Duncan to wrażliwy nastolatek, który nie do końca odnajduje się w nowej dla siebie rzeczywistości. Jego rodzice się rozwiedli, a matka ma nowego partnera, z którym chłopak nie potrafi znaleźć wspólnego języka. Kiedy cała rodzina udaje się na pierwsze wspólne wakacje, od początku zapowiada się na widowiskową katastrofę. Tak też dzieje się do momentu, gdy Duncan odnajduje pewność siebie pracując w parku wodnym i tym samym przeżywając swoje Najlepsze najgorsze wakacje.

Nat Faxon i Jim Rash zrobili film, o którego sile stanowią emocje. Nieważne czy poszczególne sceny bawią, czy wzruszają - zawsze podszyte są dużym ładunkiem emocjonalnym, który sprawia, że obraz jest poruszający i prawdziwy. Subtelność uczuć została doskonale zrównoważona zgryźliwymi dialogami, tworząc oryginalną całość. W Najlepszych najgorszych wakacjach można poczuć tę samą nostalgiczną magię, która towarzyszyła Małej Miss, ale tym razem w jej dojrzalszej, jeszcze lepszej formie. Wyczuwalne są też delikatne wpływy kina Linklatera, szczególnie jeśli chodzi o sposób prezentacji obrazu, co trzeba zaliczyć do dużych zalet.

Ogromne gratulacje należą się całej obsadzie, która od początku do końca żyje swoimi postaciami, sprawiając, że budzą one żywe emocje. Widz oglądający Najlepsze najgorsze wakacje może bez problemu identyfikować się z bohaterami, wczuwać się w ich emocje, kibicując im lub okazując swoje niezadowolenie. Na długo w mojej pamięci pozostanie przede wszystkim rewelacyjny Sam Rockwell, który w roli Owena - typowego lekkoducha - dla Duncana staje się niczym starszy brat. Wyjątkowa więź łącząca tych dwóch bohaterów to nienachalny obraz męskiej przyjaźni, która przebija się na tle plastikowych i sztucznych relacji tak często prezentowanych w kinie mainstreamowym.

Nie sposób jednak nie doceniać całej reszty - Toni Collette potrafi zagrać cały film mimiką, Allison Janney tworzy jedną z lepszych kreacji komediowych, a Steve Carell idealnie wpasowuje się w rolę filmowego antagonisty. Młoda AnnaSophia Robb zachwyca dojrzałością aktorską, a Liama Jamesa, odtwórcę Duncana, czeka długa i owocna kariera. Wisienką na torcie jest Jim Rash. Scenarzysta i reżyser nie tylko współtworzył film, ale jeszcze wykreował postać Lewisa, która prezentuje głęboką historię będącą odbiciem lęków każdego z nas.

Najlepsze najgorsze wakacje to słodko-gorzki komediodramat, który wyróżnia się pogłębioną i wnikliwą analizą relacji międzyludzkich. Faxon i Rash z wyjątkową wrażliwością przeprowadzają widza przez kolejne etapy dojrzewania głównego bohatera. Nie ma tu szaleńczego tempa, a dynamika filmu jest łagodna, choć zdecydowana - obnaża ludzkie słabości bez zahamowań i pretensjonalności, zgrabnie unikając popadania w dobrze znane schematy. Obraz broni się znakomitym aktorstwem, świeżością dialogów i przesłaniem, które przemycone między scenami uderza znienacka swoją prawdziwością, jednocześnie nie będąc narzucanym na siłę. Brak tu patosu i łopatologicznych, pseudofilozoficznych wynurzeń.

Coraz częściej z ekranów kin atakuje nas chaotyczna i pusta papka, która nie oferuje niczego, co po seansie mogłoby pozostać w sercu i umyśle widza. Najlepsze najgorsze wakacje są antidotum na takie produkcje, bo to film, który zabiera się ze sobą do domu, a oglądany po raz kolejny z pewnością będzie potrafił znów wzbudzać emocje. Z pozoru kino łatwe i przyjemne, ma w sobie o wiele więcej i należy do tego typu obrazów, z których można za każdym razem wyciągać coś innego. Błyskotliwe i inteligentne, soczyste i bolesne - Najlepsze najgorsze wakacje zachwycają.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj