Komiks Avengers. Ostatnia fala. Tom 1 to początek nowego rozdziału w historii Mścicieli. Ikony Marvela wracają w nim w swoich klasycznych wydaniach - historia ma jednak znacznie więcej zalet.
Avengers. Ostatnia fala. Tom 1 debiutuje w naszym kraju jako kolejna odsłona linii wydawniczej Marvel Fresh. Prawdopodobnie najlepszą wiadomością związaną z tym komiksem jest fakt, że jeśli chcecie zacząć swoją przygodę z Mścicielami, to ten album jest ku temu doskonałą okazją. Scenarzysta
Jason Aaron zdecydował się bowiem na swoisty restart historii grupy; co prawda na kartach opowieści odnajdziecie kilka nawiązań do wcześniejszych zdarzeń, jednak w małym stopniu rzutują one na samą fabułę. Z tą ostatnią różnie bywa - autor akcentuje w pierwszej kolejności niezobowiązującą rozrywkę, międzygalaktyczne starcia, słowem: esencję konwencji superbohaterskiej i... to właściwie byłoby na tyle. Przynajmniej w tym tomie Aaron nie sili się na skomplikowane zabiegi twórcze, a warstwa psychologiczna i szkicowanie nieoczywistych zależności między postaciami są przez niego zredukowane do niezbędnego minimum. Już po tych słowach powinniście wiedzieć, z jakim komiksem macie do czynienia; jego wady części z Was wydadzą się zaletami i odwrotnie.
Z kronikarskiego obowiązku nadmienię, że skład Avengers uległ zmianom. W tej chwili są w nim starzy wyjadacze z Iron Manem, Kapitanem Ameryką i Thorem na czele, ale i Doktor Strange, Kapitan Marvel czy Czarna Pantera. Na doczepkę, co niektórych czytelników może zdziwić, Ghost Rider i - podobnie jak swój kuzyn otumaniona gniewem - She-Hulk. Wybudzony ze śpiączki Stark i jego kompania muszą zmierzyć się z dosłownie i w przenośni walącymi się im na głowy ciałami Celestian, które przyciągną nad naszą planetę mrocznych przedstawicieli wszechpotężnej, kosmicznej rasy. T'Challa i Najwyższy Mag dokonują zaskakującego odkrycia, a Carol Danvers walczy na pierwszej linii frontu w kosmosie. Na tym jednak nie koniec. Co wspólnego z całą sprawą ma Loki? I w jaki sposób Mroczni Celestianie są powiązani z prehistorycznymi Avengers, którzy milion lat przed naszą erą działali pod przywództwem Odyna?
Aaron miał na celu z jednej strony ukazać powrót Mścicieli do korzeni, z drugiej zaś nakreślić kolejny etap ich historii na tle tajemnic uniwersum. I z tego zadania wywiązuje się on całkiem dobrze, łącząc nowe rozdanie fabularne z wątkami uwypuklonymi przez niego wcześniej w serii o Thorze. Cieszy fakt, że heros znów jest tutaj bogiem burzy i piorunów pełną gębą, a Kapitan Ameryka w starym, dobrym stylu chce być pierwszy do bitki i dawania światu nadziei. Przygody tytułowej drużyny bohaterów potrafią wciągnąć swoim rozmachem, natomiast przyglądanie się im daje satysfakcję także dzięki systematycznemu sięganiu przez twórcę po marvelowską mitologię. Przypadły mi do gustu zwłaszcza te sceny, w których Aaron rozbudowuje genezę Celestian, nie chcąc przy tym tylnymi drzwiami wprowadzać do świata Domu Pomysłów rewolucji. Rzecz w tym, że po zakończeniu lektury odbiorca może dojść do wniosku, iż cała ta opowieść jest znajomo brzmiąca i wyglądająca. Armia bohaterów i pędząca w ekspresowym tempie akcja sprawią, że obcowanie z rzeczywistością nowej wersji Avengers skończy się tak szybko, jak się zaczęło. Nie ma tu fabularnego punktu zaczepienia, który przekładałby się na to, że z wielką niecierpliwością oczekiwalibyśmy już teraz kolejnej odsłony cyklu. Niemniej jednak zachęcałbym Was do tego, abyście dali Aaronowi szansę - to przecież nadal jeden z najciekawszych scenarzystów pracujących obecnie dla Marvela.
Za warstwę graficzną albumu odpowiadało kilku rysowników, wśród nich
Ed McGuinness i
Sara Pichelli, którzy w bardzo przekonujący sposób próbują odświeżyć klasyczne wizerunki postaci. Równie dobrze prezentują się sceny rozgrywające się w kosmosie i wizualna ekspozycja Celestian - artyści mają na nie konsekwentnie realizowany pomysł, który przynajmniej część czytelników odbierze także jako hołd dla tradycji. Jedynym mankamentem w tym aspekcie wydaje się zbyt duże nasycenie kolorami mrocznych w wydźwięku kadrów.
Avengers. Ostatnia fala. Tom 1 to dobre, choć niepozbawione wad wprowadzenie do nowego rozdziału w historii Mścicieli, który przychodzi do nas już pod szyldem Marvel Fresh. Scenarzysta Jason Aaron stawia przede wszystkim na przygodę, na jaką chce zaprosić czytelników; by mogła ona odpowiednio wybrzmieć, twórca sięga po klasyczne wizerunki ikon Domu Pomysłów, popychając je w stronę międzygalaktycznego zagrożenia i odkrywania prehistorycznych tajemnic. Ustawione w tym komiksie podwaliny będą miały ogromne znaczenie dla przyszłych losów Avengers. Jestem też niemal przekonany, że ktoś tak rozmiłowany w świecie superbohaterów jak Aaron ma w zanadrzu kilka fabularnych asów w rękawie - o tym przekonamy się już niebawem.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h