Najnowszy odcinek Better Call Saul rozpoczął się wyjątkowo tajemniczo i intrygująco. A także bardzo w stylu Breaking Bad, gdzie pozornie nic nie znaczące ujęcia nabierają sensu w trakcie trwania epizodu. I nic się nie zmieniło – dalej bawią tego typu sceny. Ponadto można też sądzić, że maja miejsce w okresie, w którym rozgrywał się ten serial wnioskując po stopniu spłowiałości trampków wiszących na kablu energetycznym i furgonetce Los Pollos Hermanos. Co też świetnie nawiązuje do początków współpracy Mike’a z Gusem, które mieliśmy okazję oglądać w trzecim odcinku sezonu. Można nawet powiedzieć, że Ehrmantraut nieco skradł epizod Jimmy’emu, ale nie ma w tym nic złego, ponieważ już od dłuższego czasu obaj bohaterowie dzielą czas na ekranie w Better Call Saul po równo. Ale najważniejsze, że ich historie wchodzą właśnie w najbardziej interesującą nas fazę. Wątek Mike’a tak przyjemnie elektryzował z powodu pierwszego spotkania z Gustavo Fringem. Twarzą w twarz stanęły naprzeciw siebie dwie niezwykle inteligentne postacie, które bardzo szybko domyśliły się wzajemnych intencji, gdzie mają wspólny interes w sabotowaniu Hectora Salamanci. Może te sceny nie były aż tak intensywne i nie trzymały w napięciu, ponieważ wiedzieliśmy, że Mike’owi nie grozi śmierć, ale to zderzenie osobowości i tak przykuwało uwagę, a nawet trochę fascynowało. Ale jeszcze bardziej ciekawiło nas jaka tajemnica kryje się za tymi czerwonymi trampkami. I trzeba przyznać, że pomysł z ukrytymi narkotykami w butach, aby przyłapać na granicy przemytników Salamanci, był genialnie prosty i niezwykle skuteczny. Właśnie za taką kreatywność uwielbiamy Mike’a. Poza tym wrzucanie trampków na przewód w pokrętny sposób kojarzyło się ze słynną sceną z pizzą z Breaking Bad, ale z tą różnicą, że Jonathanowi Banksowi nie udała się ta sztuka za pierwszym razem. Po końcówce poprzedniego odcinka mogliśmy się spodziewać, że obrót sprawy dla Jimmy’ego nie będzie zbyt pomyślny. Faktycznie, widok głównego bohatera w pomarańczowym więziennym stroju niczego dobrego nie zapowiadał, ale Chuck w porę się opamiętał. Jego rozmowa z Jimmym na chodniku wbrew pozorom emanowała wieloma emocjami i dobitnie obrazowała różnicę stanowisk obu postaci. Starszy z McGillów kieruje się rozsądkiem i dobrem brata, ale nie zdawał sobie sprawy, że sam sobie może zaszkodzić. Prawdziwość słów Jimmy’ego, który zauważył mroczniejszą stronę tych wydarzeń, mocno uderzyła w Chucka, wnioskując po zdziwieniu malującym się na jego twarzy. Młodszy McGill może i postępuje cwanie, łamiąc przy tym prawo, ale nie można powiedzieć, że mu nie zależy na ludziach bliskich jego sercu i myśli wyłącznie o sobie. To bardzo ujmujące, co sprawia, że mamy do czynienia ze złożonym, wielowymiarowym charakterem. Dlatego również tak emocjonalnie, ale też po trochu zabawnie, wybrzmiało jego usprawiedliwianie się przed Kim, której nie chciał wplątać w swój proces. Może ich relacje nie należą do nadmiernie romantycznych, ale chce się kibicować tej dwójce, aby ich związek przetrwał jak najdłużej. Sunk Costs jak najbardziej jest dobrym odcinkiem, absorbującym uwagę widzów i wciągającym od początku do końca, płynnie przechodząc od jednej sceny do drugiej. Podobać się mogła również świetnie dobrana muzyka, ponieważ dodała trochę pozytywnych wibracji przy dość ponurym i napiętym nastroju epizodu. Natomiast najbardziej cieszy to, że Jimmy nie ma zamiaru odpuścić Chuckowi i będzie chciał walczyć o zatrzymanie licencji prawnika. Nie da się przewidzieć, jak potoczy się proces, ale na pewno możemy się spodziewać ciekawego i niekonwencjonalnego obrotu wydarzeń. Czekam z niecierpliwością!
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj