Odcinek Civil War jest dosłownie tym, czym się tytułuje: nieustanną wojną pomiędzy bohaterami serialu. Słowne przepychanki zagościły dosłownie we wszystkich wątkach, nie pozostawiając chwili spokoju na ekranie. Oczywiście nie wszystkie kłótnie miały sensowną rację bytu. Najbardziej w odbiorze całego epizodu przeszkadzał dr Riggs, który do tej pory miał raczej drugoplanową rolę. Tym razem jednak zdecydowano się poświęcić mu więcej uwagi, co szczerze mówiąc, wyszło raczej irytująco. Włożono go w ramy krnąbrnego doktora, który za nic ma zasady szpitala czy ugodową współpracę z innymi. Jego wykreowany nieco na siłę uparty charakter przypominał zbuntowanego nastolatka w szkole. Konflikt pomiędzy dr Karevem a dr Riggsem o sposób opieki nad pacjentem był zdecydowanie przerysowany i wydumany. Nie takich problemów byliśmy już świadkami, a robienie z tego tak wielkiej afery było po prostu tanim chwytem, by szokować widzów i wypełnić potrzebny czas antenowy. Zdecydowanie ciekawiej przedstawia się wątek dra Owena i dr Shepherd. Po chwilowej absencji na ekranie obie postaci dostały kilka minut na wyjaśnienie kilku ważnych spraw, newralgicznych dla swojego małżeństwa. A przynajmniej była to pierwsza próba, która może nie zakończyła się spektakularnym sukcesem, ale była zaskakująco przyjemna w odbiorze. Bez zbędnego rozczulania się, sztampowego zrzucania odpowiedzialności czy obrażania się o niedopowiedziane zdanie. Wyszło spokojnie, z szacunkiem i pewną dojrzałością charakterów. Coś, czego zazwyczaj scenarzyści skąpią swoim postaciom, stawiając raczej na płytkie półsłówka niż racjonalne argumenty. Miła odmiana, oszczędzająca ckliwą i utartą do bólu zbędną dramaturgię. I właśnie taki był cały epizod – stabilny pod względem konwencji, budujący napięcie i wykorzystujący siłę rozpędu stworzonych konfliktów do popychania kolejnych scen. Civil War był niczym wizyta na targu, gdzie ludzie na przemian kłócą się, by zaraz potem usłyszeć gwar i śmiechy dobiegające z innej strony. Twórcy pokusili się nawet, by wpleść nieco nowości do fabuły, a to dzięki dr Minnick. Jej postać dalej jest cierniem w oku dla większości lekarzy, ale jej romans z dr Robbins nabiera nie tylko rumieńców, ale i międzynarodowych cech. Jak się okazuje dr Minnick ma polskie korzenie i dzięki temu dostaliśmy krótką wymianę zdań na temat naszych rodzimych pierogów. Zdecydowanie pozytywny przerywnik w napiętej atmosferze, zwłaszcza dla polskich widzów. Fabuła kolejnego odcinka została całkowicie oderwana od Seattle i przeniesiona do jednego ze szpitali, którego właścicielami jest rodzina Avery. Ponownie dostaliśmy krótkometrażowy film na temat dra Avery’ego i dr April, zwany potocznie przez fanów Japril The Movie. Już wcześniej bywały odcinki poświęcone wyłącznie tej dwójce bohaterów i trzeba przyznać, że i tym razem ten zabieg udał się w całości. Od kilku odcinków dr Avery był humorzasty, nieznośny, kłótliwy i irytujący w swoim zachowaniu. Im mniej go było na ekranie, tym lepiej dla serialu. Teraz jednak zdecydowano się ujawnić przyczynę jego naburmuszonego usposobienia. Chodziło o jego ojca, który zostawił swoją rodzinę, karierę i talent chirurga, by prowadzić niewielki bar niedaleko stoków narciarskich. Dr Avery postanowił go odnaleźć i wyjaśnić kilka ważnych dla niego spraw. Sam wątek może wydawać się banalny i płytki, ale wykonanie przebiło najśmielsze oczekiwania. Po kilku naprawdę ciężkich scenach pomiędzy dr Kepner i dr Avery, miło było zobaczyć, że nasi bohaterowie nadal są w stanie współpracować w pełnej harmonii i zgodzie, a ukryty pod grubą kołdrą niesnasek romans dalej tli się w najlepsze. Na uznanie zasługuje sam moment spotkania z ojcem, który został pokazany w wyważony i oryginalny sposób. Ponownie scenarzyści stojący za Grey's Anatomy dokonali małego cudu, przedstawiając tak popularny wątek w niestandardowy i chwytający za serce sposób, a przy tym nie odbierając mu ani na chwilę powagi sytuacji. A to wszystko przeplatane było z niezwykłym przypadkiem małej dziewczynki, której guz krtani zmobilizował lekarzy do dokonania na stole operacyjnym rzeczy praktycznie niemożliwych. Jeśli były jakieś niedociągnięcia w tym odcinku, to naprawdę niewielkie i ginęły gdzieś pomiędzy zasłużonymi ochami i achami nad kolejnymi ujęciami. Oba odcinki spełniają nawet nieco wygórowane oczekiwania, a sam serial wspina się lekko ponad dotychczasowy poziom. I biorąc pod uwagę fakt, że niedawno dostał zamówienie na kolejny sezon, można mieć nadzieję, że nie jest to przesadzona decyzja.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj