BrainDead stabilizuje formę. Po nieudanym początku wydaje się, że z tego serialu może jednak wyrosnąć przyjemna wakacyjna produkcja – chociaż wciąż można czas trwania epizodu wykorzystać na obejrzenie czegoś lepszego.
Przez trzy odcinki
BrainDead nauczył mnie jednego: słabo przedstawia nowe postacie. Gustav i Ella zostali zaprezentowani widzom już w poprzednim odcinku, ale dopiero po seansie najnowszego jestem w stanie wydać o nich jakiś konkretny sąd. O ile postać czarnoskórego mężczyzny w tym odcinku błyszczy i pokazuje swój potencjał, tak Ella wciąż zawodzi. Słabo prezentują się na razie te przejęcia przez kosmitów. Nie zdążymy jeszcze przyzwyczaić się do postaci i jej charakteru, a już zostaje zainfekowana przez mrówki i się zmienia. Wiadomo, że infekcja jakoś wpływa na osobę, ale skoro nie znam postaci, to nie widzę po przemianie nic zaskakującego w jej zachowaniu; a być może o takie zaskoczenia chodzi twórcom.
W
poprzedniej recenzji narzekałem na wątek inwazji i twierdziłem, że polityczny wypada lepiej. W tym odcinku jest przeciwnie. W końcu rusza coś z tymi mrówkami. Laurel dowiaduje się o robakach od Gustava i jest to bardzo dobra decyzja scenarzystów. Postać zdająca sobie sprawę z zagrożenia jest potrzebna temu serialowi. Dodatkowym plusem są sceny z Gustavem: wprowadza on w tym serialu komizm, który naprawdę może wywołać uśmiech. Scena, gdy pierwszy raz każe Laurel włożyć komórkę do worka, jest chyba najzabawniejsza do tej pory.
Dobrze rozwija się też postać Garetha. Dostał awans, a do tego jego relacja z Laurel rozwija się bardzo szybko. I to jest fajne. Po pierwszym odcinku myślałem, że ta postać będzie męczyć, ale jednak wyczuwalna chemia między nim a panną Healy wpływa dobrze na wydarzenia na ekranie.
No url
Wątek śledztwa też zaskakuje na plus. Wciąż uważam, że o wiele bardziej prawdopodobny byłby tu udział raczej lekarzy badających epidemię, ale w związku z interesująco zapowiadającym się motywem śledztwa i komplikacji, które może ono wprowadzić, jestem w stanie zaakceptować zamysł twórców. Na razie jednak zmazali tylko minusa - nie wstawiam w to miejsce jeszcze plusa.
W odcinku nie zagrały dla mnie dwie rzeczy: ominięcie przemówienia Laurel do kobiet w sprawie swojego brata – nie wiem, czy wynikające z braku czasu antenowego czy braku pomysłu scenarzystów na tę scenę – oraz moment, w którym żona Luke'a dowiaduje się o zdradzie. Mnie tej kobiecie trudno jest współczuć, gdyż widzę ją dopiero pierwszy raz, a po wypowiedziach senatora Healy'ego nie wierzę w ich miłość.
BrainDead się rozwija. Robi się ciekawiej. Twórcy mają problem z przedstawianiem nowych postaci, ale te już znane zaczynają dobrze funkcjonować. Może teraz, gdy już Laurel poznała prawdę oraz Gustava, produkcja złapie wiatr w żagle. W końcu widać potencjał tej historii. Mam nadzieję, że zostanie dobrze wykorzystany.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h