All My Puny Sorrows opowiada historię sióstr ze społeczności religijnej Mennonitów, które pozostawiły ją za sobą. Punktem wyjścia ich spotkania jest próba samobójcza starszej siostry, a film stara się opowiedzieć historię o depresji, relacjach międzyludzkich i społecznym wpływie na jednostkę. Narracja, skacząca non stop pomiędzy teraźniejszością a różnymi okresami w przeszłości, ma pokazać, co ukształtowało obie kobiety i czy w jakimś stopniu coś z tych wydarzeń miało wpływ na ich podejmowane w życiu decyzje. Film jednak niebezpiecznie zbliża się do rejonu sugerującego, że próba samobójcza to wynik wychowania w trudnej społeczności i wpływ samobójstwa ojca, bo te informacje przytłaczają kwestię depresji jako choroby i braku akceptacji leczenia. To dość problematyczny obraz, który nie pozwala zrozumieć i uwierzyć w problemy bohaterki, które są dosłownie takie, jak sugeruje sam tytuł. Twórcy podeszli do tego mało odpowiedzialnie, nie pokazując przyczyn medycznych czy wpływu lekarzy, którzy stają się tutaj zaledwie tłem dla relacji sióstr. Tym samym ważne przesłanie dotyczące depresji niknie w oparach banałów. Najbardziej problematyczna jest forma opowiadania historii, która staje się bardzo chaotyczna. Ciągłe skakanie pomiędzy okresami w życiu bohaterek niewiele wnosi. Nie buduje emocjonalnego fundamentu. Do tego sama kwestia społeczności Mennonitów jest totalnie zlekceważona, a wydaje się istotnym budulcem tego, kim stały  się bohaterki. Twórcy potraktowali to po macoszemu, co wpisuje się idealnie w cały chaos narracyjny opowieści.  Szkoda, że tak trudny i ważny temat próby samobójczej nie daje wybrzmieć emocjom postaci i tragedii, jaką przeżywają. To powinno poruszać, dawać do myślenia i pozwalać zrozumieć ten dramat. Jeśli twórcy myślą, że wplatanie tu i ówdzie cytatów z poezji ma być oznaką artystycznej dojrzałości, to są w dużym błędzie.  Z pustego i Salomon nie naleje.
fot. materiały prasowe
Nie mam jednak nic do zarzucenia aktorkom, bo Allison Pill zostawiła na planie serce. Świetnie sprawdza się w roli młodszej siostry.  Jest ona szalenie ekspresyjna, wybuchowa, ale też i uczuciowa. To pozwala uwierzyć w tę postać - jest w jej wątku dużo prawdy. Niestety, jest  w tym też zmarnowany potencjał, gdyż chaos scenariuszowy nie pozwala odpowiednio wczuć się w opowieść i dać emocjom życie. Bo cóż z tego, że aktorka daje z siebie wszystko, jak montażowe decyzje reżysera to niszczą i pozostawiają zaledwie ułamek jej pracy?  Sarah Gadon w roli starszej siostry nie ma okazji się wykazać, co jest całkowicie niezrozumiałe, bo jej bohaterka próbowała przecież popełnić samobójstwo. Być może też dlatego cały motyw został tak bardzo zmarnowany i nie pozwala zrozumieć tematu depresji. All My Puny Sorrows jest jedną z bardziej przeciętnych propozycji z festiwalu w Toronto. Temat z potencjałem, zmarnowany przez fatalne decyzje reżysera, które pozostawiają z obojętnością i brakiem wiary w emocjonalną autentyczność opowiadanej historii.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj