My, widzowie, znamy już co najmniej część składu zespołu zdrajców, którzy stali za zamachem, więc i w Designated Survivor czas na kolejne zwroty w tym zakresie. Osią całego odcinka staje się oczywiście szczyt NATO w Toronto, na którym – oprócz Prezydenta, obecni są Sekretarz Stanu Moss i rzecznik prasowy Seth. Co prawda jest to pierwszy szczyt Kirkmana, więc nie ma zbyt dużego doświadczenia, ale Moss zna większość polityków jeszcze z czasów swojej prezydentury, więc wydaje się, że panowie są bardzo dobrze przygotowani (jedyną zagadką pozostaje nowa brytyjska minister). Ale prawo Murphy’ego działa i tu. Wszystkie plany psuje Abe Leonard, który publikuje artykuł (i promuje go później w różnych mediach) pokazujący, że Al-Sakar nie był winny zamachu bombowego na Kapitol. Biorąc pod uwagę, że Francja i Włochy wspierały USA w ujęciu „zamachowców”, na szczycie szybko następuje rozłam, a wspierający USA sojusznicy, odwracają się od Kirkmana (jedynie Niemcy pozostają lojalne). Co ciekawe – chyba po raz pierwszy między Kirkmanem, a Mossem dochodzi do mocnej wymiany zdań. Moss, jako Sekretarz Stanu, oczekuje odpowiedzi (czy też tak macie, że bardziej kojarzy się Wam z wiceprezydentem, a nie sekretarzem, czyli tak naprawdę ministrem?), tymczasem prezydent ich unika. Niemniej jednak fragment, który zdradza, jest wystarczający do tego, by obaj wiedzieli, że jest źle. Przez chwilę sądziłam, że Moss zdecyduje się złożyć rezygnację, ale pozostał na stanowisku, próbując (niestety, nieskutecznie) ratować sytuację. Nie pomaga nawet 3-minutowa rozmowa w cztery oczy z premier Francji, która co prawda daje się przekonać o konieczności zachowania tajemnicy jeszcze przez jakiś czas, ale nie decyduje się na ponowne poparcie planu redukcji broni. Niestety, rola Abe’a trochę rozczarowuje. Liczyłam na mocne dziennikarstwo śledcze, a ono jest raczej średnie. Abe oczywiście nie wie, że jest narzędziem w rękach Lloyda i Whitakera, ale jednak wytrawny spec chyba powinien więcej wyciągnąć z innych (owszem, sięga po jakiejś okrawki, ale jest ich zbyt mało, by dały mu pełny obraz). W tym samym czasie agentka Wells nadal stara się uwolnić. Udaje się jej znaleźć kabinę z radiem i nadać sygnał. Oczywiście dostęp do kanału komunikacji nie trwa długo, bo zostaje szybko złapana, dlatego też nie jest zbyt efektywny. Po ponownym uwięzieniu, Lozano informuje ją, że działa na zasadzie oko za oko. Skoro MacLeish był jego przyjacielem, a nawet więcej – był mu jak brat, to i on zabrał kogoś bliskiego Hannah’nie. Rzuca jej obrączkę, jako dowód, że zabił Atwooda (nadal czekam, czy to na pewno prawda)… Po kilku godzinach funkcjonariuszka, która odebrała wezwanie Wells, orientuje się, że Hannah Wells to nie nazwa łodzi, a poszukiwana agentka i informuje o tym FBI. Agenci odnajdują statek u wybrzeża Baltimore, przeszukują go, ale spóźniają się, a Wells budzi się zamknięta w furgonetce wypełnionej ładunkami wybuchowymi na parkingu pod główną siedzibą FBI. W tym samym odcinku mamy jeszcze nieudaną próbę pojmania Whitakera (haker namierzył go, ale specjaliści współpracujący z konspiratorami okazali się być lepsi i w krótkim czasie zdublowali namierzony ślad cyfrowy, uniemożliwiając schwytanie winnego. To ostatnie ucieszyło mnie, bo choć wolałabym, by już siedział, to trudno byłoby uwierzyć, że zdrajcy mają zerowe zabezpieczenia). Bombshell jest znacznie lepszym odcinkiem od swojego poprzednika, ale brakło mi w nim trochę zaskoczeń. Chyba za szybko pokazano nam winnych (choć wciąż mam nadzieję, że jest wśród nich ktoś, kogo kompletnie nie podejrzewamy, a kto będzie zaangażowany w spisek) i gdzieś brakło jakiegoś dramatycznego wyjaśnienia dlaczego to właśnie Whitaker, szczególnie, że wcześniej był po prostu istniejącą postacią, bez jakiejś szczególnej historii. Natomiast niewątpliwie plusem było wyjaśnienie po co trzymali Hannah żywą.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj