After w reżyserii Jenny Gage to adaptacja fanfikowych opowieści Anny Todd. Główną bohaterką filmu jest Tessa Young (Josephine Langford), która właśnie dostała się na studia. Stereotypowo grzeczna dziewczyna wraz z wejściem w studenckie środowisko wkracza w  świat nieznanych rozrywek, imprez, alkoholu i seksu. Początkowo opiera się wszelkim inicjacjom, lecz zmienia się to, kiedy poznaje zbuntowanego łamacza damskich serc, Hardina (Hero Fiennes-Tiffin). Dziewczyna zakochuje się w bad boyu, który to właśnie ją wydaje się kochać prawdziwie i tylko przed nią zdolny jest odsłonić swoje prawdziwe, wrażliwe oblicze.   Już po tym krótkim opisie możemy się zorientować, że fabularnie film nie przynosi nic nowego. After wydaje się bowiem być kopią kopii. Nawet jeśli nie oglądamy zbyt często tego rodzaju produkcji, mamy wrażenie, że wszystko, co jest w tym filmie, widzieliśmy już setki razy. Powtarzalność w After posunięta została do nieprawdopodobnego wręcz stopnia. Jesteśmy w stanie przewidzieć rozwój niemalże każdej sceny. Podczas seansu wydaje nam się, że nie oglądamy żadnej historii, a jedynie realizację najbardziej tendencyjnego, typowego miłosnego schematu. Spod tego filmu czuć przebijający szkielet fabularny, który nie został wypełniony praktycznie niczym - ani emocjami, ani scenami, nad którymi ktoś na chwilę się pochylił. Nie widać momentu nawiązania relacji pomiędzy postaciami, które wydają się być jedynie pionkami odpowiednio przesuwanymi przez wszystkie typowe perypetia na planszy tegoż filmu. After spłaszcza nastoletnią emocjonalność, a twórcom nie udało się przekazać niczego z magii pierwszych razów.   Dodatkowy problemem stanowi nijakość bohaterki. Jest coś denerwującego zarówno w samej postaci Tessy, jak i w sposobie gry aktorskiej Josephine Langford. Trudno uwierzyć w bliskość pomiędzy bohaterami, trudno w ogóle uwierzyć w ich relację, opartą rzekomo na podobieństwie dusz i miłości do literatury. Zważywszy zaś na płytkość filmu, cytowanie przez bohaterów fragmentów arcydzieł literatury czy pozowanie na intelektualistów wypada komicznie. Szczególnie, gdy dodamy do tego sztywne, denne dialogi. Bohaterowie zwracają się bowiem do siebie, recytując utarte zwroty i oczywistości. Trudno wreszcie zrozumieć samą deklarację bohaterki z początku filmu, jakoby tytułowe życie „po” Hardinie było inne. W książce istotną rolę ogrywał erotyczny aspekt relacji bohaterów, z którego film został jednak wyprany. Ze względu na to, że produkcja rozpowszechniana została z kategorią PG-13, seks bohaterów został ugrzeczniony i zobaczymy go niewiele więcej niż w polskich serialach. Porównanie do Pięćdziesięciu twarzy Greya jest więc tylko chwytem marketingowym i obietnicą bez pokrycia. Jedyne, co ratuje ten film, to realizacja. Wizualnie jest po prostu ładny. Ale bez emocji, bez historii, wejście w  świat i w skórę bohaterów  jest praktycznie niemożliwe. After nie daje odbiorcy w zasadzie nic. Przez to naprawdę trudno zmęczyć go do końca. Film Jenny Gage nie miał zapewne ambicji na bycie czymkolwiek więcej, niż tylko prostą adaptacją. A i to nie wyszło twórcom. Trudno więc powiedzieć, czym w zasadzie jest ten film – wiele wskazuje na to, że jedynie wyciągaczem kieszonkowego od nastolatków. Nastoletni widzowie zasługują jednak na zdecydowanie poważniejsze traktowanie, niż mogą liczyć od twórców After. Jeśli więc rozważacie pójście na randkę do kina na nadchodzącą kontynuację filmu z 2019 roku, to lepiej dwa razy się zastanówcie.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj