Clerks - Sprzedawcy debiutowali w latach 90. jako luźna (i z dzisiejszego punktu widzenia dość kontrowersyjna) komedia rozgrywająca się podczas jednego dnia pracy w handlu. Głównymi bohaterami byli Dante i Randall, pracownicy sąsiadujących ze sobą punktów usługowych (konkretnie sklepu spożywczego i wypożyczalni wideo), którzy spędzili swoje zmiany na wspólnych szalonych przygodach. Film spotkał się z uznaniem publiczności i w 2006 roku doczekał się także drugiej części – przedstawionej już w nieco innym formacie, albowiem obejmującej więcej niż jeden dzień akcji. Teraz, po kolejnych kilkunastu latach, swoją premierę mają Clerks - Sprzedawcy 3, finałowa część trylogii. Do obsady powracają Brian O'Halloran, Jeff Anderson, Jason Mews, Kevin Smith (reżyser i scenarzysta wszystkich trzech odsłon serii) oraz wielu innych bohaterów drugoplanowych. Gdy porównamy nowy film do dwóch poprzednich pod względem technicznym, zobaczymy podobieństwo raczej do części drugiej aniżeli pierwszej – ogląda się to jak standardową produkcję fabularną, która rozgrywa się w wielu miejscach i w różnym czasie. Pozwala dojść do głosu wielu różnym bohaterom. Tym razem Dante i Randall będą musieli stawić czoła życiowym rozterkom – związanym głównie z pogarszającym się stanem zdrowia jednego z nich. Wraz z chorobą i cudownym ozdrowieniem przyjdzie czas na refleksję i pewnego rodzaju podsumowanie tego, co przyniosło życie. Twórcy nowej części wyraźnie podążyli tym tropem i pozwolili na nutkę nostalgii nie tylko głównym bohaterom, ale także samym widzom – Sprzedawcy 3 to bowiem laurka i ukłon w stronę oryginalnej produkcji z lat 90., tylko tym razem z niego innego punktu widzenia: jej głównym celem jest już bowiem nie rozbawienie, a raczej wzruszenie widza, który jest z tą serią od początku. Główna oś fabuły Sprzedawców 3 bazuje na retrospekcji – po trudnym zawale Randall wpada bowiem na pomysł stworzenia filmu o swoim życiu. Do jego realizacji zaangażuje swojego przyjaciela oraz wszystkie ważne osoby, które przez ostatnie lata przewinęły się przez ich wspólną sklepową rzeczywistość. I tak na ekranie oglądamy sceny i ujęcia odtworzone w zasadzie 1:1 z części pierwszej. Z punktu widzenia realizacyjnego pomysł jest bardzo trafiony – twórcy nie tracą czasu na wprowadzanie do filmu czegoś zupełnie nowego, a poświęcają się wyraźnym podsumowaniom i powracają do znanych i lubianych bohaterów. Widz, który obejrzał dwa poprzednie filmy, zostanie zabrany w nostalgiczną, sentymentalną podróż do przeszłości. Ogląda się to naprawdę przyjemnie, tym bardziej że produkcja pozbawiona jest siarczystego i wulgarnego humoru, z którego słynęły jej dwie poprzedniczki. Być może część wiernych widzów będzie tym faktem zaskoczona, ponieważ był to pewnego rodzaju wyznacznik i cecha charakterystyczna tej serii. Uważam jednak, że był to dobry pomysł, bo seans jest podsumowaniem i pożegnaniem z (dużo starszymi już) bohaterami. Rzeczywistość dookoła bardzo się zmieniła od roku 1994 – próba utrzymania finału w podobnie kontrowersyjnym tonie w dzisiejszych czasach mogłaby skutkować karykaturalnym i żenującym wydźwiękiem. Teraz jednak otrzymujemy bardzo wyważone, pełne refleksji i życiowych prawd pożegnanie, na które patrzy się po prostu przychylnym okiem. Produkcja nie odkrywa nowych wątków, ale za to wyczerpująco podsumowuje wszystkie dotychczasowe. To film ewidentnie kierowany do widza lojalnego, zaznajomionego z poprzednimi częściami. Jako samodzielny tytuł prawdopodobnie nie zrobi na nikim wrażenia i będzie zupełnie niezrozumiały (i pewnie też nieśmieszny, skoro większość żartów to swoiste inside-jokes). Sprzedawcy 3 przepełnieni są easter eggami – w każdym momencie odnoszą się do wydarzeń, które miały miejsce w dwóch poprzednich częściach, ale z nowej perspektywy. Twórcy rozprawiają się ze wszystkimi wątkami i nie ma już raczej żadnej możliwości, że bohaterowie powrócą na ekran po raz czwarty. Historia jest zamknięta, dobrze podsumowana, bez perspektywy na kontynuację. Tej części zarzucić można pewnego rodzaju odtwórczość, a tym samym zakwestionować sens jej powstania – jest to bowiem film o filmie, który nawet nie skupia się na żadnych oryginalnych wątkach, a jedynie przypomina widzowi to, co ten już widział (w dodatku tym razem ze "smętnej" i niepasującej do pyskatych bohaterów perspektywy). Biorąc jednak pod uwagę fakt, jak dużo czasu minęło od premiery pierwszej, a potem i drugiej części, uważam, że ten pomysł jest całkiem trafiony - film nie udaje czegoś, czym nie jest; nie szuka kontrowersji na siłę i nie próbuje wywoływać już żadnej rewolucji (metaforycznie świetnie oddaje to wątek Randalla) i ostatecznie moim zdaniem wychodzi na tym lepiej. Sprzedawcy 3 to przyzwoite podsumowanie serii stworzonej przez Kevina Smitha. Jeżeli lubicie dwa poprzednie filmy, część trzecia to obowiązkowa pozycja na liście do obejrzenia. Choć minęło już kilkanaście lat od ostatniego filmu, w tę historię wchodzi się jak do znajomej rzeczywistości. Od samego początku widza witają dobrze znane motywy, punkrockowa muzyka, te same miejsca wydarzeń i wreszcie te same twarze bohaterów – zmieniło się tylko podejście do życia. Jestem pozytywnie zaskoczona inwencją twórców. To w każdym calu poprawne i przy tym całkiem oryginalne zamknięcie szalonej trylogii.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj