Przyznaję się do błędu - nie doceniłem fenomenu tej produkcji. W recenzji trzeciego odcinka zastanawiałem się, na czym on polega, ale po głębokim zastanowieniu już wiem. I muszę przyznać, że się myliłem; serial rozkręca się coraz bardziej, oferując nam elementy zarówno humorystyczne, jak i stricte dramatyczne. A wszystko zbudowane na solidnych fundamentach dialogowych, które stanowią najmocniejszy element produkcji.
Motywem przewodnim odcinka, jak już wspomniałem, jest kwestia książki. Po śmierci Davida e-book Hannah jest zagrożony. Jak mówi żona zmarłego, nikt nie jest zainteresowany projektami jej męża. Tutaj znowuż wychodzi na jaw egocentryzm bohaterki, która zamiast współczuć, martwi się o swoje przyszłe dzieło. Piękne podsumowanie żony, "Jak dam ci nazwisko, to wyp***dolisz stąd", mówi nam wszystko o tym, jak jest postrzegana. Hannah może nie postąpiła najlepiej, ale tacy przecież są bohaterowie Dunham: psychicznie skrzywieni, myślący o sobie, trudno nawiązujący relacje i ciągle szukający swojej drogi.
Na szczęście kolejna rozmowa telefoniczna przynosi rozwiązanie, a główna bohaterka może biec na spotkanie w wydawnictwie. Jest to bodaj najlepsza scena odcinka, pełna specyficznego humoru i ciętego dialogu. Przynosi też niespodziewane efekty: książka nie dość, że zostanie wydana, to w formie papierowej, a nie elektronicznej. Dla Hannah nie ma w tym momencie lepszej wiadomości. Oczywiście jest to sprawa nieprzesądzona, bo jak się potem okazuje, prawa do niej wciąż ma drugie wydawnictwo, które nagle może chcieć ją wydać. Biednemu wiatr w oczy.
[video-browser playlist="633847" suggest=""]
Nie lepiej dzieje się w życiu prywatnym. Siostra Adama wciąż miesza w relacjach pomiędzy zakochanymi, wyładowując swoje osobiste frustracje. Ma to destrukcyjny wpływ na Adama. Hannah stara się ich pogodzić, ale w końcu sama odpuszcza.
Mimo że wątek przewodni dotyczy dalszych losów publikacji postaci granej przez Lenę Dunham, to znalazło się miejsce także dla innych bohaterów. Jessa wciąż nie wie, co zrobić ze swoim życiem, postanawia dojrzeć i znaleźć pracę - w sklepie dziecięcym. Marnie natomiast przychodzi do Raya i ląduje z nim w łóżku, a właściwie na stole. Chwilowe zapomnienie czy zapowiedź czegoś większego?
Dziewczyny wciąż zaskakują. Rozwijają się powoli, ale zdecydowanie, w swoim własnym tempie. Dialogi nadal stanowią o sile produkcji, ale i fabuła jest niezwykle przemyślana. Droga bohaterów jest kręta i wyboista, pełna przeszkód, ale także obfitująca w wiele niespodzianek (również tych dobrych). Niewątpliwie mamy do czynienia z jedną z ciekawszych produkcji, która zupełnie inaczej podchodzi do tematu młodych ludzi pragnących odnieść sukces lub po prostu znaleźć swoją drogę. Nie dziwi to jednak, wszak mamy do czynienia z produkcją HBO. Świetny odcinek świetnego serialu. Aż wstyd przyznać, że nie doceniłem projektu Leny Dunham wcześniej. Przyznaję się do błędu i czekam na ciąg dalszy.