Na początku trzeba wyjaśnić jedną kwestię: Adam Siennica ocenił pierwszy odcinek Conviction dość wysoko, a zarazem sprzecznie z moimi odczuciami, stąd też niższa ocena odcinka drugiego, mimo że uważam go za minimalnie lepszy od premierowego. W odcinku drugim ponownie Hayes Morrison (Hayley Atwell) wraz z zespołem CIU (Conviction Integrity Unit) ma pięć dni na rozwikłanie zagadki wydarzeń z zamierzchłej przeszłości. Dziesięć lat temu Zadie Daniels (Cassandra Freeman) została pobita i zgwałcona przez trzech nastolatków. Ta sprawa różni się jednak od tej z pilota, ponieważ została zlecona przez Connera Wallace’a (Eddie Cahill), prokuratora okręgowego, a zarazem przełożonego Morrison. Jak więc wygląda kwestia sprawa odcinka? Niewątpliwie kwestia wydarzeń sprzed kilku lat jest ciekawa. Dobrze wypadają próby odtworzenia warunków zbrodni, które szybko pokazują, że coś jest nie tak. Szkoda jednak, że widz ma znikome (czy wręcz zerowe) szanse na samodzielne ruszenie głową i rozwiązanie sprawy – czy trójka przestępców odsiaduje wyrok sprawiedliwie bądź też wręcz przeciwnie. Wszystkie odkrycia bohaterów są zresztą całkiem błyskotliwe i nie można odmówić im pomysłowości, ale bardzo nie odpowiada mi sposób ich podania. Fabuła zaledwie 40-minutowego odcinka leci na łeb na szyję, dialogi nie raz, nie dwa odbywają się z prędkością wręcz zawrotną, co dzieje się głównie za sprawą montażu pełnego gwałtownych cięć (dodajmy do tego jeszcze nieustanną muzykę w tle). Twórcom ewidentnie chodzi o podkręcenie tempa akcji, co nie wypada jednak jakoś szczególnie przekonująco, ponieważ zamiast podgrzać atmosferę, raczej sprawią, że widz zaplącze się w nazwiskach i faktach. Głównym wabikiem, mającym zwiększyć oglądalność, jest bez wątpienia Hayley Atwell, której bohaterka dla jednych będzie pewnie wielką zaletą serialu, ale dla innych – wręcz przeciwnie. Oglądając Bridge and Tunnel Vision, coraz częściej pojawia się uczucie irytacji. Takich aroganckich, łamiących wszelkie zasady, a zarazem jednak gdzieś tam w głębi moralnych bohaterów jest w serialowym czy filmowym świecie na pęczki. Hayes Morrison na początku zapowiadała się na naprawdę ciekawą i intrygującą postać, jednak zamiast wzbudzać chociaż zainteresowanie, zaczyna delikatnie odrzucać. Fakt, że jest córką byłego prezydenta, na razie jest jedynie pretekstem, żeby pokazywać się na przyjęciach w ładnych sukienkach i dyskutować z matką. Co do reszty bohaterów – wiele o nich powiedzieć nie można. W tym odcinku dowiadujemy się więcej o przeszłości Tess (Emily Kinney), która w zasadzie jako jedyna bohaterka drugiego planu wydaje się kryć jakieś ciekawsze wydarzenia z przeszłości. Reszta ekipy CIU została potraktowana po macoszemu, co zresztą nie dziwi, zważając na długość i tempo akcji. Jedynie Sam (Shawn Ashmore) zapoznaje widzów z nową bohaterką, dziennikarką Lisą (Sarah Allen), jednak nic z tego wątku na razie nie wynika. Conviction zapowiada się na przeciętny procedural, o którego losie zdecydują sami widzowie. Czas pokaże, czy obecność Hayley Atwell oraz nie najgorsze zagadki kryminalne wystarczą, aby utrzymać się w ramówce.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj