Śnieżne bractwo: szczegóły, które nie znalazły się w filmie
Poniżej znajdują się wybrane informacje, których nie zawarto w filmie Śnieżne bractwo. Co jeszcze wiadomo o katastrofie w Andach z 1972 roku?Przed wypadkiem
- Zanim odbył się feralny lot, drużyna Old Christians Club po zwycięstwie w krajowych rozgrywkach udała się na wycieczkę do Argentyny - była to dla nich możliwość rozegrania meczu w odległym miejscu oraz jednocześnie forma nagrody za osiągnięcia. Wynajęli samolot i zmobilizowali fanów, by zapłacić taniej za bilety. Wyjazd był na tyle ciekawy, że po powrocie planowali kolejny, lecz przecenili swoje możliwości i zlekceważyli następnych przeciwników, przez co stracili mistrzostwo kraju. Ich nastroje były na tyle ponure, że kolejna wycieczka stała pod znakiem zapytania. Dodatkowo kibicie nie byli przekonani do podróży, co skutkowało wyższą ceną za wynajęcie samolotu na mniejszą liczbę osób. Dlatego też na pokładzie Fairchild FH-227, który rozbił się w Andach, część pasażerów stanowiła rodzina i przyjaciele zawodników. Jedna z uczestniczek tragicznego lotu, Graciela Augusto Gumila de Mariani, kupiła bilet, by dostać się do Chile na ślub córki.
- Kapitanem samolotu był Julio Cesar Ferradas, który służył w lotnictwie ponad 20 lat i wylatał aż 5117 godzin, a w swoim życiu odbył 29 lotów przez Andy. Drugim pilotem był Dante Hector Lagurara, mimo tego, że był starszy, to szkolił się i nabierał doświadczenia pod okiem Julio.
- Kurs był prosty - pasażerowie chcieli dostać się z Montevideo do Santiago. Niestety warunki pogodowe były tak słabe, że piloci zadecydowali o podjęciu lądowania awaryjnego w Mendozie, co spotkało się z niezadowoleniem zawodników. Mieli tylko kilka dni na poznanie Santiago oraz ograniczone fundusze. Decyzja była jednak ostateczna i podyktowana troską o życie i zdrowie, a więc cała załoga spędziła w mieście dzień na zwiedzaniu i poznawaniu innych ludzi.
- Drużyna udała się w mieście na obiad, a pewien urugwajski restaurator postanowił nakarmić ich za darmo, ponieważ cieszył się, że spotkał rodaków.
- Piloci zwlekali z odlotem do Santiago twierdząc, że warunki wciąż są nieodpowiednie. Roberto Canessa i Gustavo Zerbino spotkali ich na mieście i naciskali na szybkie wyruszenie w trasę. Doszło wtedy - z perspektywy czasu - do mrożącej krew w żyłach wymiany zdań. Roberto, który słynął z wybuchowego temperamentu, skrytykował postawę pilotów nazywając ich tchórzami. Kapitan zapytał go wtedy, czy chętnie przeczytałby jutro w gazecie, że 45 osób zaginęło w górach, na co zawodnik odparł, że chętnie przeczytałby o tym, że odważnie podjęli próbę.
- Dalszy lot musiał odbyć się jednak 13 października - samolot wojskowy nie mógł znajdować się na tamtejszym lotniku dłużej niż 24 godziny. Prognozy były optymistyczne.
- Wybrano dłuższą drogę, która miała być bardziej bezpieczna.
- Start lotu wyznaczono na godzinę 13:00, ale przez spóźnienie pilotów maszyna wzbiła się w powietrze dopiero o 14:18. Gdy pojawili się na wyznaczonym miejscu obładowani butelkami wina, zgromadzeni zaczęli się śmiać i żartować z "pilotów pijaków".
- Lądowanie było zaplanowane na 15:32, jednak - jak wiadomo - nie doszło do skutku.
- Przez bardzo słabą widoczność piloci źle ocenili swoje położenie - byli przekonani, że minęli już góry, dlatego obrali kurs na północ. Zaczęli obniżać lot nie zdając sobie sprawy, że nadal są nad Andami.
Rozbicie samolotu
- Carlos Valeta, który wypadł z samolotu, nie odniósł w wyniku tego wielkich obrażeń. Mężczyzna starał się znaleźć swoich kolegów, ale wokół było wyjątkowo biało, a padający srogo śnieg uniemożliwiał zweryfikowanie, co znajduje się przed nim. Musiał on także brnąć przez śnieg sięgający ud. Valeta podążał coraz głębiej w złym kierunku, mimo że drużyna nawoływała go i starała się zwrócić jego uwagę. Odchodził od wraku coraz dalej, aż nagle potknął się i stoczył z góry. Chłopak miał zaledwie 18 lat.
- Jose Pedro Algorta doznał amnezji i nie mógł pojąć, co się dzieje dookoła niego. Chłopak dochodził do siebie, gdy inni starali się opanować sytuację.
- Po pewnym czasie udano się do kabiny pilotów, gdyż słyszano stamtąd krzyki. Gdy jeden z zawodników zorientował się, że nie jest w stanie dostać się do wołającego pilota, wrócił do grupy i skłamał, że ten wezwał już pomoc przez radio. Chciał tym samym podnieść morale i dać im nadzieję.
- Kapitan zmarł w wyniku uderzenia o ziemię, a drugi pilot, Dante Hector Lagurara, znajdował się w potrzasku. Był uwięziony między sterem a siedzeniem i nie mógł się wydostać. Załoga mogła jedynie zabrać spod jego pleców poduszkę, by zmniejszyć nacisk. Mężczyzna pragnął popełnić samobójstwo i błagał grupę o pistolet. Old Christians Club składał się z osób wierzących, i ze względu na swoje przekonania, nie chcieli pomóc mu w odebraniu sobie życia. Pilot zmarł następnego dnia rano, prawdopodobnie w wyniku wykrwawienia.
Po rozbiciu samolotu
- Dzienne porcje ze skromnych zapasów jakie znaleziono na pokładzie i w bagażach, ograniczały się do pojemności nakrętki lub wieczka.
- Grupa podzieliła się na trzy obozy. Do pierwszego należeli ranni i niezdolni do ciężkich prac, których zdaniem było robienie zapasów wody. Jeden z nich stworzył lejek, z którego spływały krople roztopionego na słońcu śniegu. Butelki napełnione cieczą ocieplano, owijając je ubraniami. Druga grupa była złożona z "lekarzy", którzy zajmowali się rannymi. Do trzeciej zmobilizowano osoby, które miały najwięcej siły. Ich zadaniem było porządkowanie wnętrza kabiny: usuwanie foteli, wystających przedmiotów, robienie miejsca dla chorych oraz suszenie ubrań.
- Bandaże wykonywano z materiałowych części samolotu, ubrań i foteli.
- 12 grudnia Parrado, Canessa i Vizintín udali się na akcję ratunkową w poszukiwaniu pomocy. Po zdobyciu pierwszego szczytu zauważyli, że przed nimi rozpościera się mnóstwo kolejnych. Parrado i Canessa zdecydowali udać się dalej, odsyłając do wraku towarzysza, ponieważ w przeciwnym razie nie starczyłoby dla nich wszystkich zapasów jedzenia. Choć w filmie wyprawa pozostałej dwójki wydawała się przebiegać bez przeszkód, w rzeczywistości przez ostatnie dwa dni Parrado musiał nieść Canessę na rękach.
Katastrofa samolotu w Andach - prawdziwe zdjęcia
Jedną z "rozrywek" grupy ocalałych było robienie sobie zdjęć znalezionym we wraku aparatem. Prawdziwe zdjęcia uczestników katastrofy przedstawionej w filmie Śnieżne bractwo możecie zobaczyć w poniższej galerii:To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj