Na tym etapie opowieści konstrukcja fabularna jest już jasna i czytelna. Wszystkie wydarzenia zmierzają do finałowego momentu, czyli spotkania wiedźm i Michaela w postapokaliptycznym bunkrze, po tym jak Wilhelmina Venable i Miriam pozbawiają życia swoich gości. Jak się okazuje, żadna z osób w schronie nie znalazła się tam przez przypadek. Teraz, z każdym kolejnym odcinkiem, poznajemy powiązania i relacje poszczególnych postaci. Tym razem dane nam jest dowiedzieć się nieco więcej o Dinah, Mallory i Coco. Dodatkowo możemy podejrzeć wiedźmy z Sabatu dające mocnego kuksańca swoim przeciwnikom. Panie działają niczym dobrze naoliwiona maszyna. Aż miło popatrzeć jak Cordelia i pozostałe czarownice wreszcie wykonują zdecydowany ruch w rozgrywce z wszechpotężnym złem. Mimo że tym razem Michael Langdon nie zaszczyca nas swoją obecnością, to odcinek pełen jest złowrogich chwil, idealnie wpasowujących się w estetykę American Horror Story. Paradoksalnie, w pewnych momentach jest również niezwykle śmiesznie, co także nie powinno dziwić zaznajomionych z tym serialem. Omawiany epizod idealnie równoważy te motywy, serwując lekkostrawny i niezwykle smaczny popkulturowy koktajl. Dzięki Coco i Bubbles McGee trudno nam jest zachować powagę. Natomiast Dinah, Papa Legba i Nan gwarantują chwile grozy, przypominające te najmroczniejsze momenty z trzeciego sezonu AHS. Dla każdego coś dobrego, można by napisać, jednak warto zastanowić się, czy omawiany odcinek to tylko zmyślna gra gatunkami, czy jednak coś więcej. Jak fabularnie w siódmym odcinku prezentuje się Apokalipsa? Zaskakująco spójnie. Poprzednie sezony na tym etapie miały w sobie dużo więcej chaosu i alogiczności. Tutaj wszystko jest prowadzone dość czytelnie, a tam, gdzie pojawiają się niejasności, od razu przychodzi z pomocą krwista retrospekcja wyjaśniająca fabularne zawiłości. Chyba nikt nie będzie miał nic przeciwko określeniu obu stron konfliktu jako dobro i zło. Mimo że postacie takie jak Bubbles czy Madison nie są do końca oczywiste moralnie, trudno zanegować ich oddanie sprawie. Z drugiej strony mamy natomiast kilku skorumpowanych czarnoksiężników, matkę satanistkę i Wielkiego Złego. W omawianym epizodzie dochodzi do pierwszej tak znaczącej konfrontacji, z której to ci dobrzy wychodzą zwycięsko. Znamy jednak przyszłość i wiemy, że to Michael finalnie zatriumfuje. To, w jaki sposób do tego dojdzie, jest wielce intrygujące, a twórcy umiejętnie podsycają apetyt przed kolejnymi odpowiedziami. Dobrze, że w odróżnieniu od innych mainstreamowych seriali, autorzy nie bawią się w namnażanie zagadek, tylko serwują nam odpowiedzi od razu. W bieżącej odsłonie dowiadujemy się wszystkiego o przeszłości Dinah, poznajemy bardzo dobrze Bubbles oraz Coco. Oczywiście ich całkowita zmiana tożsamości wciąż jest wielką niewiadomą, ale możemy być pewni, że i to wkrótce zostanie wyjaśnione. Na tę chwilę najbardziej enigmatyczną postacią wydaje się Coco, która w retrospekcjach jest sympatyczną, pogodną dziewczyną. Pamiętamy ją jednak z futurystycznej przyszłości, gdzie po prostu nie dało jej się znieść. Wygląda na to, że wraz z utratą pamięci Coco zmieniła również swój charakter. Przyczyna takiego stanu rzeczy jest niezwykle interesująca, ale na finałowe rozstrzygnięcia w tej kwestii przyjdzie nam jeszcze poczekać. American Horror Story: Apocalypse nie popełnia błędów swoich poprzedników. W ósmym sezonie wydarzenia są jasne, klarowne i logiczne. Mimo że momentami jest nieco naiwnie, to fajnie, że twórcy zdecydowali się dla odmiany przekazać nam tak czytelną opowieść. Kolejny etap walki dobra ze złem już za tydzień.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj