Czym zaskakuje nas nowe tłumaczenie kolejnej części kochanej przez wielu serii o Anne Shirley pióra Lucy Maud Montgomery? Z pewnością zmianą tytułu, jako że zamiast topoli z poprzednich przekładów, pojawiają się swojskie wierzby. Jest to ukłon w stronę oryginalnego tytułu zaproponowanego przez autorkę, lecz zmienionego (za jej zgodą) przez ówczesnego wydawcę, by nie mylił się z wydaną w tym samym czasie książką Kennetha Grahma O czym szumią wierzby? W najnowszym tłumaczeniu uwzględniono także fragmenty wcześniej pomijane, by oddać do rąk czytelników jak najpełniejszą wersję powieści.
Anne Shirley, ukończywszy studia w Redmond College, obejmuje stanowisko dyrektorki żeńskiego liceum w Summerside, jednak po przyjeździe na miejsce okazuje się, że nie może wynająć obiecanego pokoju – to jedna z szykan wszechmocnego rodu Pringle, urażonego, że owej posady nie otrzymał jeden z nich. Kłód rzucanych pod nogi Anne będzie o wiele więcej, na czele z bezczelnością prezentowaną przez najlepszą uczennicę Jen Pringle i absurdalnymi zażaleniami rodziców z „klanu”.
Dla wrażliwej, szukającej przyjaźni panny Shirley byłby to cios w samo serce, ale młoda nauczycielka nie podda się tak łatwo. Tym bardziej że znajdzie sprzymierzeńców, w tym dwie miłe wdowy, od których wynajmuje pokój w domu zwanym Szumiące Wierzby oraz ich oddaną służącą, Rebeccę Dew. Anne nie będzie się nudziła w Summerside – pomoże małej Elizabeth zbyt surowo wychowywanej przez dziadków, umożliwi młodziutkiej Sophy Sinclair pierwszy raz postawić stopę na scenie teatru (choćby szkolnego) i spotka nowych przyjaciół, nawet tych, którzy początkowo mogą wydać jej się wrodzy – jak koleżanka ze szkoły, zgorzkniała Katherine Brooke, a także wiele innych, barwnych i nietuzinkowych postaci, w których życiu, chcąc nie chcąc, będzie uczestniczyć. O wszystkich swoich znajomościach i przemyśleniach pisze do narzeczonego Gilberta, a jej listy dodają powieści wyjątkowego smaku niczym bakalie dodane do babki wielkanocnej.
Nowe przekłady przygód rudowłosej Anne Shirley autorstwa Anny Bańkowskiej mają w sobie wiele uroku. I mimo że w głębi serca trudno nam rozstać się z Anią, to wciąż jest to ta sama urokliwa, pełna szczegółów opowieść o dorastaniu niegdysiejszej sieroty, przygarniętej przez rodzeństwo Cuthbertów z Wyspy Księcia Edwarda. Dlatego warto życzyć wytrwałości tłumaczce i cierpliwie czekać na kolejne pozycje cyklu wydawanego przez Wydawnictwo Marginesy. Z pewnością czymś nas jeszcze zaskoczą.