów posłuchać solówek Mercedes. Ta panna ma głos jak dzwon. Jestem na TAK.

Dawid Rydzek: Świetne rozpoczęcie odcinka. Musicalowy numer, więc coś, co najlepiej oddaje ducha Glee. Ciekawie też go przemyślano pod względem realizacji. Zupełnie oderwany od reszty, jak gdyby to nie bohaterowie z serialu śpiewali, ale sama obsada. Ładne jest też przejście od obsady nowej, do tej nieco starszej, a także początkowej. TAK.

Marta Hołowaty: Bardzo dobre rozpoczęcie odcinka, w którym na początek zapowiadałam coś skandalicznie rzewnego, co zepsuje nastrój epizodu. Na szczęście wypadł bardzo dobrze, a samo zaprezentowanie sprawiło, że od pierwszej minuty miałam ściśnięte gardło. TAK.

Kasia Koczułap: Zgadzam się z Marcinem, bardzo brakowało Quinn. Ale mimo tego był to świetny występ na rozpoczęcie odcinka i zapachniało mi starym pierwszosezonowym Glee. TAK.

"I'LL STAND BY YOU"
THE PRETENDERS

Marcin Rączka: Obecna obsada Glee cierpi na brak wyrazistych, mocnych głosów. Dlatego też powrót Mercedes i jej popis zdolności wokalnych (mimo że w dość kameralnym gronie) ocenić wypada pozytywnie. Jej występ tylko udowodnił, że New Directions do dziś nie doczekało się kogoś, kto potrafiłby zastąpić pannę Jones. No bo trudno za kogoś takiego traktować Wade’a. TAK.

Dawid Rydzek: Aktor grający Wade’a znacznie lepsze wokale miał jeszcze w The Glee Project, w samym serialu stacji FOX twórcy go jak gdyby oszczędzają. Bo o ile Marley prawie zastępuje Rachel, tak niestety Wade’owi nawet do "prawie jak Mercedes" daleko. Świetne wykonanie, a przede wszystkim znakomite odwołanie do pierwszego sezonu. Jak najbardziej TAK.

Kasia Koczułap: Może teraz już nie wypada tak mówić, ale nigdy nie byłam fanką Finna ani głosu Cory’ego, więc w Glee ta piosenka nareszcie wybrzmiała tak, jak powinna. Wspaniała Mercedes jak zawsze nie zawiodła. TAK.

Marta Hołowaty:  Zgadzam się z Kasią. Mimo że o zmarłych nie wypada mówić źle, to głos Finna nie porywał. Wykonanie w ostatnim odcinku o wiele lepsze, co nie zmienia faktu, że mam nadzieję, iż to ostatni odcinek, w którym Mercedes powraca, aby przywitano ją burzą oklasków, zaśpiewała coś i poszła w siną dal. Ponownie. TAK.

"FIRE AND RAIN"
JAMES TAYLOR

Marcin Rączka: Nijakie, pozbawione emocji wykonanie Artiego i Sama. Do tego mocno oderwane od fabuły odcinka. Wrzucone w sam jego środek, bez sensownego uzasadnienia. NIE.

Dawid Rydzek: Podoba mi się aranżacja, ale NIE. Można było wybrać coś lepszego.

Marta Hołowaty:  Nie znoszę Artiego i jego głosu. NIE.

Kasia Koczułap: Widzę, że jesteśmy wyjątkowo zgodni. Najgorsze wykonanie w tym odcinku. NIE.

"IF I DIE YOUNG"
THE BAND PERRY

Marcin Rączka: Mistrzowska Santana, za którą tęskniłem pół czwartego sezonu. Jak to dobrze, że wróciła na stałe do obsady. Emocje wprost wylewają się z ekranu nie tylko za pomocą łez. Czuć, że (podobnie jak później u Rachel) występ ten nie był udawany i sztucznie zagrany. Albo po prostu jestem taki naiwny? Jego końcówka i psychiczne rozbicie oddziałuje na każdego oglądającego. TAK.

Kasia Koczułap: Uwielbiam głos Nayi. Bardzo charyzmatyczny, świeży, wyrazisty. Często bywało tak, że Santana miała słabo dobrane piosenki i nie słychać było tego całego potencjału, który posiada. Ale tym razem wyszło fenomenalnie. Bardzo emocjonalne wykonanie i chyba właśnie wtedy zaczęłam na dobre płakać. TAK.

Dawid Rydzek: Santana śpiewa. Żeby nie przedłużać, jestem na TAK.

Marta Hołowaty: Santana to mój ulubiony głos w Glee. Nie mogło wypaść źle, bardzo na TAK. Plus - to wtedy łzy zaczęły podchodzić, aczkolwiek jeszcze nie popłynęły.

"NO SURRENDER"
BRUCE SPRINGSTEEN

Marcin Rączka: Śpiewanie do pustego krzesła? Niezbyt przekonujące. Puck odszedł z serialu i dobrze się stało. Jestem na NIE.

Dawid Rydzek: Moje uwielbienie do Bruce’a Springsteena nie pozwala mi powiedzieć NIE. To nie była najgorsza piosenka w tym odcinku, wykonanie niczego sobie. Jestem - umiarkowanie, ale jednak - na TAK.

Marta Hołowaty: Puck w całym tym odcinku był średnio przekonujący. Geniusz aktorski to coś, czego w tej postaci nigdy nie było, głos taki sobie. W tym epizodzie zdecydowanie najsłabsza postać, a sceny z nim tylko zniesmaczały, bo nawet żal był zagrany kiepsko. Czego więc wymagać od piosenki… NIE.

Kasia Koczułap: Zupełnie mnie ten występ do siebie nie przekonał. Jakoś za mało emocji i autentycznego żalu, poza tym głos Pucka też jakoś szczególnie nie zachwyca. Tylko piosenka była mocna, ale mimo tego jestem na NIE.

"MAKE YOU FEEL MY LOVE"
BOB DYLAN

Marcin Rączka: - Jest i Lea, już płaczę… - napisał ktoś na Twitterze podczas oglądania tego odcinka. Za każdym razem, gdy ogląda się ten występ, faktycznie jedyne, co czuć, to smutek, żal, przygnębienie. Nie tylko przez słowa piosenki i śpiew łamiącym się, płaczącym głosem. Równie mocno oddziałuje fakt, że śpiewa to Lea, czyli dziewczyna, która kochała Cory’ego. TAK.

Dawid Rydzek: To ja tylko się przyznam, że jestem "ktosiem z Twittera". Nie da się opisać słowami tego, co dzieje się w ciągu tylko kilku minut. Na pojawienie się Lei czekaliśmy większość odcinka, po drodze lekko zwilżając powieki, ale jak tylko zaczęła śpiewać, zaczął się i dramat. Oczywiście TAK, choć sytuacja dość niefortunna.

Marta Hołowaty: No cóż, Lea w tym odcinku to to, na co wszyscy czekali. Mieszane uczucia we mnie wzbudził jej występ. Z jednej strony - fenomenalny głos (jak zawsze), z drugiej - nieprawdopodobny publiczny ekshibicjonizm uczuciowy. Chłopak, którego kochała, zmarł, a ona parę tygodni później musiała "przeżyć" to jeszcze raz. Przerażające. Nie wiem jak to ocenić.

Kasia Koczułap: No dobra, przyznaję się - tutaj już płakałam tak bardzo, że nie widziałam wyraźnie, co oglądam. Ale słyszałam! Słyszałam wszystko. Przepiękne, emocjonalne wykonanie, które sprawia, że brakuje słów. Lea jest wspaniałą wokalistką i tutaj udowadnia to po raz kolejny. Niesamowite. TAK z głębi serca.

NAJLEPSZY WYSTĘP ODCINKA

Marta Hołowaty: Piosenka "na wejście".

Dawid Rydzek: Wejście znakomite, Santana świetna, ale to Rachel dała prawdziwy popis.

Kasia Koczułap: Oczywiście, że Lea. Nie mogłoby być inaczej.

Marcin Rączka: Lea dała popis. Jeden występ na cały odcinek, ale z największymi emocjami. W sumie to nie ma się co jej dziwić.

 

Czytaj więcej: Recenzja odcinka "The Quarterback"

A teraz oddajemy głos czytelnikom...

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj