Nie da się zaprzeczyć, że to był sezon o niczym. Głównej fabule brakowało spójności, co tylko wychodziło podczas emisji kolejnych odcinków. Nawet finał, który właściwie rozpoczął się w dwunastym odcinku nie zachwycił. Zdecydowanie można było z tego wyciągnąć dużo więcej, a tak pozostajae myśl, że to pilot był najlepszy – intrygujący, ciekawy, wciągający. Finał miał swoje lepsze i gorsze momenty, przez co pozostawił mieszane odczucia.
"Garrett Stillman" potwierdził tylko, że klasyczny procedural, bez jakiejś wyjątkowości nie przyciągnie widzów. I choć był na wyższym poziomie niż kilka poprzednich odcinków, to jednak nie można powiedzieć, że była to forma godna finału. Historia kolejnego więźnia nie zachwycała. Nawet mimo swej odmienności, czy trafnego pomysłu na tę postać. Po prostu zabrakło tu jednego elementu – powiązania jednostki z ogółem, z tym całym wielkim zamieszaniem skoku z 1963 roku. Otrzymaliśmy zaledwie lekką wskazówkę pod koniec odcinka, a to zdecydowanie za mało, jak na serial, który mógł być hitem.
[image-browser playlist="603967" suggest=""]
©2012 FOX Broadcasting Company
Natomiast druga godzina finału zapowiadała się zgoła ciekawiej. Mieliśmy mieć wreszcie powrót osławionego Tommy’ego Madsena, poznać przyczyny tajemniczego zniknięcia oraz tego, co kryje się za zagadkowymi drzwiami naczelnika Jamesa. I w zasadzie na te wszystkie pytania otrzymaliśmy odpowiedzi, ale mało satysfakcjonujące. Ponadto ukazanie życia dziadka Rebecci w czasach jego pobytu w Alcatraz, nie było tak emocjonujące. Dużo lepiej wypadł on w 2012 roku. W tym okresie warta wzmianki jest zaledwie jedna scena – pościg. Efektowna jazda ulicami San Francisco była naprawdę przemyślana i świetnie nakręcona. Dobrze dobrane samochody, kilka minut akcji – tak powinno być w każdym odcinku, a nie jednej scenie finału. W końcu, to podobno uciekli najniebezpieczniejsi więźniowie. Niestety, więcej tego typu emocji zabrakło.
Finał był przeciętny z jeszcze jednego wcześniej już wspomnianego powodu. Odpowiedzi, które były w sumie nijakie i wydaje się, że nie do końca przemyślane. Dowiedzenie się, że za wszystkim stoi naczelnik James – oczywiste, ale dlaczego nie zostało on pokazany w 2012 roku? Włączenie do akcji Harlana Simmonsa – świetny ruch, tylko czemu tej postaci, także nie mogliśmy ujrzeć w czasach obecnych. I w końcu osławione drzwi. Tak, poczułem dreszczyk emocji, kiedy zostały otwarte, ale po nim nastąpiło kolejne rozczarowanie. O ile motyw ze srebrem we krwi jest logiczny i właściwie zastosowany, o tyle naukowiec śmiejący się ze swojego przypadkowego sukcesu to porażka na całej linii. Nie wspominając o archaicznej aparaturze, która przeniosła więźniów i całą resztę w czasie. I w zasadzie dalej nie poznaliśmy motywów kierujących nimi. Zamiast tego na cliffhanger wybrano śmierć detektyw Madsen, co jest wręcz irracjonalne w stosunku do tego co powinno zawierać tego typu zawieszenie akcji. Z drugiej strony może to i dobrze, tak jakby twórcy chcieliby zasygnalizować tą śmiercią definitywny koniec serialu, który po tak przeciętnym sezonie zdaje się być bardziej niż realny, wręcz pewny.
[image-browser playlist="603968" suggest=""]
©2012 FOX Broadcasting Company
Alcatraz skończyło się i trzeba przyznać, że mogłoby równie dobrze tego serialu nie być. Nie byłoby jakieś wielkiej straty dla FOXa z tego powodu. Twórcy, którzy mieli naprawdę dobry pomysł, pogubili się gdzieś po drodze. I niestety pozostawili niesmak niewykorzystanego potencjału. Czy czas poświęcony tej produkcji był stracony? Trudno powiedzieć. Jednak jeśli dzisiaj miałbym wybrać czy oglądać Alcatraz czy coś innego, nie miałbym większych wątpliwości – wybrałbym tę drugą opcję. Natomiast finał najlepiej można podsumować następująco: Alcatraz? A miało być tak pięknie...
Ocena: 5/10