Nowa Kate Kane staje się siepaczem Czarnej Maski, przyjmując tożsamość jego zmarłej córki. Batwoman takim sposobem wprowadza Wallis Day do roli bohaterki, która otrzymuje nową twarz i pewnie więcej charyzmy niż Ruby Rose w całym pierwszym sezonie, a w tym odcinku widzimy ją jedynie w masce. Na razie nie wiadomo, jak odzyska swoją tożsamość i choć kwestia z hipnozą stanowi tutaj scenariuszowy wytrych na naprawienie największych błędów pierwszego sezonu, to jest to przynajmniej obiecujące. Oczywiście twórcy musieli zmarnować potencjał w kluczowej scenie walki Batwoman z Kane. Mieli dwie bohaterki w maskach, a nie stać ich było na dobre wykorzystanie kaskaderek do stworzenia czegoś efektownego. Trudno nazwać tę karkołomną choreografię walką, bo ani nie ma dobrego pomysłu, ani wykorzystania umiejętności, ani fabularnej konsekwencji. Jest nudna, pozbawiona pazura i co najgorsze, bez energii, która pozwoliłaby opowiadać historię o tych postaciach poprzez walkę.
fot. materiały prasowe
+5 więcej
Współpraca Batwoman z Alice w tym odcinku zadziałała jak miecz obosieczny. Z jednej strony nietypowe duety zawsze stanowią o sile opowiadanej historii, bo zmieniają dynamikę opowieści i dają coś nowego. Ten odcinek dobrze podkreślił Alice jako antybohaterkę, która boi się swoich ludzkich emocji i odruchów. Z drugiej strony powrót wątku "morderstwa" matki Batwoman to jeden z najgorszych motywów 2. sezonu. Przecież po jednym z ostatnich odcinków wiadomo, że Alice nikogo sama nie zabiła, więc nienawiść Ryan wobec niej nie ma mocnego fundamentu. Twórcy w stylu pierwszego sezonu idą w zaparte i jedynie pogłębiają problem. Decyzja Batwoman o pozostawieniu Alice na pastwie Kane jest kuriozalną niedorzecznością, która - znając życie i twórców - nie będzie mieć żadnych moralnych czy emocjonalnych konsekwencji dla protagonistki. Jednocześnie scena będąca symbolem tej decyzji nie ma żadnego sensu, bo czemu Kane miała się skupić na Alice, lekceważąc swoją drugą przeciwniczkę? Wydaje się nieprzemyślane i wymuszone. Batwoman rozczarowuje kiepskimi decyzjami i jeszcze gorszym wykonaniem. Po serii solidnych odcinków tym razem 2. sezon nie daje odpowiedniej rozrywki. Sam wątek ryzyka ujawnienia tożsamości superbohaterki to typowa sztampa odwzorowana po linii najmniejszego oporu, więc trudno dostrzec tutaj jakieś zalety .
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj