W nowych odcinkach serialu Castle Rock poznajemy przeszłość Annie Wilkes, gdy jako mała dziewczynka, a następnie nastolatka uczyła się w domu ze względu na swoje nieprzystosowanie społeczne. Ojciec dziewczyny, samozwańczy pisarz, postanawia za pomocą literackich umiejętności rozwinąć zdolności swojej córki. Z czasem powieść, którą tworzy pan Wilkes, staje się przyczyną zarówno wielu szczęśliwych chwil, jak i ogromnej tragedii. Natomiast Ace kontynuuje swoje dzieło dotyczące przemiany mieszkańców Castle Rock. Dowiadujemy się w końcu więcej o jego demonicznym planie. Bardzo dobrym zabiegiem twórców było przedstawienie nam genezy Annie, którą czytelnicy Kinga znają jako psychopatyczną i okrutną opiekunkę z powieści Misery  i jej ekranizacji z genialną rolą Kathy Bates. Tutaj scenarzyści świetnie weszli w psychikę tej bohaterki (lub antagonistki, jak kto woli), by przepracować z nią przemianę z zagubionej dziewczyny w niekontrolującą swego gniewu psychopatkę. Twórcy skrzętnie budowali tę metamorfozę przez cały 5. odcinek, podnosili wrzenie w jej umyśle aż do mrocznego, ale bardzo dobrego finału odcinka, w której Annie dokonuje swoistej rzezi. Jednak dobrze, że nie skupiono się tutaj tylko na ciemnej stronie postaci, ale zachowano balans między radosnym a demonicznym obliczem Annie. Ten kontrast obserwowało mi się na ekranie bardzo dobrze, szczególnie, że młoda Ruby Cruz potrafiła świetnie przekazać cały natłok emocji drzemiący w tej postaci. Za to należą jej się słowa uznania. Dobrze zbudowano w tych odcinkach również wątek Rity i jej chęci zemsty. Naprawdę świetnie zarysowano relację tej bohaterki z Annie i poprowadzono przemianę kobiety. Z początku wydawało mi się, że ta postać będzie na głębokim, drugim planie, jednak scenarzyści z minuty na minutę coraz mocniej podbijali znaczenie tej bohaterki, aż uczynili z niej naprawdę ważną postać dla całej historii. I to był bardzo trafny zabieg, ponieważ Rita doskonale wpisuje się w opowieść, będąc swoistym katalizatorem wydarzeń, które widzimy na ekranie. Jej toksyczna relacja z Annie stanowi jeden z najmocniejszych punktów tych epizodów, a przechodzenie w tej więzi z radości i miłości w nienawiść i chęć zemsty ogląda się bardzo dobrze. Do tego Sarah Gadon potrafi świetnie oddać ból, jaki nagromadził się przez lata w jej postaci. Naprawdę dobry wątek. Świetnie prezentuje się również ten bardziej nadprzyrodzony aspekt fabuły 2. sezonu, czyli Ace i kult, który tworzy. W końcu twórcy podali nam więcej tropów dotyczących tej historii i wiemy, że mieszkańcy Castle Rock stają się naczyniami dla pewnych francuskich duchów. Sama intryga jest bardzo dobrze prowadzona, stopniowo, bez pośpiechu, a scenarzyści z odcinka na odcinek odkrywają coraz większy kawałek układanki. W końcu również ten wątek zaczął się zgrabnie przeplatać z elementem historii dotyczącym Annie. Wiadomo już, że ta ma stać się naczyniem dla kobiety, która nazywa się Amity Lambert. Przede wszystkim jednak aura tajemnicy i mroku, jaką twórcy budują wokół tego aspektu historii sprawia, że chce się oglądać, jak rozwinie się ta sytuacja na ekranie. Sam Ace z odcinka na odcinek bardzo dobrze rozwija się jako czarny charakter, gdzie teraz bardziej przypomina dystyngowanego lidera jakiegoś kultu niż nieobliczalnego maniaka. Nowe odcinki Castle Rock trzymają bardzo dobry poziom poprzedników, w niektórych momentach wchodząc na wyżyny umiejętności prowadzenia fabuły i budowania postaci. Polecam w pełni.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj