Bohaterów spotykamy kilkanaście tygodni po wydarzeniach ostatniego odcinka trzeciej serii. Od tego czasu sporo się u nich zmieniło. Lip wyjechał na studia, gdzie próbuje się zaaklimatyzować. Plus dla scenarzystów za to, że nie stracił na swojej niepokorności – a to nie zgadza się z oceną, a to pali trawkę w pracy – i nadal jest towarzyskim outsiderem, choć nie do końca mu z tym dobrze. Lip jest też bohaterem bodajże najlepszej sceny tego odcinka - gdy podczas flash moba polegającego na pozostaniu przez minutę w tej samej pozie chłopak jak gdyby nigdy nic przemierza trawnik kampusu, manifestując tym samym dobitnie swój nonkonformizm.
Tymczasem Fiona zaliczyła już trzy miesiące w pracy i niemal tyle samo w związku z nowym chłopakiem – swoim szefem. Choć ma opory przed angażowaniem się w tę relację, jest on skutecznym lekarstwem na pamięć o Jimmym, który przepadł jak kamień w wodę. Nadal nie wiemy, czy zginął, czy tylko zniknął. Brak definitywnego rozstrzygnięcia tej kwestii to dobre posunięcie. Warto, by furtka dla Jimmy’ego pozostała otwarta, zwłaszcza że wydaje się, iż romans z szefem nie przyniesie Fionie niczego dobrego, a być może nawet wpakuje ją w poważne tarapaty.
W premierze nowego sezonu nie zobaczyliśmy Iana, który podszywając się pod Lipa, zaciągnął się do armii i wyjechał. Jego rodzina o tym nie wie, a Fiona uważa, że jej brat nie popełnił żadnego głupstwa i wróci w swoim czasie. Ciekawe, jak zostanie rozwinięty ten wątek, biorąc pod uwagę, że Ian - ze względu na inne zobowiązania grającego go aktora - ma się pojawić dopiero w ósmym odcinku.
[video-browser playlist="633757" suggest=""]
W czwartym sezonie zapowiada się kilka bardzo ciekawych wątków, a bohaterką jednego z nich zdecydowanie będzie Debbie. Trzynastolatka w tym odcinku została przedstawiona jako galerianka. Brak czasu ze strony Fiony, nieobecność Lipa i negatywny wpływ koleżanek sprawił, że dziewczyna coraz bardziej błądzi: nie dość, że wystawia swoje dziewictwo na sprzedaż (kwota miliona dolarów każe przypuszczać, że na szczęście nikt się nie skusi), to jeszcze paradując w ubraniach siostry, podrywa starszych chłopaków. Choć nie życzę bohaterce źle, mam nadzieję, że ten wątek zostanie dobrze poprowadzony i naprawdę rzeczowo przedstawi problem zbyt wczesnego wkraczania dzieci w dorosłość.
Również Carl został opuszczony przez starszych braci i wyraźnie brakuje mu męskiego autorytetu, przez co jeszcze bardziej zacieśnia się jego więź z Frankiem. Frankiem, który wrócił po tym, jak uciekł ze szpitala i żył w jakiejś melinie. Frank może liczyć tylko na Carla. Ich relacja jest poruszająca, a cały wątek naprawdę mocny i wstrząsający. Frank w tym odcinku jest niemalże bezbronny i bezradny, całkowicie zniewolony przez nałóg, który sprawia, że jego organizm domaga się alkoholu, choć nie może go przyjąć, przez co bohater musi uciekać się do uwłaczających godności metod jego dostarczania (pytanie jednak, czy Frank w ogóle ma godność). Do tej pory alkoholizm najstarszego z Gallagherów pokazywany był w konwencji bardzo komediowej, teraz jest raczej dramatem, choć na końcu, żeby nie było tak poważnie, wraca stary, nieodpowiedzialny Frank.
[video-browser playlist="633759" suggest=""]
Warto jeszcze wspomnieć o tym, że scenarzyści nie zapomnieli o bohaterach drugoplanowych. Sheila, osamotniona po zniknięciu Karen, kręci się u Gallagherów, sprzątając im kolejne pomieszczenia. Jak widać, z akwizycją seksgadżetów chyba jej nie wyszło, więc szuka innego zajęcia, które pozwoli jej zapomnieć o samotności. Joan Cusack, choć w odcinku zagościła tylko na kilka minut, wciąż sprawia, że ta postać jest szalenie interesująca. Nie zapomniano też o rodzinie Milkovich. Choć żadne z nich się do tego nie przyzna, to Mandy tęskni za Lipem, a Mickey za Ianem. Konsekwentnie jednak postacie te są kreowane na twardzieli, którzy oficjalnie nie płaczą po (dobrowolnej zresztą) stracie, lecz w głębi duszy bardzo to przeżywają, radząc sobie na swój sposób.
Ciekawe, w jakim kierunku potoczą się losy Kevina i Veroniki, której w końcu udało się zajść w ciążę. To dość kuriozalne - wychowywać własne dziecko oraz dziecko poczęte przez męża i własną matkę, do czego przecież doszło w poprzednim sezonie. Możliwości na rozwiązanie dylematu pary scenarzyści mają jednak wiele, więc miejmy nadzieję, że nas zaskoczą.
W pierwszym odcinku czwartego sezonu dostajemy to, co w Shameless - Niepokornych najlepsze, począwszy od ciekawie zmontowanego wstępu, przez słowne przepychanki między Fioną, Debbie i Carlem, na wielu zabawnych scenach skończywszy (masturbowanie się Carla chociażby). I choć szkoda, że cała rodzina Gallagherów nie jest w komplecie, to wydaje się, że twórcy serialu mają wiele ciekawych pomysłów na kolejne odcinki.