"Dawno, dawno temu" ("Once Upon a Time") powraca i na początek serwuje widzom sielankę. Nigdy chyba nie widzieliśmy bohaterów tak spokojnych, radosnych i "normalnych". Po tylu wydarzeniach to nawet jest wskazane, by wszystko trochę się uspokoiło i poszło w ciekawszym kierunku. Twórcy wykorzystują ten motyw do pokazania relacji bohaterów, pogłębienia niektórych motywów i pokazania problemów. Wszystko tutaj gra poprawnie. Najjaśniejszym punktem 13. odcinka jest oczywiście Rumpel, więc na samym wstępie można powiedzieć, że decydując się skupić na czarnych charakterach, twórcy trafiają w dziesiątkę. Nie da się ukryć, że w końcu to zawsze były najciekawsze postacie w serialu - począwszy od Reginy i Golda, a skończywszy na choćby Piotrusiu Panie czy Zelenie (królowa z sezonu 4A to chyba wypadek przy pracy...). Dlatego od razu serial nabiera rumieńców i staje się ciekawszy, bo w centrum wydarzeń znajduje się Rumpel, którego charyzma i intryganctwo świecą pełnym blaskiem. Jego poszukiwanie szczęśliwego zakończenia wydaje się równie ciekawe jak Reginy, choć w tej chwili postacie stoją po obu stronach barykady. I dobrze, bo Gold zły i knujący jest tym, czego chce się oglądać - romansujący i czuły stawał się szybko nudny. Natomiast Regina, stojąc tak jakby w szarej strefie, jest lepsza i wyrazistsza niż zła królowa. Obok Rumpela ważne role mają odegrać Królowe Ciemności, jak to podczas promocji nazwano trzy czarne charaktery będące w sojuszu z Goldem. Przedstawienie ich w tym odcinku jest poprawne, ale jednocześnie wzbudzające mieszane odczucia. Jak Maleficent i Cruella sprawdzają się znakomicie, a twórcy fajnie bawią się nawiązaniami, tak Ursula jest rozczarowująca. Nie ma krzty charyzmy swoich koleżanek i na razie nie wnosi do historii czegoś wyjątkowego. Cruella i Maleficent to robią - każda jest wyrazista, ciekawa i mająca wielki potencjał na rozwój, a Ursula jest po prostu nudna. [video-browser playlist="669857" suggest=""] To, co szczególnie zaintrygowało w tym odcinku, to spotkanie Śnieżki i Davida z Cruellą i Ursulą. Chyba nigdy w tym serialu nie widzieliśmy Śnieżki tak groźnej i mówiącej tak intrygujące słowa. Wiele wskazuje na to, że urocza bohaterka ma jakieś grzeszki na sumieniu, które mogą z czasem rozwinąć się w ciekawy wątek, bo możemy być pewni, że złoczyńcy wykorzystają wszystkie asy w rękawie. To jest motyw bardzo potrzebny, bo od 2 sezonów David oraz Śnieżka są postaciami pozbawionymi ikry i bardzo trudno się je ogląda. Rozbudowanie ich i dodanie tej relacji rumieńców jest czymś, co może odbudować ich charakterystykę z 1. sezonu, w którym ich perypetie oglądało się z emocjami. Nie brak w tym odcinku też akcji i solidnych (jak na ten serial) efektów specjalnych. Choć nawet tutaj nie wszystko współgra ładnie. Siejący postrach demon wygląda nieźle, budzi nawet podziw i jego prezencja dobrze działa, ale macki Ursuli są okropnie sztuczne. To jednak stoi na tym samym poziomie od początku serialu, więc nie ma szczególnego wpływu na odbiór. "Dawno, dawno temu" powraca z niezłym odcinkiem, który dobrze rozpoczyna wątki na dalszą część tego sezonu. Jest tutaj wiele potencjału, bo śledzenie poczynań tej drugiej strony może być urozmaiceniem, powiewem świeżości i czymś, co sprawi, że serial odzyska dawny wigor. Na razie ta historia zapowiada się dobrze - oby twórcy wykorzystali jej potencjał. Wydaje się, że tematem przewodnim będzie ciemna strona bohaterów. Może dzięki temu Emma w końcu stanie się ciekawszą bohaterką...
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj