Opanowanie ciała Angeli przez demona jest największym plusem najnowszego odcinka The Exorcist. Można było bowiem odczuć znużenie ciągłymi egzorcyzmami nad ciałem Casey, przebiegających schematycznie, bez znaczących zwrotów akcji. Tutaj jednak takie rozwiązanie fabularne nie tylko polepszyło odbiór całej historii, lecz także poprawiło samą postać Angeli Rance. Została nie tylko lepiej rozpisana w tym odcinku, ale swoje trzy grosze dorzuciła odtwórczyni tej roli. Nie spodziewałem się tak znaczącej zmiany w prezentacji jednej z głównych postaci serialu, lecz jak widać jest to wykonalne i to nawet na przestrzeni jednego odcinka. Jednak trzeba zaznaczyć, że, mówiąc kolokwialnie, nie byle kto pofatygował się, aby powrócić do Angeli. Jest to ten sam Pazuzu, którego prymat doskonale był widoczny podczas spotkania opętanej ze spiskowcami. Sam akt oddania czci, rzecz jasna nie z własnej woli, przez pokłon był wystarczający, aby tę hierarchię dostrzec. Bardzo istotne dla osobowości, jeśli tak mogę powiedzieć o demonie, Pazuzu było jasne określenie jego motywacji. O jego chęci powrotu do ciała Angeli było już wiadomo od pewnego czasu. Teraz jednak mamy jasno zarysowane to, dlaczego demony tak nienawidzą ludzi. Jest to oczywiście pogarda dla człowieka, jako stworzenia „brzydkiego” i żałosnego. Rzecz jasna jest to antyteza demonów, stworzeń doskonałych – według słów samego Pazuzu. Bóg temu żałosnemu stworzeniu podarował raj, który demony chcą odzyskać. Nie jestem specjalistą w dziedzinie angelologii i demonologii, jednak istnieje tutaj uderzające podobieństwo do tradycji zarówno żydowskiej, jak i chrześcijańskiej, co jest bardzo fajnym akcentem, czy też pewnym „puszczeniem oka” do osób, które ciekawi ta tematyka. W cieniu tych wydarzeń, ksiądz Marcus kontynuuje swoje śledztwo, wbrew zbyt pochopnie opitemu w poprzednim epizodzie sukcesowi. I w ten sposób wplątuje się w krwawą jatkę. Nie dość, że znajduje zwłoki swoich osobliwych współpracowników, to jeszcze prawie wdeptuje w kałużę krwi, płynącą ze zwłok znabych z wcześniejszych wydarzeń sióstr. Istna masakra, niepierwsza zresztą w tym serialu. Czy to dobre rozwiązanie ? Jeśli rozpatrywać tę brutalność jako manifestację demonicznej działalności, to tak. Zdecydowanie jest to adekwatny środek. I – co chyba ważniejsze – nie wykorzystywany w nadmiarze. W tym całym nawale wydarzeń i przeformułowania historii, ginie gdzieś ksiądz Thomas. Jego rola jest po prostu marginalna w tym odcinku, poza końcówką. Zapewne rozwinięcie tej sytuacji rozpocznie finałowy epizod tego sezonu. W przypadku tej postaci, moim zdaniem zbyt niedbale potraktowano wątek romansu z Jessiką i konfrontacji z jej mężem. Wychodzi na to, że te jego pogróżki mają niezbyt duży wpływ na karierę kapłańską Ortegi. Można było spodziewać się jakiejś solidnej bury od biskupa, pewnego moralitetu od swojego przełożonego. A skończyło się jedynie na ckliwym pożegnaniu z kochanką i prośbie o zaprzestanie korespondencji. W takim wypadku, jaki był sens wprowadzania całego tego wątku ? Rozumiem oczywiście zamysł scenarzystów, którzy chcieli pokazać słabość, ludzką stronę oddanego swojej posłudze księdza, jednak rozwiązanie całej tej historii jest dla mnie rozczarowujące. I ten element jest doskonałym przykładem pokazującym, jak nierówny jest to serial. Już w mojej poprzedniej recenzji mówiłem, że dobre momenty to za mało. Odnoszę wrażenie, że pewne asekuranctwo w budowaniu tej historii było spowodowane samą obecnością serialu we franczyzie The Exorcist. Jak się okazuje, to nie wystarczyło. Owszem, ten odcinek jest naprawdę ciekawy, ale uwzględniając cały sezon, od razu narzuca się zestawienie poprzednich ośmiu odcinków z tym obecnym. A w tym zestawieniu jest kontrast, który przy takim potencjale fabularnym nie powinien wystąpić. Pozostaje mieć nadzieję, że finał sezonu wbije nas w fotel, a wszelkie negatywne wrażenia zostaną bezpowrotnie zatarte.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj