Praca korespondenta wojennego, to ciężki kawałek chleba. Nie tylko dla dziennikarza, który ryzykuje swoje życie, by pokazać światu co się dzieje w ogarniętym wojną Afganistanie, Kongo czy Gruzji, ale przede wszystkim dla jego najbliższych, którzy całymi dniami koczują przy telefonie, wyczekując znaku życia reportera. Koszmar, jaki przeżywają ci ludzie w domach, zamartwiając się o życie bliskiej osoby jest dużo bardziej niebezpieczne dla psychiki niż samo bycie na wojnie. Bezsilność, z którą nie da się skutecznie walczyć jest wyniszczająca. Anka („Magdalena), kiedyś znakomita pisarka, z każdym wyjazdem swojego męża Witka (Michał Żurawski) staje się coraz większym wrakiem człowieka. Powoli zaczyna wpadać w otchłań obłędu. Bardzo często zapomina o tym, że ma dzieci lub wylewa na nie swoje frustracje. Odcina się od otaczającego ją świata. Siedzi tylko przy telefonie, czekając jak zadzwoni i śledzi zagraniczne relacje telewizyjne z frontu, licząc na to, że w którymś momencie zobaczy swojego męża. Całego i zdrowego. Stany lękowe zaczynają się pogłębiać. Czym dłużej on nie daje znaku życia, tym jej stan się pogarsza. Później on wraca, obiecuje, że jeszcze jedna misja i pojadą gdzieś razem zrobić wspólny reportaż do książki, po czym znów znika na kilka miesięcy. Dla niego wyjazdy na front są jak narkotyk, a rodzina to jedyny stały punkt życia. Potrzebuje jej, by mieć do czego wracać. Nie dostrzega jednak cierpienia jakie przysparza najbliższym. Nawet, gdy jest w domu, rodzina jest dla niego niewidzialna, nie angażuje się w jej życie, planując już kolejny wyjazd. Bukowska znakomicie uchwyciła ból i szaleństwo, w które popada główna bohaterka. 53 wojny to film o toksycznej miłości dwójki ludzi, którzy nie mogą bez siebie żyć, ale wyniszczają siebie nawzajem. Ta historia wydarzyła się naprawdę. Choć Ania i Witek to postaci fikcyjne, to zostały oparte na Grażynie Jagielskiej i jej mężu Wojciechu. Kobieta opisała swoje przeżycia w książce zatytułowanej Miłość z kamienia. Życie z korespondentem wojennym. Reżyserka posługuje się bliskimi kadrami, mającymi pokazać cierpienie bohaterki, która miota się zdezorientowana po pokoju. To właśnie mieszkanie jest tutaj głównym polem bitwy. W głowie Anna nieustannie słyszy trzaski, podobne do tych, jakie towarzyszą jej w trakcie zagranicznych rozmów z mężem. Bukowska zrezygnowała z pokazywania frontu, na którym znajduje się Witek. Ograniczyła się tylko do relacji telewizyjnych z Gruzji, wyświetlanych na ekranie telewizora. To bardzo dobry zabieg, bo ukazanie scen z frontu, odwróciłoby uwagę widza od głównego problemu, poruszonego w filmie. Największe słowa uznania należą się Magdalenie Popławskiej, która na ekranie zaprezentowała całą paletę emocji, dając genialny popis swojego kunsztu aktorskiego. Widz z miejsca wierzy w brak równowagi psychicznej głównej bohaterki, w siłę lęków, jakie jej towarzyszą na co dzień. Współczujemy jej. Denerwujemy się, gdy odrzuca wszelką pomoc ze strony matki czy znajomych. Bardzo dobrze wypada również partnerujący jej Michał Żurawski jako zawzięty dziennikarz i egoista, mimo że na ekranie pojawia się raczej rzadko. W filmie występuje też Kinga Preis, ale jest jej tak mało, że trudno cokolwiek powiedzieć na temat jej gry. Problemem filmu 53 wojny jest jego zakończenie, którego klimat znacznie odbiega od narracji całego filmu. Scena w szpitalu psychiatrycznym dla weteranów wojennych ma zupełnie inny charakter. Jest to spowodowane tym, że pochodzi z zupełnie innej książki, którą Bukowska też ma zamiar zekranizować. Niemniej jest to bardzo udany debiut traktujący o ważnym temacie.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj