Konwencja głównego bohatera wywołuje u mnie mieszane odczucia. Człowiek społecznie nieprzystosowany, który lepiej czuje się ze zwierzętami niż z ludźmi. Nie do końca przekonuje mnie jego "zwierzęcy" charakter, a już nieszczególnie bawi. Coś takiego może być śmieszne w kilku momentach, ale jeśli opieramy cały odcinek na specyficznym zachowaniu bohatera, efekt byłby dobry, gdyby okraszono to dobrym humorem, a jego brak.
Fabuła kręci się wokół relacji doktorów Colemana i Jacksona. Pies Jacksona potrzebuje operacji, a jako że uważa głównego bohatera za przyjaciela, prosi go, aby ten ją przeprowadził. Nasz bohater jednakże nie potrafi zrozumieć swoich uczuć i twierdzi, że Jackson nie jest jego przyjacielem. Dopiero Dorothy uzmysławia mu prawdę. Samo zmaganie się Colemana nie jest specjalnie zabawne, ani ciekawe, choć samą przemianę udaje się zrealizować w sposób wiarygodny.
[image-browser playlist="598359" suggest=""]©2012 NBC
Wątek Dorothy Crane i jej misji, by pracownicy ją polubili wypada o wiele lepiej. Parę przyzwoitych gagów potrafi wywołać śmiech. Szczególnie dobrze zaprezentowany jest wątek z adoptowaniem prosiaka. Mam nadzieję, że ta świnka jeszcze się pojawi, bo może być gwarancją dobrej zabawy.
Najgorsze w Animal Practice jest to, że bohaterowie nie są interesujący ani wyraziści i nikt z nich nie wybija się ponad przeciętność. Jedyną wyrazistą osobowość w serialu prezentuje małpka Crystal. Najbardziej obecnie znana zwierzęca aktorka jest fenomenalna w roli dr Rizzo. Potrafi swoim zachowaniem i zwariowanymi pomysłami szczerze rozbawić widza. Czuć w niej to obycie z kamerą i komedią na kinowym poziomie, gdzie grała w "Kac Vegas w Bangkoku".
Bardzo chciałem polubić Animal Practice, ale niestety na tą chwilę nie ma za co. Produkcja jest przeciętna, z małą dawką humoru, a sama małpka to za mało, by marnować 20 minut na seans.
Ocena: 5/10