To co najlepsze, jeśli chodzi o serial znalazło się w odcinku "Birth", po raz kolejny twórcy przekroczyli pewne granice, o których prawdopodobnie nie mieliśmy pojęcia. W końcu nadszedł długo oczekiwany przez bohaterów poród, który w pewnym sensie otworzył nowy rozdział w ich "życiu". Mowa tu zarówno o tych (jeszcze) żyjących, jak również tych, którym przyszło umrzeć w przerażającej posiadłości i utknąć tam na zawsze. Szczególnie, jeśli chodzi o Chada i Patricka, którzy jeszcze za życia snuli plany o posiadaniu dziecka. Jednak jak się okazało i chęci miały podłoże dość materialistyczne. Chcieli przywłaszczyć sobie dzieci Viven dla samego ich posiadania, a nie wychowania, snując dla nich szokującą, makabryczną i krótką przyszłość.

[image-browser playlist="606248" suggest=""]©2011 FX Networks, LLC.

Podejrzenia internautów się sprawdziły, kreatura z piwnicy to dorosły Thadeus (a raczej monstrum ożywione przez doktora Charlesa i jednocześnie utracone dziecko Nory). Przy okazji mogliśmy zobaczyć uroczego Tate'a, gdy był małym chłopcem i nawiązał kontakt z Norą.

Ogólnie odcinek skupił się na małżeńskich relacja Bena i Vivien, byli oni głównymi bohaterami, lecz niestety tym razem posiadłość i zło, zebrało kolejne żniwo - kobieta "przeszła na drugą stronę". Oznacza to, że razem z Violet utknęła na zawsze. Pytanie brzmi jak nieogarnięty w sytuacji Ben poradzi sobie z jej śmiercią. Scena porodu była w pełni groteskowa - porób odbierany przez szalonego ginekologa, który zmarł dekady temu, pomaga mu pielęgniarka zabita przez psychopatę, obok (wciąż!) niczego nieświadomy, jeszcze żyjący mąż, obok niego zmarła córka, która w ciągu jednej sceny wydoroślała, a do tego wszystkiego czekająca na swojego wnuka - Antychrysta, Constance. Nie można jednak powiedzieć, że zabrakło tam szczęśliwych emocji - flashbacki z momentu narodzin Violet, uśmiechnięci Ben i Vivien (rzadki widok). To były lepsze i szczęśliwe czasy dla tej pary. Obie sceny stanowiły duży kontrast wobec siebie i ogólnie jak całość stanowią najmocniejszą i najlepszą rzecz jaka wydarzyła się od pierwszego odcinka. Szkoda, że Vivien musiała skończyć w ten sposób, lecz patrząc na ilość zgonów w tym serialu, trudno było uwierzyć, że rodzina Harmonów w komplecie dotrwa chociażby do końca pierwszej serii.

[image-browser playlist="606249" suggest=""]©2011 FX Networks, LLC.

W końcowej scenie kobieta łączy się z Violet, która mimo, że kocha Tate'a to jednak są pewne granice przebaczenia. Nieważne jak bardzo kochasz swojego, uroczego, psychopatycznego chłopaka, kiedy gwałci on twoją matkę i zapładnia ją tworząc przy tym prawdopodobnie Antychrysta, musisz powiedzieć koniec.

Prawdopodobnie był to najlepszy odcinek American Horror Story jaki dany było nam zobaczyć. Zawierał pozytywne elementy, które definiują ten serial począwszy od sceny Constance kontra Chad, przez Tate'a, który chciał uwieść Patricka, porodzie, skończywszy na Violet, która w końcu poszła po rozum do głowy. Nie obyło się jednak bez kilku bezsensów. Ben dalej jak dziecko we mgle nie ogarnia sytuacji, Violet znika z tylnego siedzenia, a jego to nie dziwi czy też Viven wiedząc, że dom jest nawiedzony, że jest tam zło, zamiast uciekać stamtąd jak najdalej, wraca (podjazd to również część posesji i w granicach działania duchów, jak sama się o tym przekonała).

[image-browser playlist="606250" suggest=""]©2011 FX Networks, LLC.

Widzów zostawiono z Tatem o złamanym sercu, zmarłą Vivien tulącą Violet, Constance i Moirą, które muszą uchronić noworodka przed Hayden, podczas gdy Nora zajmuje drugim, martwym (czy aby na pewno?) dzieckiem Vivien. No i mamy Bena, który niewiadomo jak zareaguje na całą sytuację. Popełni samobójstwo? Zwariuje? Widzowie przekonają się zapewne podczas finałowego odcinka sezonu. Można mieć nadzieję, że będzie jeszcze lepiej, bo nie bez powodu w ostatnich dniach sypiąc się nominacje dla serialu.

Ocena: 9+

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj