Napięcie narastało już w poprzednim tomie, w którym równolegle do przygód Batmana obserwowaliśmy kolejne etapy przygotowań Mr. Freeza do wybudzenia jego ukochanej. Trzymana przez lata w komorze kriogenicznej Nora ma wreszcie szansę na normalne życie, ale w sprawę jest zamieszany Luthor i jego specyfik, co jak się domyślamy, dobrze nie wróży na przyszłość. W końcu jednak ten moment nadchodzi i odtąd czytamy dosyć nieprzewidywalną historię, w której wszystko nie potoczy się ani po myśli Batmana, ani po myśli Mr. Freeza. Konfrontacja została rozpisana ciekawie przez scenarzystę Petera J. Tomasiego, ponieważ na pierwszym planie mamy swoisty trójkąt bohaterów, w którym dochodzi do zaskakujących spięć i sojuszy, kiedy okazuje się, że Nora, mówiąc najprościej, zamierza żyć własnym życiem. I może byłoby wszystko ok, gdyby nie udział wspomnianego już wyżej specyfiku od Luthora, który miał udział w jej wybudzeniu. To dzięki temu zagraniu Tomasi w ciekawy sposób komplikuje fabułę, przy okazji łącząc ją z wydarzeniami z eventu Liga Sprawiedliwości. Wojna Totalna. Rok Łotrów. Pozostaje jeszcze pytanie, jak Batman daje radę ogarnąć wszystko, co aktualnie dzieje się wokół niego, razem z knowaniami Luthora, multiwersalnym zagrożeniem ze strony Perpetuy i wreszcie z tym, co wyczynia małżeństwo Friesów. Jak on to wszystko robi? Cóż, to zapewne wie jedynie Batman we własnej osobie, a może po prostu dysponuje armią swoich klonów, co nam kiedyś zostanie znienacka ujawnione. Dobrze, tyle zgryźliwości.
Źródło: Egmont
Fakt, że Zimna zemsta jest ważną opowieścią w ramach Detective Comics potwierdza również jej starannie przygotowana warstwa graficzna. Rysunki Douga Mahnke nawiązują do dokonań takich mistrzów jak Jim Lee i Jason Fabok, a reszta graficznego teamu szczególną uwagę poświęca zmieniającej się (także kolorystycznie) Norze. W finale tej historii jasno już widać, że chodziło o nieco inne spojrzenie niż w typowych przygodach Batmana z serii Detective Comics i to właśnie Nora staje się tu najważniejszą bohaterką, pragnącą uwolnić się zarówno od męża, jak i ścigającego ją Batmana. Zakończenie jest przewrotne i to ono smakuje tu najlepiej, bo wcześniej mieliśmy jednak trochę fabularnej sztampy i obowiązkowy zestaw naparzanek w ramach tego nietypowego trójkąta. To jednak nie koniec albumu, ponieważ dostajemy jeszcze trzy zeszyty, które jednak odbiegają poziomem od najważniejszej historii w albumie. Nie pomógł tutaj Tom King, który w Sierotach zagląda daleko w przeszłość Bruce’a Wayne'a i pokazuje, jak pewien jej wycinek może mieć wpływ na teraźniejszość superbohatera. Tom King nie ma zbytniego szczęścia do Człowieka Nietoperza i może lepiej, gdyby już odpuścił sobie tego bohatera. Natomiast ostatnia historia ze zbioru, czyli Martwa Zima bardziej wydaje się pasować do bohatera w rodzaju Constantine’a niż do Batmana. Magia, nordyckie mity i niespodziewany przekręt to nie jest styl Gacka i mimo że Peter J. Tomasi daje z siebie wszystko, by wykrzesać atrakcyjną fabułę, ta po prostu po nas spływa.
Zapewne jeszcze lepiej wypadłaby bardziej rozbudowana opowieść z małżeństwem Friesów, niż takie sobie historie, które dostaliśmy po niej, ale wyszło, jak wyszło, i dlatego ocena całego albumu jest o oczko niższa, niż byłaby za samą Zimną zemstę. A przy okazji im więcej czyta się opowieści o Batmanie z ostatnich lat, tym bardziej Gacka żal. Zamiast znaleźć czas i migdalić się gdzieś na boku z Catwoman, wciąż tylko musi uratować a to Gotham, a to świat, a to całe Multiwersum i jeszcze na dodatek ciągle użera się z Jokerem. O kolejnej konfrontacji z tym ostatnim złoczyńcą przeczytamy już w kolejnym tomie Detective Comics, który po wydarzeniach z Batmana. Ich mrocznych planów zapowiada się naprawdę smakowicie.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj