Niedługo agentka FBI z małego miasteczka w stanie Maine zawita po raz kolejny do polskich widzów - trzecia seria startuje 6 stycznia o godz. 21:00 na Scifi Universal. Tym razem fani serialu nawet gdyby chcieli, nie mogą pospieszyć po odpowiedzi na pytania za ocean, bo tam trzeci sezon Haven jeszcze trwa. Dlatego spieszymy z pomocą - o tym, czym różni się ta seria od wcześniejszych i dlaczego warto się nią zainteresować, rozmawiamy z Emily Rose, odtwórczynią roli Audrey Parker.

Już od premierowego odcinka trzeciej serii czuć nieco mroczniejszą atmosferę. Jak prezentuje się ten sezon na tle pierwszego i drugiego?

- Racja, ten sezon rzeczywiście jest mroczniejszy od poprzednich. Pierwsza seria to zapoznawanie się z bohaterami, panuje groteskowa atmosfera, intryguje nas miasteczko i te wszystkie dziwne rzeczy, które się w nim dzieją. Wraz z kolejnymi odcinkami i drugim sezonem pojawia się więcej tajemnic, z którymi bohaterowie muszą się zmierzyć. Teraz, w serii trzeciej to już atak na całego. Każdy bohater ma swój problem, któremu musi stawić czoła, żeby przetrwać. Zresztą, nawet "kłopoty" stały się poważniejsze. Serial dzięki temu wydaje się być jeszcze lepszy - fani uwielbiają te mroczniejsze chwile i wciąż oglądają Haven, żeby zobaczyć, co się stanie z bohaterami. Przeszliśmy długą drogę, jak teraz o tym myślę.

Trzeci sezon wprowadził nowy wątek. Oprócz "kłopotu tygodnia" i sprawy Colorado Kida mamy także tajemnicę porywacza Audrey.

- To był jeden z najbardziej intrygujących pomysłów, jaki zdradził Matt McGuinness [producent wykonawczy – przyp. red.], kiedy po raz pierwszy mówił nam, co będzie się działo w trzecim sezonie. Ten tykający czas dla Audrey i dodatkowe zagrożenie, wątki, które zamierzano dodać, wydały mi się naprawdę świetne. Zawsze byłam fanką dłuższych form narracyjnych, szczególnie w telewizji. Problem w tym, że stacja produkująca serial na początku trochę się tego obawiała, bo chciała, żeby widz mógł zacząć oglądanie w dowolnej chwili. Teraz jednak, kiedy mamy urządzenia PVR, Internet, dość łatwo nadrobić ewentualne zaległe odcinki. Te większe, wychodzące poza jeden odcinek historie są najbardziej interesujące. Dzięki nim co tydzień mamy cliffhangery, które sprawiają, że widzowie zostają przy serialu, chcą się dowiedzieć, co się dzieje. To, co wyróżnia trzeci sezon to historia, która nie jest do końca powiązana z historią miasteczka i z ludźmi, którzy cały czas coś ukrywają. Ludzie oglądający serial mają teraz do rozwikłania również zagadkę detektywistyczną.

"Kłopot tygodnia" jest wątkiem tylko dla osób, które akurat wpadną na Haven albo rzucają na nie okiem od czasu do czasu. Tzw. serialowa mitologia to wielka historia, opowiadana przez kilka sezonów. To, co pojawiło się teraz to wątek na jedną serię - historia łącząca ze sobą te kilkanaście odcinków.

[image-browser playlist="596284" suggest=""]©2012 Sci Fi Universal

A czy sprawa porywacza i serialowa mitologia mają swój punkt wspólny?

- Nie wiem, czy powinnam to mówić, ale tak, łączą się! Audrey chyba jest tego świadoma, ale boi się sama przed sobą tego przyznać. To w ogóle trudny dla niej czas. Została porwana i to z własnego domu, przez co teraz nigdzie nie czuje się bezpieczna. Tym bardziej, że trudno właściwie powiedzieć, iż kiedykolwiek miała jakiś nienaruszalny dom, który był dla niej pewnego rodzaju ostoją. I teraz pomimo tego, że Nathan cały czas powtarza "Będę cię chronił, nie bój się!", ona odpowiada "Wierzę, wierzę, ale to może być ponad twoje możliwości" i wciąż żyje w strachu. To wszystko ładnie się łączy - lęk Audrey, te dwa wątki… Na pewno będzie interesująco. W Stanach wciąż przed nami dwa odcinki, jestem ciekawa, jakie będą reakcje widzów.

Interesująco jest też, bo Haven w trzecim sezonie podąża w stronę serialu sci-fi pewniej niż kiedykolwiek wcześniej.

- To jeden z powodów, dla którego polubiłam ten serial od samego początku. Haven nie jest pełnoprawnym serialem sci-fi. Ma elementy nadprzyrodzone, efekty specjalne, które zwykle wiążą się z tym gatunkiem, ale to nie do końca typowa produkcja. Mamy rozbudowaną serialową mitologię, a przecież wielu uważa, że to nie jest podstawą gatunku. Sci-fi polega na rozwijaniu bohaterów. Podoba mi się przede wszystkim to, że Haven przedstawiło sci-fi większej grupie ludzi, zainteresowało ich tym niezwykłym światem. Telewizja zresztą zmierza w tym kierunku – ludzie są coraz bardziej zainteresowani zjawiskami nadprzyrodzonymi, niewytłumaczalnymi.

Od samego początku w serialu oprócz motywów science fiction ważne są także relacje bohaterów, a w szczególności trójkąt Nathan - Audrey - Duke. Kto będzie się cieszył podczas trzeciej serii – fani Audrey i Duke'a, czy Audrey i Nathana?

- Relacje Nathana i Audrey staną się coraz bardziej napięte pod każdym możliwym względem, a Duke i Audrey znajdą się na rozdrożu… No, to chyba wszystko wyjaśnia. (śmiech) Wszyscy są przyjaciółmi, więc każdy krok musi być dokładnie przemyślany. W pewnym momencie sezonu Nathan i Audrey oddalają się od siebie, więc robi się jednocześnie więcej miejsca dla Duke'a.

A ty sama wolałabyś Audrey w objęciach Nathana czy Duke'a?

- Tutaj ujawniają się różne aspekty związków. Każda kobieta w pewnym momencie życia staje przed tym wyborem, przed tym pytaniem. Mężczyźni przyciągają na różne sposoby, związki mają swoje wyjątkowe cechy. Trio głównych bohaterów w serialu to prezentacja właśnie takiej rzeczywistości. Ja na szczęście nie muszę wybierać, będę zadowolona grając i z Erikiem [Balfourem, serialowy Duke – przyp. red.] i z Lucasem [Bryantem, serialowy Nathan – przyp. red.]. Na planie rozumiemy się świetnie i dobrze bawimy się na planie, co też chyba przenosi się na ekran.

[image-browser playlist="596285" suggest=""]©2012 Sci Fi Universal

A propos przenoszenia na ekran – coraz więcej w serialu mamy odniesień do osoby Colorado Kida i do powieści Stephena Kinga na podstawie, której powstał scenariusz.

- Myślę, że wszyscy zgodzimy się, że "Colorado Kid" to książka o miasteczku, które głęboko skrywa pewną tajemnicę. Nie da się zrobić kilkunastoodcinkowego serialu bezpośrednio przenosząc do telewizji karty powieści. To znaczy, da się, ale nikt by nie chciał tego oglądać. Bez urazy dla Stephena Kinga (śmiech), ale "Colorado Kid" to prosta historia dwóch starych dziennikarzy, którzy opowiadają młodej dziewczynie, co się kiedyś stało w miasteczku. Nie ma tam za bardzo czego grać. Więc serial bazuje na powieści "Colorado Kid", ale bazuje nie na samej książce, ale na historii, która w niej się znajduje. Rozwijamy tę główną tajemnicę, uatrakcyjniamy ją. Mamy miasteczko na uboczu, wrzucamy w nie dziwnych ludzi, dodajemy dziennikarzy znanych z oryginału. Książkowa bohaterka jest tutaj w postaci detektywa, nie reportera. Te zawody, po pierwsze, wiele łączy, a po drugie, w ten sposób udało nam się zdynamizować całą historię.

To właśnie Sam Ernst i Jim Dunn [pomysłodawcy i twórcy serialu – przyp. red.] zrobili z maleńką powieścią pt. "Colorado Kid", to robią do tej pory, cały czas zresztą z błogosławieństwem Stephena Kinga. Ciekawie jest zobaczyć, dokąd ta książeczka doprowadziła, do jakich rozmiarów się rozrosła.

Wielu ludzi po obejrzeniu serialu wpada w ogóle na pomysł przeczytania książki, stwierdzają, że tam na pewno znajdą odpowiedzi (śmiech). To naprawdę porządna literatura i świetnie się to czyta, ale to też jeden wielki znak zapytania.

Ci ludzie muszą być zawiedzeni – serial dał już chyba więcej odpowiedzi i zrobiła to książka.

- Zdecydowanie!

W książce nie dowiadujemy się, kto zabił Colorado Kida. Poznajemy kilka szczegółów odnośnie zbrodni, ale niewystarczająco wiele, by rozwikłać zagadkę. Czy Haven – na przykład w ostatnim odcinku całego serialu - przyniesie odpowiedź na to pytanie?

- Mam taką nadzieję! W finale trzeciego sezonu dowiadujemy się, kim jest i co mogło się mu stać, ale czy na tym się zakończy to zupełnie inna sprawa. W Haven nie ma prostych odpowiedzi.

Czytaj więcej: "Haven" powraca z nowym sezonem do Sci Fi Universal

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj