Dwa ostatnie odcinki sezonu stanowią swoistego rodzaju spójną całość. Wątki rozpoczęte w True Colors, miały swoją kontynuację w Ring of Fire. Dotyczy to przede wszystkim postaci dr Owena i dr Riggsa, dla których przygotowano prawdziwe trzęsienie ziemi. Okazuje się, że siostra dr Owena, Megan, nie zginęła w Iraku, jak pierwotnie zakładano. Została przetrzymywana przez okres dziesięciu lat w jednej z piwnic rebeliantów. Wiadomość o jej losie dotarła do dr Owena, wywracając jego świat do góry nogami. Pojawiły się nie tylko wspomnienia, ale przede wszystkim świadomość, że pozostawił ją samą sobie, żyjąc w przekonaniu o jej śmierci. Odbiło się to głębokim echem w jego i tak niestabilnej kondycji emocjonalnej. Sam pomysł, by wprowadzić postać Megan do serialu wydaje się być intrygujący, zwłaszcza, że wnosi to pewne komplikacje w relacji dr Riggs i dr Grey. W końcu dr Riggs i Megan byli parą w trakcie ich misji w Iraku. Trzeba przyznać, że dr Grey, z typową dla siebie wyrozumiałością zniosła tę wiadomość, doskonale zdając sobie sprawę, ile Megan znaczyła w życiu jej obecnego partnera. Można było przeczuwać, że związek dr Riggsa i dr Grey był zbyt sielankowy, jak na standardy serialu, ale przyznam szczerze, że nie spodziewałam się takiego zwrotu akcji. Aż ciśnie się na usta: kogo wybierze dr Riggs? Niestety, na rozwiązanie tej zagadki będzie trzeba poczekać do następnego sezonu. Podobnie zresztą sytuacja wygląda w przypadku dr Owena. Reakcja na sytuację jego siostry była co najmniej dziwna. W moim odczuciu kompletnie nie pasował do typowej stylistyki serialu. Przedłużone sceny szoku i oderwania od rzeczywistości, połączone z wizjami na granicy jawy i snu wybijały bardziej z rytmu, niż pozwalały w pełni zrozumieć jakich emocji bohater doświadcza. Takie surrealistyczne rozwiązanie zastosowano również w wątku dr Kareva. Niestety z podobnym skutkiem. Dr Karev wyruszył na konferencję medyczną, by odnaleźć męża dr Wilson. Jaki był tego cel? Można się jedynie domyślać, bo ostatecznie niczego pożytecznego z całej wyprawy nie wyniósł. Widzowie jednak musieli obserwować kilka potencjalnych scenariuszy konfrontacji z mężem dr Wilson, jakie dr Karev mógł przeprowadzić. I każda kolejna była gorsza od poprzedniej. Cały ten wątek był całkowicie zbyteczny, ciągnął się bez sensu, odwlekając ciekawsze sceny. A tych było kilka, zwłaszcza w odcinku Ring of Fire.  Zaczęło się  zwyczajnego przyjęcia dwójki poszkodowanych z wypadku samochodowego. Okazało się, że byli to gwałciciel i ofiara, ale zanim prawda wyszła na jaw, mężczyzna zdążył już zaszantażować dr Edwards i przy okazji wykorzystać małą dziewczynkę, Erin, jako zakładniczkę. Wszystkie wydarzenia skupiały się głównie wokół dr Edwards i przyznam, że oglądało się to po prostu dobrze. Dynamika pomiędzy dr Edwards i Erin ukazała nowe oblicze młodej lekarki. Aktorka Jerrika Hinton doskonale sprawdziła się w ekstremalnym i dramatycznym ujęciu swojej postaci. Scenarzyści skupili się na prostocie prezentowanych wydarzeń i to w dość realistycznym wydaniu. Obyło się bez superbohaterskich czynów graniczących z cudem. W gruncie rzeczy zaprezentowane rozwiązania w zupełności wystarczyły, by nie tylko kibicować dr Edwards w jej zmaganiach, ale by odkryć, jak znaczący rozwój przeszła jej postać przez ostatnich kilka sezonów serialu. Mimo że sam pomysł pożaru w szpitalu nie był oryginalny czy nadspodziewanie ekscytujący, to w ostatecznym rozrachunku jako finał sezonu sprawdził się po prostu dobrze. Był punktem wyjścia dla rozwiązania wątku dr Minnick, która przez swoje pragmatyczne podejście do protokołu, skupiła się na głównie na pacjentach, przez co ewidentnie ucierpiała dr Edwards. W efekcie została zwolniona i być może tym samym jej postać pożegnała się z serialem. Podobną decyzję podjęła dr Edwards, która ledwo przeżywszy pożar z poważnymi ranami na ciele, zdecydowała się zrezygnować z posady lekarza i po prostu cieszyć się życiem z dala od szpitalnych murów. Jeśli jej decyzja zostanie podtrzymana, to serial po raz kolejny stracił jedną z ciekawiej rozpisanych postaci. Wykorzystanie pożaru jako finałowego zwrotu fabularnego jest swoistego rodzaju ukłonem w stronę nowego spin offu, jaki ma powstać i o którym niedawno oznajmiła twórczyni Chirurgów, Shonda Rhimes. Jej nowa produkcja, będzie dotyczyć właśnie strażaków, co ewidentnie zostało pokazane w ostatnich minutach sezonu. Trzynasty sezon Chirurgów był stabilny i utrzymany na dość dobrym poziomie. Pomimo kilku słabszych momentów, pozostawia po sobie pozytywne wrażenia, a nieco odświeżenie obsady chociażby o dr Minnick sprawdziło się wystarczająco, jak na potrzeby serialu. Biorąc pod uwagę staż serialu, Chirurdzy są w dalszym ciągu solidną produkcją. W dalszym ciągu przeplatają rozrywkę, akcję, niebanalnych bohaterów i ciekawe, medyczne przypadki. Zresztą przedłużenie serialu o kolejny sezon jest dowodem samym w sobie o sympatii, jaką cieszy się wśród widzów.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj