Almost Family to na pierwszy rzut oka życiowy serial obyczajowy, który opowiada o trzech kobietach z różnych światów. Okazuje się, że są one siostrami za sprawą nielegalnych działań doktora w klinice płodności, który na początku kariery wykorzystał do zapładniania własną spermę. Mamy więc sprawę kryminalną związaną z jego działaniami, która wydaje się głównym wątkiem serialu, ponieważ aresztowanie i kłopoty prawne na pewno odegrają jeszcze role. Kluczem jednak jest relacja tych trzech kobiet, które się od siebie różnią, a które dowiadują się, że genetycznie są spokrewnione. Nie tylko ze sobą, ale też z potencjalnie wieloma innymi ludźmi. Budowanie takiej relacji może być interesujące i perspektywiczne, ale pilot nie spełnia dobrze tej roli, opierając się na dość sztampowej ekspozycji charakterów i zbyt łopatologicznej próbie ich zbliżenia się do siebie.  To właśnie staje się problemem Almost Family. Scenariusz oparty jest na solidnym pomyśle wartym dobrej, obyczajowej historii mogącej wywoływać wiele emocji. Pilot ponosi w tym aspekcie porażkę, bo nie ma ich zbyt wiele, a relacja pomiędzy kobietami szyta jest grubymi nićmi. Czasem udaje się wprowadzić humorystyczną scenę tu i ówdzie, ale to za mało, by móc w to uwierzyć. Być może to kwestia zbyt wielkich banałów w scenariuszu, które chcą mówić więcej o istocie rodziny, o człowieczeństwie, poszukiwaniu swojego miejsca i tożsamości, ale gdzieś całe przesłanie umyka przez fatalne rozpisanie postaci (żadna nie wzbudza sympatii) i ich poprowadzenia. Almost Family wydaje się przeciętniakiem, który nie jest w stanie wykorzystać potencjału drzemiącego w pilocie. Być może kolejne odcinki odpowiedzą na pytanie, czy jest w tym coś więcej. W dobie takiego wyboru seriali ten odcinek nie zachęca, a raczej zniechęca, nie dając praktycznie nic atrakcyjnego.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj