Co robimy w ukryciu w 4. sezonie cały czas trzyma bardzo dobry poziom. Twórcy serialu już wiedzą, że mogą sobie pozwolić na wiele w gagach. Po raz kolejny udało im się sprowokować szeroki uśmiech na mojej twarzy. I nie miałem poczucia cringe'u. Po prostu poszczególne żarty są bardzo przemyślane i niezwykle inteligentnie napisane, mimo że na pierwszy rzut oka takie się nie wydają. Doskonałym przykładem jest cały wątek związany z życzeniami Nandora, które spełnia znaleziony przez niego dżin. Scena, w której nasz wampir i Guillermo dyskutują z dżinem na temat prostej - wydawać by się mogło - prośby o powiększenie penisa, to majstersztyk scenopisarstwa. Każda puenta jest przemyślana i podana w punkt. Doskonałym wątkiem jest również ten dotyczący relacji Laszlo i małego Colina. Twórcy nie próbują zrobić z niego ugrzecznionego, słodkiego albo wręcz pompatycznego elementu fabuły o więzi przybranego ojca i syna. Natomiast pokazują trudy wychowawcze w sposób lekki, podszyty sporą dawką czarnego humoru. Najlepsze jest to, że scenarzyści nie bawią się w powolne wprowadzanie Colina w dorosłość, tylko bez zbytniego pieszczenia się z postacią, wrzucają ją na głęboką wodę. To dało pole to stworzenia wielu bardzo zabawnych sytuacji. Doskonałym przykładem jest sekwencja, w której Laszlo pokazuje Colinowi, jak naprawdę wyglądają i zachowują się wróżki. Muszę przyznać, że nowy Colin sprawdza się bardzo dobrze ze swoim dziwnym zagubieniem i nieporadnością. Bałem się, że produkcja straci przez to na jakości, ale tak się na szczęście nie stało.
fot. FX
Wątek klubu dla wampirów również dobrze prezentuje się w produkcji. Co ciekawe, twórcy sprawnie rzucają kolejne kłody pod nogi Nadii. I tak pojawiła się przestrzeń do serii naprawdę zabawnych wątków pobocznych. Ten dotyczący Richiego Sucka, wampirzego rapera, był znakomity. Pomysł, aby to chowaniec miał większy wpływ na krwiopijcę, był ciekawym odwróceniem ról i scenarzyści potrafili wykorzystać potencjał tej koncepcji. Podobnie sprawa ma się ze zmorami, które musiała uspokoić Nadia. Twórcy bardzo sprawnie przeszli do nocnego targu, który musieli odwiedzić nasi bohaterowie. A to miejsce otworzyło wiele nowych możliwości żartów. Klub dla wampirów to wątek, który ma jeszcze ogromny potencjał, choćby dotyczący defraudacji pieniędzy przez Nadię i Guillermo.  Po raz kolejny również scenarzyści zadbali o dobre występy gościnne lub ubogacili wątki postaci na drugim planie. I tak nasza przewodniczka, która wspomaga Nadię w klubie, cały czas prezentuje się znakomicie, oferując  niewymuszony czarny humor - np. w sekwencji, gdy uwodzi Guillermo. Z nowych postaci na uwagę zasługuje dżin, który stanowi ciekawe urozmaicenie w wątku Nandora, a sama koncepcja spełniana życzeń niesie w sobie ogromny, humorystyczny potencjał, co twórcy skrzętnie wykorzystują. Richie Suck był świetną wariacją na temat zblazowanego, ale również znudzonego swoją karierą muzyka, a jego chowaniec stanowił fantastyczne uosobienie branży rozrywkowej wysysającej życie z artysty. Castingowo twórcy nadal dokonują świetnych wyborów i piszą naprawdę dobre postacie.  Co robimy w kryciu powróciło z pełną mocą. Serial w swoim 4. sezonie trzyma bardzo dobry poziom poprzednich serii, dając wiele zabawy odbiorcom. Polecam. 
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj