Pierwszy sezon serialu 24: Dziedzictwo wielkimi krokami zbliża się do końca. Jak wypadł przedostatni odcinek serii. Oceniamy z perspektywy osoby, która nie oglądała serialu 24 godziny.
Nowy odcinek
24: Legacy skupia się na planie ratowania przez członków CTU ich byłej szefowej, Rebecci. Ta po wydarzeniach z poprzedniego odcinka została porwana przez terrorystów Szejka Bin-Khalida, którzy chcą ją stracić na oczach milionów. Carter i spółka rozpoczynają wyścig z czasem. Jednak napotykają na problemy w osobie Daniela Panga, który przybył, aby ich nadzorować. Jedyną kartą przetargową w negocjacjach z terrorystami wydaje się być pewna dziewczynka.
Wreszcie twórcy zamiast wprowadzać niepotrzebne wątki obyczajowe skupili się na dobrze zaaranżowanych elementach sensacyjnych. Nie mamy już małżeńskich utarczek i rozterek, dostajemy czystą akcję. Dobrze wykonano przede wszystkim ostatnią sekwencje odcinka z napadem najemników Tony'ego Almeidy na dom, w którym przetrzymywana jest córka Naseriego. Nie dostaliśmy tutaj nie wiadomo jakiej strzelaniny, chociaż sytuacja ta będzie miała swój dalszy ciąg w finale sezonu. Jednak mamy w tej scenie odpowiednio stopniowane napięcie, które potrafi przykuć uwagę. Nie ma fajerwerków, zastosowano proste rozwiązanie fabularne, jednak to działa. Almeida rozmawiający z Carterem, nie zdając sobie sprawy, że to on. Ta sekwencja oparta jest właśnie na niedopowiedzeniach. Jeden nie wie, że za drzwiami jest przyjaciel Rebecci, drugi nie ma pojęcia, że jego cel może uratować przyjaciółkę. Dobre rozwiązanie. To także niezły cliffhanger na koniec odcinka.
Jednak nie może być tak dobrze. Jedna z postaci wydaje mi się, że była po prostu wepchana na siłę do tego serialu. Chodzi mi o występ Daniela Panga.
C.S. Lee, którego bardzo lubiłem w serialu
Dexter, tutaj w ogóle nie ma miejsca, żeby pokazać swoje aktorskie umiejętności. Właściwie jego postać jest w tym odcinku tylko po to, żeby parę razy przejść się po siedzibie CTU, dać kilka nic nie wartych uwag i zostać przyduszonym przez Mullinsa. Pang miał przeszkadzać w nowym epizodzie członkom CTU, a okazuje się, że bardziej przeszkadzał widzom w obejrzeniu dobrego odcinka serialu. Szkoda bo Lee to dobry aktor, jednak tutaj twórcy nie postarali się, aby jego postać miała w sobie choć trochę charakteru. Zmarnowany potencjał.
W tym odcinku stonowano także role Naseriego oraz Rebekki, odsuwając ich na boczny tor. Wymagała tego trochę fabuła odcinka, jednak można było z tych scen, w których występowali zrobić coś znacznie ciekawszego. Tak mamy kilka monologów Naseriego i Bin-Khalida w vanie, podczas gdy Rebecca w ogóle nie wymawia żadnej kwestii, tylko targa się na własne życie. Fabularny zabieg interesujący, jednak dla postaci Rebekki, która do tej pory jest chyba najjaśniejszym punktem całego serialu twórcy powinni dać więcej pola do popisu. Szczególnie po jej dobrym występie w poprzednim epizodzie. Jednak tutaj tę nieobecność niwelowali Carter i Mullins, którzy w końcu w miarę dobrze zaprezentowali się w tym serialu. Carter jako typowy komandos, który wchodzi do akcji, skupiony na wykonaniu misji, Mullins w roli tego, który ma być sprawiedliwy, jednak wie, że osiągnąć cel może tylko łamiąc przepisy. Najlepiej obydwu panów obrazują sceny podczas akcji w kryjówce, gdzie przetrzymywana jest córka Naseriego. Eric zrobi wszystko, aby ją uratować, to samo Keith, który nie cofnie się przed niczym, nawet duszeniem urzędnika wywiadu.
Najnowszy odcinek serialu jest przyzwoity. Twórcy skupili się na czystej akcji, bez zbędnych wątków pobocznych, co dało efekt, który ogląda się bez znudzenia. Jednak to przedostatni odcinek serii, więc liczyłem na coś więcej.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h