Blisko trzydzieści lat minęło od czasu, gdy przecięły się ścieżki dwóch niezwykle utalentowanych japońskich animatorów – Hayo Miyazakiego oraz Isao Takahaty. To oni są ojcami założycielami legendarnej i najbardziej znanej azjatyckiej wytwórni filmów animowanych. Powstające tam japońskie produkcje często goszczą na rynku europejskim, w tym także polskim, co jest przecież nie lada osiągnięciem w kraju, w którym anime i manga cieszą się popularnością jedynie w wąskich kręgach fanowskich. Przez lata wytwórnia z Tokio (a właściwie z leżącego w jej prefekturze Koganei) obdarowywała świat poruszającymi i wyznaczającymi standardy współczesnej animacji produkcjami.

Niewątpliwie najbardziej znanym twórcą jest wspomniany Hayo Miyazaki, nazywany japońskim Disneyem. Wbrew protestom wielu wielbicieli tego animatora porównanie to wydaje się bardziej niż zasadne. Badając historię anime, odkrywamy, że jej pierwsi twórcy byli niezwykle zapatrzeni w dorobek ojca Myszki Miki i nawet adaptowali niektóre jego filmy. Sami jednak wyrastali w innej tradycji kulturowej i posługiwali się innymi technikami, co zaowocowało powstaniem niezwykle oryginalnego stylu. Miyazaki z kolei świadomie inspirował się kulturą europejską. Jego pierwszy pełnometrażowy film, "Lupin III", powstał jeszcze przed założeniem Ghibli i nie był niczym innym, ale ekranizacją przygód najsłynniejszego francuskiego włamywacza, który gościł na kartach kryminałów Mauerice’a Leblanca. Pełna przygód opowieść o szlachetnym złodziejaszku była skierowana przede wszystkim do młodych odbiorców. 

Prawdziwym objawieniem, a także dziełem wyznaczającym całą późniejszą ścieżkę rozwoju Miyazkaiego, była "Nausicaä z Doliny Wiatru" – dzieło, którego sukces umożliwił założenie słynnego Ghibli. Film ten wyznaczył też obszar zainteresowań twórcy Spirited Away, czyli związków człowieka z naturą, wzajemną odpowiedzialnością i koniecznością zgodnego współistnienia. Zarówno przesłanie, jak i schematy fabularne wykorzystanie w "Nausice..." będą wielokrotnie powracać w jego twórczości. Słynną Księżniczkę Mononoke można w zasadzie uznać za jej remake, tylko osadzony w nieco innych realiach.

Jednym z głównych motywów, które Miyazaki wprowadza do swoich produkcji, są wszelkiego rodzaju machiny latające, co jest swoistą obsesją animatora. Jego ojciec pracował w przemyśle lotniczym, zarażając syna miłością do samolotów i latania. Jednak tym, co szczególnie wyróżnia tego twórcę, jest wybieranie na bohaterów dzieci, często wkraczających w okres dojrzałości. Niezwykle poruszające są przygody bohaterów Mojego sąsiada Totoro, w którym dwie siostry uciekają w świat fantazji, gdzie goszczą je sympatyczni mieszkańcy lasu. Pomaga im to znieść ciężką chorobę matki, co dla malutkiej Mei i dorastającej Satsuki jest szczególnie dotkliwe. Pod przykrywką animowanego filmu o przerośniętym pluszaku kryje się niezwykle dojrzała i zarazem smutna historia. Jak to jednak bywa u Miyazakiego, zawsze pojawia się jakiś promyk nadziei.

Najbardziej poruszającą historię o dzieciach stworzył jednak drugi z ojców. Isao Takahata za sprawą Grobowca świetlików stał się legendą nie tylko animacji. Ten film często pojawia się w różnych rankingach najlepszych filmów wojennych. Dzieje się tak za sprawą niemalże naturalistycznego przedstawienia okrucieństwa wojny. Historia osieroconego Seity i jego małej siostry Setsuko, którzy są postaciami autentycznymi, ukazuje wojnę z perspektywy bezradnych ofiar pragnących przetrwać nie tylko bombardowania, ale również narastający głód. Takahata reprezentuje styl skrajnie różniący się od baśniowego świata Miyazakiego. W jego filmach bohaterami są zwykli ludzie, a to, co ich spotyka, jest najczystszą prozą życia – z pozoru mało atrakcyjną, ale nie przeszkadza mu to w kreowaniu poruszających i angażujących historii, jak w refleksyjnym "Powrocie do marzeń".

Dzięki tym dwóm twórcom Ghibli prezentuje niezwykle różnorodny dorobek – zarówno pod względem rozwiązań formalnych, jak i przedstawianych historii. Największą sławę zyskał nagrodzony Oscarem i Złotym Niedźwiedziem film Spirited Away: W krainie bogów, dzieło doprawdy niezwykłe nawet jak na Ghibli. Powróciły wszystkie motywy wcześniej widziane u Miyazakiego, a ich splot dopracowany został do perfekcji. Niedawno reżyser niemal powtórzył ten sukces za sprawą The Wind Rises, zyskując nominację do nagrody Amerykańskiej Akademii. Jak się ostatecznie okazało, kolejnej statuetki legendarny animator nie zdobył i prawdopodobnie już nie będzie miał na to szansy – jakiś czas wcześniej ogłosił bowiem swoje przejście na emeryturę.

Nazwisko Miyazakiego nie przechodzi jednak w niepamięć, i to nie tylko ze względu na dotychczasowe osiągnięcia Hayego, ale też dzięki jego synowi, Goro. Syn wielkiego artysty kilka lat temu zaczął własną karierę i już zdążył dać światu "Opowieści z Ziemiomorza", adaptację popularnego zbioru opowiadań autorstwa amerykańskiej pisarki Ursuli K. Le Guin. Nie jest to jednak szczególnie efektowne dzieło i trudno porównywać je ze znakomitą "Nausicą..." czy Księżniczką.... Wprawdzie animacja stoi na bardzo wysokim poziomie, a kultura i filozofa Wschodu jest tu być może bardziej pogłębiona niż w niektórych filmach twórcy Ruchomego zamku Hauru, ale brak tutaj swoistej lekkości w opowiadaniu historii, która prawie zawsze wyróżniała Miyazakiego seniora. Niemniej warto mieć na uwadze twórczość Goro, który najprawdopodobniej będzie coraz częściej wyręczał ojca w pełnieniu roli nadwornego japońskiego animatora.

Liczne sukcesy na rynkach światowych i bogate dziedzictwo skłoniło właścicieli Studia Ghibli do założenia w 2001 roku muzeum poświęconego animacji i ich własnym filmom. Znajdują się tam liczne materiały archiwalne, zbiory figurek, rekonstrukcje przedmiotów i pomieszczeń, które widzieliśmy w ich animacjach. Kasę biletową obsługuje zaś... sam Totoro! Wprawdzie przypomina to trochę Disneyland, a miejsce tłumnie odwiedzane jest przez najmłodszych, ale to przede wszystkim niezwykłe centrum kultury i skarbnica wiedzy o dziejach legendarnej wytwórni.

Cichym bohaterem Ghibli, postacią nieco zapomnianą i niedocenioną jest Toshio Suzuki, główny producent studia, a także przyjaciel Miyazakiego i Takahaty, związany z nimi niemal od początku ich karier. Był początkowo dziennikarzem i dzięki niemu mogła pojawić się mangowa wersja "Nausiki z Doliny Wiatru", którą potem pomógł zekranizować. Na swoim koncie ma nie tylko produkcje Ghibli, którego jest od niedawna dyrektorem artystycznym, ale także współpracę z taką legendą anime jak Mamoru Oshii – drugim najbardziej znanym w Polsce japońskim animatorem. Produkował jego artystyczny projekt "Jajo anioła", a także zjawiskowe "Ghost in the Shell 2: Innocence".

Miyazaki, Takahata i Suzuki to jedynie krótka lista osób, którym zawdzięczamy niezwykłe filmowe światy Studia Ghibli. Zbiorowe wydanie produkcji spod jego znaku znalazło się jakiś czas temu na polskich półkach, coraz częściej goszczą one również na rodzimym rynku kinowym i telewizyjnym. Wciąż jednak wiele rzeczy pozostaje nieodkrytych.



[image-browser playlist="577664" suggest=""]

Najsłynniejsze japońskie animacje Studia Ghibli pojawią się podczas 17. Festiwalu Filmowego Cropp Kultowe, który odbywa się w Katowicach w dniach 16-25 maja. Więcej informacji na www.croppkultowe.pl.





To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj