W szóstym odcinku 1883 przedstawiono krajobraz po tragedii. Elsa przeżywała żałobę po Ennisie. Nie tylko cierpiała z powodu tej straty, ale też okazało się, że nie jest w ciąży, co jeszcze bardziej ją przygnębiło. Zagadał do niej Shea, który wyczuł, że dziewczyna, mając pistolet w ręku, może sobie coś zrobić, ponieważ sam znalazł się w podobnej sytuacji. Przekonał ją, że wciąż są wokół niej ludzie, którzy ją kochają. Choć stracił podobny przywilej, wyjaśnił, co trzyma go przy życiu. Dzięki temu dowiedzieliśmy się, dlaczego Shea podróżuje na Zachód, ryzykując życie dla podróżników. Okazuje się, że zobaczenie oceanu było marzeniem jego żony. Nosząc w sobie cząstkę jej duszy, chce je spełnić. To naprawdę piękne wytłumaczenie jego motywacji, które do tej pory były tajemnicą. Po prostu musiał nadejść odpowiedni momentu, żeby je wyjawić. Łzy radości Shei (bardzo dobry Sam Elliott), że był w stanie pomóc dziewczynie, która znowu wsiadła na konia, miały bardzo emocjonalny charakter. Karawana dotarła do Doan’s Crossing, która jest przygraniczną miejscowością między Teksasem a Oklahomą. Tutaj migranci mieli okazję uzupełnić zapasy, a także zatrudnić kuka i nowego kowboja w miejsce Ennisa. W tego pierwszego wciela się James Jordan, którego możemy kojarzyć z… Yellowstone. Gra tam Steve’a Hendona, a w 1883 będzie przygotowywać pożywienie podróżnym. Trzeba przyznać, że aktor czuje swoją postać i będzie mieć większe pole do popisu w tym serialu. W nowego kowboja wciela się Noah Le Gros i jak na razie stanowi niezły dodatek do fabuły. Coltonowi spodobała się Elsa, dlatego postanowił ruszyć z karawaną w drogę. Z kolei w miasteczku Margaret, po chwilach grozy z córką, postanowiła się nieco rozerwać ze sprzedawczynią sklepu. Nie był to porywający wątek, ale ona też miała prawo się odstresować. Szczególnie że twórcy w ten sposób też przełamali pewne schematy, ponieważ raczej na Dzikim Zachodzie oglądalibyśmy pijanych mężczyzn, a nie kobiety. Zresztą mina nieco zażenowanego Jamesa wiele mówiła. Również Dutton porozmawiał z córką, która w Doan’s Crossing groziła bronią jakiemuś natrętowi. Dziewczyna znalazła się w naprawdę mrocznym miejscu w swoim życiu. James nie podjął tematu radzenia sobie z żałobą, ale wrócił do historii z zabiciem człowieka. W poprzednich odcinkach była mowa, że ojciec Elsy nigdy nie mówił, co działo się na wojnie, dlatego jego przełamanie się miało duże znaczenie. Tim McGraw zajmująco opowiadał tę przykrą, bitewną historię. Bohater przyznał, że po tylu śmierciach, które zadał, nie pamięta już twarzy młodego chorążego, czyli jego pierwszej ofiary. Przy okazji też wyjaśniono, jaką funkcję pełniły chorągwie w czasie walk, co należy traktować jako ciekawostkę. James, podobnie jak Shea, także wiedział, co przeżywa Elsa, choć skupił się na uczuciu nienawiści. Poprosił, aby zrzuciła na jego barki te toksyczne emocje, które ją trawiły. Ta scena też angażowała emocjonalnie. Ponadto rozwinięto miłosny wątek Thomasa i Noemi, który powoduje niezręczność zarówno wśród tych bohaterów, jak i widzów. Nie ma między nimi żadnej chemii, choć nie można odmówić, że aktorzy starali się zagrać jak najlepiej. Thomas podarował kobiecie drogie lusterko, co wystarczyło, żeby między nimi zaiskrzyło. Do tego mężczyzna przyznał się do swoich skrywanych uczuć. Prostota tego wątku trochę rozczarowuje, mimo że podkreślono, jak trudno było przełamać się czarnoskóremu bohaterowi. Dobrze, że mamy już za sobą te krępujące sceny.
fot. Paramount Network
+28 więcej
W siódmym odcinku 1883 karawana powozów wkroczyła na obszar kontrolowany przez rdzennych mieszkańców Ameryki. Szybko napotkali Indian domagających się podatku od przebywania na ich terenach. Okazało się też, że nie są wrogo nastawieni, a podróżnicy ugościli ich, jak należy. I nawet jeden z nich znał doskonale angielski i mówił z amerykańskim akcentem… Brzmiało to sztucznie, dlatego poziom wiarygodności wydarzeń spadł. W każdym razie obozowanie Indian z migrantami było dla twórców dobrym powodem, żeby Elsa wpadła w oko Samowi. Zaowocowało to romansowym wątkiem, w którym obejrzeliśmy, jak ta dwójka ścigała się konno. Dziewczyna dała mu również kosmyk blond włosów po szczerej rozmowie i wyjawieniu przez Sama swojego imienia, które Indianin przejął po mordercy jego matki. Ten romans ciągnął się cały odcinek i objawiał się nawet w tych najbardziej dramatycznych momentach. Twórcy zaserwowali widzom, aż dwa emocjonujące wydarzenia. Najpierw migranci próbowali się skryć przed burzą, która straszyła na horyzoncie. Wyglądała bardzo efektownie i realistycznie. Ten terror, jaki wywołała wśród ludzi, mógł się udzielić również widzom. Tylko pocałunek Elsy z Samem pod wpływem strachu w czasie przechodzenia tornada był zupełnie niepotrzebny. W jednej chwili ulotniła się cała powaga sytuacji, która też zaczęła kuleć pod względem efektów specjalnych w swojej końcowej fazie. A na domiar złego dosłownie chwilę później oglądaliśmy krystalicznie czyste niebo bez ani jednej chmurki. Rozumiem, że kręcono te sceny w różne dni, ale bardzo rzucało się to w oczy. Natomiast sam pomysł, żeby wprowadzić taki motyw, można zaliczyć na plus, ponieważ geograficznie są to tereny, gdzie tornada występują, więc nie jest to wymysł twórców.  Drugim wydarzeniem i nieco bardziej westernowym, które podniosło poziom emocji była strzelanina, która wywiązała się między głównymi postaciami a złodziejami koni. Oczywiście, nasi bohaterowie po raz kolejny oszukali przeznaczenie i pokonali… trzynastu bandytów w trójkę, nie licząc Elsy, która po prostu odciągnęła kilku z nich od Jamesa, Shei i Thomasa. Co prawda na pomoc przyszli Charlie i Sam, który wpadł w bitewny szał, więc cała strzelanina zakończyła się paroma niegroźnymi ranami. Można uznać, że mieli szczęście albo po prostu przyjąć do wiadomości, że złodzieje mają po prostu celność szturmowców z Gwiezdnych Wojen. Przynajmniej ta strzelanina trzymała w napięciu i została dobrze sfilmowana. Znowu też zaiskrzyło między Samem i Elsą, a raczej Błyskawica z Żółtymi Włosami. Twórcy trochę za bardzo forsowali ten romans w tym odcinku, ale przynajmniej między aktorami była wyczuwalna chemia, a nie jak to było w przypadku Thomasa i Noemi. Warto też wspomnieć, że w rolę Charliego, czyli historyczną postać Charlesa Goodnighta, wcielił się twórca serialu – Taylor Sheridan. Podobnie jak James Jordan również występował w Yellowstone. Obaj też w tych gęstych brodach są absolutnie nie do poznania, więc tak naprawdę to nie przeszkadza, że grają podwójne role w tym samym świecie.  Szósty i siódmy odcinek 1883 mocno różniły się od siebie. Pierwszy z nich opierał się na dialogach i melancholii. W drugim zobaczyliśmy dużo akcji. Ale nie zmieniło się to, że Elsa wciąż prowadzi poetycką narrację, która wpływa na inny odbiór epizodów i historii. Dzięki temu klimat serialu jest bardziej kontemplacyjny i niezwykły. Ponadto jak zwykle produkcja zachwyca niesamowitymi krajobrazami. Równiny prezentują się majestatycznie. To były dwa dobre odcinki, które miały swoje pozytywne strony, ale też drobne wady. 1883 ma swój styl, dzięki któremu ta podróż nie przestaje fascynować, nawet jeśli pojawiają się drobne zgrzyty. 
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj